W raporcie Mercer i CFA Institute Global Pension Index 2024 analizie i ocenie poddano 48 systemów emerytalnych z różnych regionów świata. To już 16. edycja raportu. W opisanym w nim rankingu systemów emerytalnych do zdobycia było maksymalnie 100 pkt, a oceny przyznawano w skali od A do D. A można przy tym uznać za piątkę, D zaś za dwóję. Polski system emerytalny znalazł się w tej edycji raportu na 30. miejscu (spadek z 29. miejsca przed rokiem). Autorzy raportu ocenili go na 56,8 pkt (przed rokiem 57,6 pkt), co przełożyło się na ocenę C, czyli trójkę.
– Bez wątpienia głównym wyzwaniem polskiego systemu emerytalnego pozostaje „przeważenie” systemu państwowego, szczególnie w modelu pełnej redystrybucji, czyli naszego ZUS. Mówiąc o redystrybucji mamy tu na myśli system pozbawiony aktywów, w którym świadczenia w 100 proc. finansowane są bieżącymi wpływami, czyli składkami, bądź środkami z budżetu państwa. Aktywa naszych OFE, zakładowych PPE i PPK oraz indywidualnych IKE i IKZE w porównaniu ze zobowiązaniami ZUS są niewspółmiernie małe. To mocno wyróżnia polski system na tle rozwiązań światowych i to niestety negatywnie – ocenił Krzysztof Nowak, szef Mercera w Polsce.
IKZE, IKE, PPK, OFE i OIPE. W mnogości siła?
Potężną bolączką naszego sytemu emerytalnego jest spadająca stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do ostatniej pensji przed przejściem na nią. W przypadku świadczeń z ZUS spadnie ona z dzisiejszych przeszło 50 proc. do zaledwie około 25 proc. w 2060 r. Jednym z lekarstw na tę sytuację miały być pracownicze plany kapitałowe. Wedle najświeższych danych w PPK uczestniczy obecnie 3,61 mln osób. Założenia były takie, że do programu wejdzie około 75 proc. z 11,5 mln uprawnionych, jest w nim około 30 proc. I choć liczba uczestników i zgromadzone przez nich aktywa (na dziś nieco ponad 29 mld zł) powoli, ale systematycznie rosną, to po pięciu latach od uruchomienia PPK ciągle daleko im jeszcze do powszechności.
Gdy przed miesiącem pisaliśmy o sytuacji PPK, jeden z ekspertów stwierdził, że być może to mnogość programów nie służy powszechności PPK. I że IKZE, IKE, PPK, OFE i OIPE to stanowczo za dużo.
– Po namyśle stwierdzam, że może niekoniecznie tak jest. Im więcej programów, tym więcej ludzi się zapisze. Każdy usłyszał choć o jednym, trochę się one pomiędzy sobą różnią, więc większa szansa, ze ktoś skorzysta przynajmniej z jednego – mówi Marcin Materna, doradca inwestycyjny, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim. – Zabranie środków z OFE po prostu znacznie zmniejszyło zaufanie do tego typu oszczędzania. Z powodu niewiedzy pokutuje przeświadczenie, że państwo i tak wszystko zabierze, kiedy zabraknie mu pieniędzy. Także pomysł skonsolidowania wszystkich programów na jednym portalu przestraszył część oszczędzających. Wiele osób pytało: czyżby Państwo chciało wiedzieć, ile mam pieniędzy na emeryturze, żeby ewentualnie nie dawać mi 13. i 14., gdyby okazało się, że choć mam niską emeryturę, ale w programach mam sporo aktywów? – dodaje.