W ostatnich miesiącach inflacja stale zaskakuje ekonomistów i to mimo tego, że wielu z nich i tak podnosi swoje prognozy względem tego, co im wychodzi z modeli. Czy inflacja stała się nieprzewidywalna? Z czego to wynika?
Tak, sądzę, że bardzo trudno jest teraz przewidzieć, jak będzie kształtowała się inflacja w perspektywie zwłaszcza następnego roku. Wpływ na to ma splot dwóch czynników: pandemii, która w znacznej mierze zaburzyła łańcuchy dostaw oraz wojny w Ukrainie. Uruchomienie odłożonego popytu w warunkach ograniczonej podaży było istotnym czynnikiem wzrostu inflacji. Była to odpowiedź na poszukiwanie równowagi w tym zakresie. Gdy wydawało się, że w gospodarce będą odbudowywane i modyfikowane kanały dostaw, wybuchła wojna w Ukrainie co wprowadza kolejną konieczność dostosowania w handlu, zwłaszcza w odniesieniu do zaopatrzenia w surowce energetyczne, a także produkty rolne. Przynajmniej w pierwszej fazie czynnikiem równoważącym będzie tu również wzrost cen. Inflacja będzie zależała od przebiegu tych procesów dostosowawczych.
Jak jest z innymi wskaźnikami makroekonomicznymi? Co w polskiej gospodarce daje się przewidywać w miarę systematycznie, a co jest zupełnie losowe?
Wszystko zależy od zmienności danej kategorii, to zresztą najważniejsza własność każdej zmiennej wpływająca na sposób jej prognozowania i błąd prognozy. Klasyczną zmienną, której nie sposób wiarygodnie prognozować w sposób metodyczny, jest kurs walutowy. Niewielkim wahaniom podlega natomiast od dłuższego czasu stopa bezrobocia. Uważam też, że w miarę systematycznie można przewidywać PKB i konsumpcję.
Pańskie aktualne prognozy wzrostu PKB – a to zmienna, która przyniosła Panu zwycięstwo w 2021 r. w naszym konkursie – są stosunkowo optymistyczne. Zakładając, że w I kwartale PKB wzrósł o 6,2 proc. rok do roku (to mediana prognoz w ankiecie „Bloomberga"), Pański scenariusz oznaczałby wzrost PKB w 2022 r. średnio w tempie 4,3 proc. Przeciętnie uczestnicy konkursu oczekują wyniku na poziomie 3,8 proc. Na jakich założeniach opiera się ten scenariusz?