Shinzo Abe, najdłużej sprawujący władzę premier Japonii, ogłosił swoją rezygnację. Uzasadnił ją poważną chorobą. 65-letni Abe cierpi na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Choroba ta sprawiła już, że zrezygnował ze stanowiska premiera w 2007 r. (po roku sprawowania władzy). W grudniu 2012 r. znów objął jednak stanowisko szefa rządu i wdrożył politykę gospodarczą opierającą się na silnej stymulacji monetarnej i fiskalnej. Nazwano ją „abenomiką".

– W polityce najważniejszą rzeczą jest mieć wyniki. Przez siedem lat i osiem miesięcy dawałem z siebie wszystko, by je osiągać, ale mierzyłem się z chorobą i potrzebuję terapii – stwierdził Abe.

Zanim premier oficjalnie ogłosił rezygnację, japońskie media doniosły o jego zamiarach. Wywołało to wstrząs na giełdzie w Tokio. Indeks Nikkei 225 tracił w ciągu sesji ponad 2 proc. Zamknął się 1,4 proc. na minusie. Jen umocnił się zaś wobec dolara. O ile w piątek nad ranem za 1 USD płacono prawie 106,9 jena, o tyle po południu już tylko 105,4 jena. Kurs wrócił więc na poziom podobny jak 19 sierpnia.

Od 26 grudnia 2012 r., czyli od początku obecnych rządów Shinzo Abe, jen osłabł o ponad 20 proc. wobec amerykańskiej waluty. Pomogło to japońskim eksporterom, przyciągnęło do Kraju Kwitnącej Wiśni więcej turystów i było pomocne w walce o wyrwanie Japonii z deflacji. W dołku z 2015 r. za 1 USD płacono nawet ponad 125 jenów. Nikkei 225 zyskał zaś od grudnia 2012 r. 126 proc. (w tym czasie amerykański S&P 500 wzrósł o 145 proc., a WIG20 spadł o prawie 30 proc.).

– Władzę w Japonii może teraz objąć ktoś, kto nie będzie miał takiej siły i wpływu jak on. Abe był postrzegany przez rynki jako ktoś, kto potrafi utrzymać jena słabszego, niż wskazywałyby fundamenty. Spodziewam się, że kurs może wkrótce sięgnąć 100 jenów za 1 dolara – prognozuje Nicholas Smith, strateg z firmy CSLA. HK