Producent profili aluminiowych ogłosił wyczekiwany program buy backu. Od jego uchwalenia w październiku ubiegłego roku kurs Yawalu spadł już o 56,4 proc., a indeks WIG80 stracił w tym czasie 11,8 proc.
Jeszcze w ubiegłym miesiącu prezes Yawalu Piotr Knapiński z rezerwą odnosił się do skupu akcji i twierdził, że w tak trudnych dla branży czasach gotówka jest w cenie. Według nieoficjalnych informacji, I kwartał będzie słabszy niż przed rokiem (wtedy przychody wyniosły 22,5 mln zł, zaś czysty zarobek 1,8 mln zł). Spółka jest też przygotowana na spadek sprzedaży w całym roku.
[srodtytul]Zabezpieczone finansowanie[/srodtytul]
– Nie chcę się odnosić do tych szacunków – zastrzega Knapiński. – Podejmując decyzję o rozpoczęciu skupu, uznaliśmy, że mamy zabezpieczone finansowanie. Podpisaliśmy właśnie umowę z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, dzięki której otrzymamy 14,4 mln zł na inwestycje w Herbach – tłumaczy. Yawal do końca roku ma tam wybudować nowy zakład kosztem 50 mln zł. Spółka zaciągnęła na ten cel kredyt z limitem do 13,1 mln euro (teraz to ponad 59 mln zł wobec niespełna 47 mln zł w chwili podpisania umowy z Kredyt Bankiem).
W ramach buy backu od 1 kwietnia do końca października 2011 roku spółka będzie mogła nabyć do 1,22 mln walorów (czyli 20 proc. kapitału). Wyda na to maksymalnie 35 mln zł. Przy wczorajszym kursie mogłaby za to kupić 46 proc. kapitału. To, że program rusza 1 kwietnia, nie oznacza, że już wtedy firma dokona pierwszych transakcji.