Małgorzata Rusewicz, IZFiA: Kluczowy jest wybór kilku priorytetów i ich przyjęcie

Chcemy wyjść z peryferii. Rynek nie może dusić się obostrzeniami nakładanymi przez regulatora i nadzór – mówi Małgorzata Rusewicz, prezeska zarządu Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami i Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.

Publikacja: 14.06.2024 06:00

Małgorzata Rusewicz, prezeska zarządu Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami i Izby Gospodarczej

Małgorzata Rusewicz, prezeska zarządu Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami i Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych

Foto: Tomasz Zienkiewicz/materiały prasowe

Wszyscy dobrze wiemy, jak zmieniło się podejście inwestorów zagranicznych do Polski po ostatnich wyborach parlamentarnych. Czy tę zmianę czuć także w wymiarze „instytucjonalnym”. Dzisiaj łatwiej rozmawia się z decydentami o rynku kapitałowym?

Na pewno można dostrzec bardzo dużą zmianę zarówno w tym szerszym, bardziej globalnym kontekście, jak i kontekście samego podejścia do rynku. Mamy bardzo dobrze rozwijającą się polską gospodarkę i otworzyła się przed nami duża szansa na to, by zacząć doganiać kraje Europy Zachodniej. IMF przewiduje tempo wzrostu gospodarczego Polski powyżej 3 proc. nie tylko w krótkim, ale również w długim okresie. Mamy ponownie dostęp do pieniędzy unijnych. Kapitał zagraniczny zmienił podejście do inwestycji w Polsce. To wszystko pozytywnie przekłada się na rynek kapitałowy, czego odzwierciedleniem jest wzrost indeksów giełdowych. Na to nakłada się też zmiana mentalna po stronie rządzących. Widzimy dużą otwartość i pełne zrozumienie odnośnie do tego, co rynek kapitałowy może zaoferować gospodarce i społeczeństwu. To oczywiście wiąże się z doświadczeniem obecnego ministra finansów Andrzeja Domańskiego., który doskonale orientuje się w zagadnieniach związanych z branżą TFI czy też szerzej rynkiem kapitałowym. Uważam, że bardzo istotne jest to, by rozmawiać z osobami, które faktycznie wiedzą, jakie są problemy rynkowe, gdyż dzięki temu jest większe zrozumienie i otwartość na nasze argumenty i propozycje. Jestem więc optymistycznie nastawiona i widzę pozytywną zmianę, która zachodzi w otoczeniu.

Jako przedstawiciele IZFiA jakiś czas temu braliście udział w spotkaniu z ministrem finansów. Co mu wtedy powiedzieliście?

Nie ukrywam, że wewnętrznie poważnie zastanawialiśmy się nad tym, co chcemy przekazać i z jakimi tematami iść na spotkanie z ministrem finansów. Doszliśmy do wniosku, że na naszych barkach jest odpowiedzialność nie tylko związana z sektorem TFI, ale powinniśmy patrzeć także szerzej. Ostatecznie te kwestie uporządkowaliśmy w pięć rekomendacji dla Rady Ministrów, które w naszej ocenie mogłyby dać nowy impuls do rozwoju rynku kapitałowego i branży TFI, aby uwolnić potencjał tych sektorów pobudzania wzrostu i innowacyjności polskiej gospodarki.

