Choć ceny ropy naftowej i gazu ziemnego rozpoczęły nowy rok w okolicach kilkunastomiesięcznych minimów, to wielu ekspertów z ostrożnością podchodzi do ewentualnego ogłaszania końca kryzysu energetycznego. Zdaniem firmy handlowej Vitol Group ze względu na ograniczenia podaży surowców energetycznych cała najbliższa dekada upłynie na ich rynkach pod znakiem podwyższonej zmienności (ramka 2).
Ropa w górę. Co z gazem?
Ceny ropy Brent odbiły w porównaniu z grudniowym dołkiem o 15 proc., a na rynku utrzymuje się nerwowość. Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) jeszcze w bieżącym kwartale na tym rynku będzie utrzymywać się nadwyżka, ale potem zacznie rosnąć popyt (ramka 1).
Wcześniej na rynek napłynął cały szereg zapowiedzi zwyżek cen ropy. Zarządzający funduszy hedgingowych Pierre Andurand zapowiada, że sięgną one 140 dol. za baryłkę, a zdaniem Goldmana Sachsa na rynkach surowców pojawiła się „bycza mikstura”.
Tymczasem w Davos sekretarz generalny OPEC przyznawał, że kartel podchodzi do perspektyw ożywienia gospodarczego z ostrożnym optymizmem. Większy problem z powrotem do szczytów mogą mieć ceny gazu ziemnego w Europie, których odbicie uniemożliwiają wysokie zapasy i wzmożone dostawy skroplonego surowca drogą morską (ramka 3).
Metale wracają do łask
W cieniu rynków energetycznych pozostają notowania złota, które jednak od trzech miesięcy stabilnie rosną, m.in. dzięki nadziejom na przejście Fedu do łagodzenia polityki (ramka 4). Prawdziwy entuzjazm widać jednak dopiero na rynku miedzi, której ceny wzrosły od początku roku o 11 proc. Zdaniem ośrodka BloombergNEF transformacja energetyczna wygeneruje biliony dolarów dodatkowego popytu na metale (ramka 5).