Pracownicze plany kapitałowe mają nas zachęcić do dodatkowego oszczędzania na czas emerytury. To konieczne, bowiem spada stopa zastąpienia, czyli stosunek pierwszej emerytury do ostatniej pensji pracownika. Kilka lat temu było to 60 proc., dziś jest to 56 proc., ale w dłuższej perspektywie będzie znacznie gorzej. Osoby, które dziś wchodzą na rynek pracy, muszą się liczyć z tym, że stopa zastąpienia spadnie do 25 proc. To oznacza, że emerytury będą o połowę niższe niż dziś i w większości przypadków nie zapewnią dobrej jakości życia po ustaniu aktywności zawodowej. Ale PPK mają też być lekarstwem na inne bolączki. Choćby na brak kapitału długoterminowego. W oszczędnościach mamy przeszło 1,5 bln zł. Aż 57 proc. z tego przypada jednak na depozyty. 11 proc. ulokowane jest w funduszach emerytalnych, 9 proc. w funduszach inwestycyjnych. To struktura oszczędności inna niż w krajach zachodnich. Pracownicze plany kapitałowe mają zmienić ten rozkład. Z korzyścią dla gospodarki i rynku kapitałowego. Rynek ten jest od kilku lat w stagnacji. Jego uczestnicy, a także twórcy PPK liczą na to, że pieniądze gromadzone popchną w górę giełdę, przyciągną na nią nowe spółki i nowych inwestorów, a ponadto wpłyną na wzrost inwestycji. Tu jednak konieczna jest odbudowa zaufania do systemu emerytalnego, które mocno podkopała m.in. historia OFE. Z pracowniczymi planami kapitałowymi ma być inaczej. Gromadzone tu pieniądze, inaczej niż w OFE, będą prywatną własnością oszczędzających i będą podlegały dziedziczeniu. Pracowników ma także przekonać do programu specjalna polityka inwestowania pieniędzy gromadzonych w PPK.
Fundusze zdefiniowanej daty
Z początkiem roku ruszył drugi etap PPK. Obejmuje średnie firmy, czyli takie, które zatrudniają od 50 do 249 pracowników. Pracownicy ci będą w nich odkładać co miesiąc od 2 proc. do 4 proc. swojej pensji brutto. Pracodawca dołoży im do tego od 1,5 do 4 proc. pensji. Osoby z niskim zarobkami zamiast 2 proc. odkładać będą 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuci też państwo. Każdemu oszczędzającemu wpłaci na jego konto w PPK 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł.
Pieniędzmi odkładanymi w PPK zarządzać będą dopuszczone do tego instytucje finansowe. Takich instytucji jest 20. Firmy (z nielicznymi wyjątkami) mają obowiązek wybrać jedną z nich. Instytucja finansowa pomoże utworzyć PPK w danej firmie i będzie nim zarządzać. Będzie się też starała pomnożyć oszczędności uczestników programu.
Pieniądze gromadzone na ich rachunkach w PPK będą lokowane w fundusze zdefiniowanej daty. To fundusze, które poziom ryzyka inwestycji uzależniają od wieku uczestnika. W przypadku młodszych uczestników inwestują odważniej albo – mówiąc fachowo – agresywniej. Im uczestnik starszy, tym polityka inwestycyjna funduszu ostrożniejsza, bardziej zachowawcza. Zasada inwestowania jest taka: im bliżej 60. roku życia, tym bezpieczniej.
– Ideą ich działania jest dostosowanie portfela oszczędzającego do cyklu jego życia – mówi Marek Winiarski, dyrektor biura zarządzania aktywami w Pocztylion-Arka PTE, jednej z instytucji finansowych dopuszczonych do zarządzania PPK.