To idźmy po kolei. Punkt numer jeden…

Kwestia funkcjonowania systemu emerytalnego i jego ustabilizowanie. Z jednej strony chodzi o odpowiedzialne i przemyślane podejście do OFE. Z doświadczenia wiemy, że wypuszczanie informacji, które później nie znajdują pokrycia w rzeczywistości, ma niebagatelny wpływ na cały rynek kapitałowy. Kwestia związana z OFE i tym, że ponad 80 proc. aktywów fundusze te mają zainwestowane w akcje, niesie też odpowiedzialność rządzących, jeśli chodzi o snucie planów, które mogłyby zaburzyć funkcjonowanie tych instytucji. To odpowiedzialne podejście nie dotyczy jednak tylko OFE, ale także i PPK. Nie możemy dotykać długoterminowych projektów w sposób, który może zachwiać fundamentami i głównymi ideami, które im przyświecają. To nie oznacza oczywiście, że nie możemy popracować nad zwiększeniem efektywności tych rozwiązań. Odpowiedzialnością całego rynku i rządzących powinno być podejście długoterminowe ze szczególnym spojrzeniem na młode pokolenie i na zmiany demograficzne, które nas czekają.

Temat OFE jest otwarty od dłuższego czasu. Skoro po stronie MF mamy człowieka z doświadczeniem rynkowym, to może warto to wykorzystać i zabrać się za dokończenie reformy OFE? Jest bowiem większa szansa, że ta pójdzie we właściwym, z punktu widzenia rynku kapitałowego, kierunku. Jeśli tego nie zrobimy, to może za jakiś czas okazać się, że znów zmieni się władza i znów będzie więcej obaw niż nadziei.

Uważam, że faktycznie jest to dobry moment, by usiąść do projektu OFE i zastanowić się nad opcjami, które realnie mogą być do realizacji. OFE w tych zmianach powinny być wykorzystane na rzecz rozwoju rynku kapitałowego. Nie chciałabym jednak, aby te decyzje były podejmowane lekkomyślnie, bez głębszego zastanowienia. To powinien być dłuższy proces, trzeba do niego podejść poważnie, ale dobrze zacząć na ten temat rozmawiać już teraz.

Ma pani już jakieś konkretne przemyślenia i propozycje, jak rozwiązać temat OFE?

Rozwiązanie kwestii OFE musi mieć przede wszystkim na względzie dobro członków OFE przy jednoczesnym wykorzystaniu możliwości, jakie daje rynek kapitałowy. Dlatego najbliżej mi jest do propozycji przekształcenia OFE w produkt znany jako IKZE, gdzie nie ma żadnej opłaty solidarnościowej. Drugą propozycją, może bardziej akceptowalną politycznie, jest pewna ingerencja w tzw. suwak OFE poprzez wydłużenie go z 10 do 20 lat, by startował on jak obecnie 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, ale kończył się 10 lat po osiągnięciu tego wieku. W wyniku tej operacji dojdzie do racjonalnego rozłożenia w czasie sprzedaży aktywów OFE, a nasi klienci będą odpowiednio zabezpieczeni przed potencjalnym spadkiem wartości swoich aktywów.

Kwestie emerytalne to pierwszy punkt. Kolejny to…?

To jest temat tworzenia zachęt systemowych dla inwestorów indywidualnych i spółek, które chcą sięgnąć po kapitał z rynku. Jest to obszar, który wiąże się z koniecznością przeglądu systemu podatkowego. Cały czas nie otrzymaliśmy propozycji zmian dotyczących tzw. podatku Belki. Rozmawiamy też i czekamy na propozycje, które zniwelują obniżenie atrakcyjności IKZE po wprowadzonych zmianach podatkowych w ostatnich latach. Uważam, że generalnie trzeba byłoby przemyśleć kwestię IKE i IKZE w kontekście uatrakcyjnienia zachęt podatkowych. Kolejna kwestia to obniżenie podatku CIT dla spółek giełdowych. Rozumiemy oczywiście, jaki efekt może to nieść dla budżetu, chociaż on też nie będzie tak duży, jak chociażby podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Z drugiej jednak strony, budując rynek kapitałowy, inwestujemy w przyszłość. Rynek kapitałowy mógłby przecież zasilić inne inwestycje, które czekają nas w kolejnych latach. A te będą potrzebowały dużego zastrzyku pieniędzy. Mam tutaj na myśli chociażby transformację ESG, energetyczną czy też duże projekty infrastrukturalne. Same banki nie udźwigną tego finansowania. Kolejny obszar, szczególnie ważny dla Polski, to nowe technologie. Do niego również rynek kapitałowy może skierować swoje inwestycje. Mówiąc więc o zmianach w systemie podatkowym, powinniśmy patrzeć szerzej, nie tylko przez pryzmat bieżących potencjalnych kosztów, ale też i długoterminowych korzyści.

