Ceny gazu ziemnego na europejskich rynkach wróciły już do poziomów sprzed dnia napaści Rosji na Ukrainę. W ostatnich dniach na TGE w transakcjach natychmiastowych oscylowały poniżej 400 zł za 1 MWh (megawatogodzina). To znaczący spadek, wziąwszy pod uwagę, że pod koniec sierpnia kurs przekraczał nawet 1,4 tys. zł. Podobne tendencje widać na innych giełdach. Na holenderskim TTF błękitnym paliwem w transakcjach z dostawą na listopad chwilami handlowano nawet po cenach poniżej 130 euro, podczas gdy w sierpniu sięgały nawet 350 euro. Nieco wyższy kurs ma miejsce w odniesieniu do kontraktów na grudzień, styczeń i luty. To dobra sytuacja dla odbiorców gazu, w tym wielu giełdowych spółek. Nikt jednak nie wie, jak długo ten stan się utrzyma.
Decyduje geopolityka
– O dalszym rozwoju sytuacji na rynku gazu w Polsce i Europie będzie decydować geopolityka, w tym zwłaszcza przebieg wojny w Ukrainie. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że czynniki recesyjne powodują mocne obniżki cen, zwłaszcza w kontekście spadającego zużycia tego surowca – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM. W średnim terminie sprzyjać niższym cenom błękitnego paliwa powinny inwestycje w magazyny i terminale oraz wyższy import LNG. Obecnie magazyny gazu są wypełnione w Polsce w ponad 98 proc. Równie dobrze sytuacja wygląda w całej UE. Wspólnota wypełniła magazyny w 91,9 proc. U naszych sąsiadów jest to odpowiednio 95,3 proc. w Niemczech, 89 proc. w Czechach i 88,8 proc. na Słowacji. Każdy z tych trzech krajów ma większe możliwości tworzenia zapasów w stosunków do własnego zużycia niż Polska, co powinno działać stabilizująco również na nasz rynek. Nad Wisłę trafia też coraz więcej LNG zarówno poprzez terminal w Świnoujściu, jak i litewski w Kłajpedzie. Dodatkowo ruszyły dostawy z Norwegii przez Baltic Pipe.
– Obecna sytuacja na rynku gazu szczególnie trudna jest dla Azotów. Wprawdzie niedawno ze względu na niższe ceny tego surowca koncern zwiększył produkcję nawozów, ale nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w kolejnych miesiącach – twierdzi Kozak. Zauważa, że IV kwartał tego roku i I kwartał przyszłego, cechujące się sezonowo wyższymi wynikami w nawozach, mogą stanowić ryzyko dla spółki, zwłaszcza że widoczny jest już solidny spadek marżowości w segmencie chemii i tworzyw. Kilka dni temu tarnowskie Azoty wznowiły produkcję nawozów azotowych, kaprolaktamu i poliamidu 6. Z kolei zależne Puławy podjęły decyzję jedynie o dociążeniu i uruchomieniu instalacji produkcji nawozów azotowych. Obie spółki o wstrzymaniu pracy instalacji informowały pod koniec sierpnia. Jako powód podawały rekordowo wysokie ceny gazu.
W ocenie Kozaka w lepszej sytuacji jest Orlen, dziś największy konsument gazu w Polsce, gdyż ma zdecydowanie bardziej zdywersyfikowaną działalność niż Azoty. Ponadto rekordowe marże rafineryjne powinny stanowić pozytywny czynnik wynikowy w kolejnych miesiącach. Orlen, a konkretnie zależny Anwil, o wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych również informował w sierpniu. Po kilku dniach ją jednak wznowiono. Płocki koncern duże ilości gazu zużywa również przy produkcji petrochemikaliów, paliw i energii. Tylko w naszym kraju oszacował swój potencjał zużycia gazu na 3 mld m sześc. (przed fuzją z Lotosem i PGNiG).