Pracownicze plany kapitałowe skończyły w tym roku pięć lat. Ich historia to niemal od startu bieg z przeszkodami. Pierwszy etap wdrażania ruszył z początkiem lipca 2019 r. w ponad 4 tys. największych firm zatrudniających co najmniej 250 osób. Start kolejnych etapów utrudniła pandemia. Potem przyszły wojna w Ukrainie, inflacja, rosnące stopy procentowe, niepewność, co przełożyło się na przeceny na rynkach finansowych. Traciły akcje i obligacje. To przekładało się na gorsze wyniki różnego rodzaju inwestycji finansowych. I oczywiście nie ominęło oszczędności gromadzonych w programie PPK. Po spadkach przyszło jednak uspokojenie i plany zaczęły szybko odrabiać straty.
O co chodzi z tymi PPK?
PPK są odpowiedzią na niekorzystne zmiany demograficzne. Nasze społeczeństwo szybko się starzeje. Rodzi się coraz mniej dzieci, żyjemy coraz dłużej, coraz dłużej pobieramy emerytury. To przekłada się na ich wysokość. Wedle raportu Komisji Europejskiej „Semestr europejski” w 2060 r. emerytura przeciętnego Polaka stanowić będzie zaledwie 25 proc. ostatniej pensji. Będzie to przy tym jedna z najniższych tzw. stóp zastąpienia w krajach rozwiniętych. Dziś wskaźnik ten przekracza jeszcze 50 proc., co jednak i tak jest trochę poniżej średniej dla krajów OECD. Dlatego zdaniem ekspertów tak ważne jest oszczędzanie z myślą o emeryturze. Dla osób zatrudnionych jedną z możliwości dodatkowego oszczędzania na jesień życia są wspomniane plany. Tymczasem jednak w ramach PPK oszczędza tylko około 1/3 osób zatrudnionych.
Oczekiwania były wyższe. Rząd i Polski Fundusz Rozwoju, przygotowując program pracowniczych planów kapitałowych w 2018 i 2019 r., zakładały, że docelowo przystąpi doń 75 proc. z 11,5 mln (czyli ponad 8,5 mln) uprawnionych do tego pracowników. W krajach, które stosują podobne do naszego rozwiązanie, uczestniczy zwykle tyle, a nawet więcej pracowników. Mimo to PFR pod rządami poprzedniej ekipy przekonywał, że PPK są sukcesem. Po stronie zysków można jego zdaniem z całą pewnością zapisać to, że dzięki planom mocno wzrosła liczba osób oszczędzających długoterminowo z myślą o emeryturze. Do końca 2018 r. regularnie, dodatkowo, oszczędzało na emeryturę niespełna 1 mln osób. A wspólnie z firmą, czyli w PPK, zaledwie 300 tys. Przełom nastąpił po wdrożeniu programu. Na koniec września 2024 r. liczba osób oszczędzających z pracodawcą przekraczała 4 mln – z tego ponad 3,6 mln przypadało na PPK, a 500 tys. na PPE. Po doliczeniu do tego IKE oraz IKZE daje to przeszło 5 mln osób, które oszczędzają z myślą o emeryturze. Głównie dzięki PPK ta liczba powoli, ale systematycznie, rośnie. Plany kapitałowe wdrożyło dotąd 325 tys. pracodawców i tutaj też trwa powolny wzrost.
Rośnie, i to szybko, wartość aktywów zgromadzonych przez uczestników programu PPK. Według oficjalnych danych z Biuletynu PPK wartość aktywów zgromadzonych na kontach uczestników tego programu sięgnęła na koniec września 29,1 mld zł. Październik był nieco gorszy. Serwis analizy.pl wylicza, że na koniec zeszłego miesiąca, w ślad za notowaniami akcji i obligacji, spadła też wartość aktywów PPK, do nieco ponad 28,7 mld zł. Na zysk z inwestycji kapitałowych przypada przy tym, to wyliczenia PFR, ponad 5 mld zł. W dłuższej perspektywie, niezależnie od wyników z inwestycji, wartość aktywów PPK i tak będzie rosła za sprawą wpłat uczestników, ich pracodawców i dopłat od państwa. Taka konstrukcja programu to zgodnym zdaniem ekspertów rynkowych jedna z głównych jego przewag nad innymi produktami długoterminowego oszczędzania.