Tematy podatkowe pojawiają się na rynku od wielu lat. Nie brakuje przecież głosów, że powinniśmy całkowicie znieść tzw. podatek Belki dla inwestycji giełdowych. Do tego należy dążyć?

Zdecydowanie widzę inne możliwości podejścia do zmian w tzw. podatku Belki. Uważam, że powinniśmy promować długoterminowe oszczędzanie przy wykorzystaniu rynku kapitałowego. Przyczynić by się mogły do tego dwie zmiany. Po pierwsze, likwidacja podatku Belki dla osób, które przykładowo przez co najmniej dwa–trzy lata oszczędzają na rynku kapitałowym. Z jednej strony stworzone zostaną dzięki temu ramy promujące dłuższe inwestycje, a dodatkowo odsunie też to w czasie ubytki po stronie budżetu. Bardzo ważne jest również wyrównanie szans rynku kapitałowego z innymi obszarami. Mamy tutaj oczywiście na myśli kwestie związane z rynkiem nieruchomości. Dzisiaj inwestycje na tym rynku stają się coraz bardziej powszechne. Dzieje się tak dlatego, że z jednej strony nieruchomości zyskują na wartości, ale z drugiej strony są one atrakcyjniejsze podatkowo niż inwestycje na rynku kapitałowym. Jest to duża nierównowaga.

Mamy kwestie emerytalne i zachęty. Co jest kolejnym punktem?

Odbiurokratyzowanie i unowocześnienie polskiego rynku funduszy inwestycyjnych. Mamy oczywiście Strategię Rozwoju Rynku Kapitałowego, która nas do tego celu przybliża. Cały czas jednak borykamy się z pewnymi ograniczeniami, które nie funkcjonują w innych krajach. Z jednej strony są to kwestie regulacyjne, ale też i nadzorcze. Jeśli chodzi o regulacje, możemy pochylić się nad zagadnieniami, które poprawią efektywność funduszy. Przykładem jest cyfryzacja. Wprowadzone zostały co prawda przepisy umożliwiające przekazywanie drogą elektroniczną m.in. potwierdzeń nabycia/zbycia jednostek uczestnictwa, ale nadal nie jest to forma pierwszego wyboru. Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy preferować rozwiązania onlinowe, a na wniosek klienta ewentualnie przekazywać mu formę pisemną. Teraz działa to odwrotnie. Mamy też kwestie związane z dematerializacją FIZ, która dokonywana jest przez KDPW. Chodzi o przywrócenie rejestracji certyfikatów w ewidencji uczestników, tak jak to wcześniej było robione. Usprawnić można też procesy obsługi PPK oraz PPE poprzez usunięcie różnego rodzaju sprzeczności i niejasności, które są w ustawach. To są rzeczy, nad którymi trzeba się pochylić również z myślą o tym, że proces obsługi w związku z nowymi technologiami oraz sztuczną inteligencją będzie się zmieniał. Te zmiany muszą znaleźć także odzwierciedlenie w regulacjach.

A co z samym nadzorem?

On też powinien patrzeć na to, jak Zachód podchodzi do promowania funduszy inwestycyjnych po to, aby nie tworzyć specyficznych dla nas rozwiązań. Chcemy wyjść z peryferii, na jakich jest obecnie polski rynek kapitałowy. Rynek nie może dusić się obostrzeniami nakładanymi przez regulatora i nadzór. Uważam, że to jest też dobry moment, aby dokonać dalszej weryfikacji przepisów związanych z funkcjonowaniem rynku kapitałowego i funduszy inwestycyjnych.

