Mimo korekty cen metali szlachetnych, która trwa od listopada, od początku roku złoto wzrosło o 29 proc., srebro o 28 proc., a S&P 500 o 27 proc. Pesymiści stwierdzą, że metale szlachetne wyczerpały już swój potencjał wzrostowy. W tym roku raczej nie ma już wiele miejsca na wzrosty. Zazwyczaj jest tak, że w latach hossy stopy zwrotu ze srebra zdecydowanie przewyższają te ze złota, natomiast w tym roku idą one łeb w łeb. Co w takim razie musiałoby się stać, żeby odblokować pełen potencjał srebra w przyszłym roku?
Należy pamiętać, że srebro ma zastosowanie również w przemyśle i to właśnie on odpowiada za dużą część popytu. W ostatnich kwartałach kulą u nogi gospodarek był właśnie przemysł, który jest bardziej czuły na wysokie stopy procentowe. Jeśli jednak spojrzymy na wskaźniki PMI monitorujące aktywność w tym sektorze, to większość z nich wytraciła już pęd spadkowy. W kontekście cyklu obniżek w strefie euro i w USA oraz potencjalnego przyśpieszenia przemysłu perspektywy dla srebra wydają się atrakcyjne. Dodatkowo w ostatnim czasie kapitał ewidentnie przenosi się między złotem a bitcoinem.
Krótkoterminowo, jeśli na początku 2025 r. w związku z zaprzysiężeniem Donalda Trumpa mielibyśmy „sprzedaż faktów” w przypadku kryptowalut, to kapitał mógłby szukać zysków właśnie w metalach szlachetnych.