Ostatnie dni na rynku ropy naftowej upływały pod znakiem przygotowywania się amerykańskiego sektora naftowego na uderzenie huraganu Laura i tropikalnej burzy Marco. Laura z dnia na dzień przybierała na sile, budząc coraz większe obawy o to, że huragan ten doprowadzi do ogromnych zniszczeń w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Obszar ten jest kluczowy z punktu widzenia amerykańskiego sektora naftowego. Amerykańskie spółki wydobywcze wykorzystywały więc ostatnie dni na ewakuację pracowników z platform wiertniczych oraz rafinerii umiejscowionych na zagrożonych terenach.
Dzisiaj huragan Laura nadszedł nad Luizjanę, czyli stan, w którym koncentruje się duża liczba rafinerii i portów – czasem to miejsce jest nazywane naftowym sercem Stanów Zjednoczonych. Jest to jeden z największych huraganów, który dotknął ten stan w ostatnich latach.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Na razie jednak huragan bynajmniej nie uderzył istotnie w ceny ropy naftowej. Ostatnie dni przyniosły co prawda delikatną zwyżkę, ale już wczoraj rynek praktycznie zamarł w oczekiwaniu na konkretne doniesienia dotyczące skali zniszczeń. Na razie bowiem trudno oszacować, jak duże i jak długotrwałe będą zniszczenia sektora naftowego w USA po uderzeniu huraganu.
Wiele wskazuje jednak na to, że ze względu na siłę wiatru i możliwą ogromną falę powodziową, zniszczenia będą duże. Dla rynku ropy naftowej nie musi to jednak oznaczać presji wzrostowej – a wręcz przeciwnie. Jeśli dłuższe przestoje pojawią się w rafineriach na południu kraju, to popyt na ropę z ich strony się zmniejszy.