Wiele regulacji przychodzi jednak z zewnątrz. Wystarczy chociażby powiedzieć, że znów poruszany jest temat Unii Rynków Kapitałowych i pani sama zresztą otwarcie mówiła, że jest ona potencjalnym ryzykiem dla polskiego rynku.

I tutaj dochodzimy do czwartego naszego punktu, czyli tworzenia otoczenia legislacyjnego, które sprzyja rozwojowi konkurencyjności również polskiego rynku kapitałowego. Mówimy tutaj o tym, aby zrobić krok naprzód lokalnie poprzez uruchomienie rynku listów zastawnych czy też REIT-ów, ale również o odpowiedzialności nie tylko instytucji krajowych, ale także i polskiego rządu i ministerstwa, które reprezentuje nas w Unii Europejskiej. Bardzo aktywnie działamy z MF w kontekście dyskusji, która toczy się w obszarze wspomnianej Unii Rynków Kapitałowych czy też Retail Investment Strategy. Warto, aby polski rząd wyraźnie i mocno prezentował swoje racje po to, by budować preferencyjne warunki tak, by polska gospodarka mogła się rozwijać przy udziale polskiego rynku kapitałowego. Coraz więcej regulacji unijnych jest niestety korzystna z punktu widzenia największych rynków, takich jak rynek niemiecki, francuski czy też brytyjski. To one odgrywają kluczową rolę w tej grze.

Interesy polskiego rynku do tej pory nie były dostatecznie mocno reprezentowane?

Polskiego rynku w ostatnich latach w grze, o której wspomniałam, brakowało. Był on reprezentowany w bardzo ograniczonym zakresie. Oczywiście też posypują głowę popiołem, ale zaczynamy coraz aktywniej działać na arenie europejskiej. Izba, którą reprezentuję, jest częścią EFAMA, europejskiej sieci samorządów branżowych. Doskonale dzięki temu widzimy, jak Europa Środkowo-Wschodnia jest mało aktywna. Polska przejęła obecnie rolę lidera naszego regionu na arenie europejskiej i to również w zakresie rozmów o rynku kapitałowym. Mamy potencjał, by poważnie być traktowanym w tych dyskusjach i nie być znów spychanym na peryferie.

Czas na ostatni, piąty punkt…

Kolejny punkt dotyka zasad ładu korporacyjnego, gdyż ta kwestia ma niezwykle ważny wpływ na to, co dzieje się na rynku kapitałowym, i na to, jak postrzegany jest on za granicą. Poza tym wpływa też na wyceny. Chodzi o ułożenie ładu korporacyjnego tak, aby do zarządów spółek i rady nadzorczych, w szczególności spółek Skarbu Państwa, wchodzili eksperci z danych obszarów. Na spółki SP trzeba patrzeć jak na spółki prywatne. Rozmawiamy na ten temat, jesteśmy po spotkaniach z MF i Ministerstwem Aktywów Państwowych. Liczę, że w czerwcu wiele rekomendacji, o których rozmawialiśmy, zostanie zamienionych na konkretne działania.

Czy nie jest to jednak trochę życzeniowe myślenie? Zmieniła się władza, a ministrowie dalej potrafią głosić różne tezy, które odbijają się na rynku kapitałowym. Wystarczy chociażby wspomnieć o tym, co w ostatnich miesiącach działo się ze spółkami energetycznymi.

Większa wstrzemięźliwość, jeśli chodzi o wypowiedzi polityków, byłaby na pewno mile widziana. Oczywiście też mamy świadomość realiów politycznych i tego, że w skład koalicji rządzącej wchodzi kilka ugrupowań politycznych. To nie ułatwia wewnętrznych rozmów, ale pewne zagadnienia muszą być wyjaśnione. Najistotniejsze jest jednak to, że widzimy otwartość po stronie rządzących, chęć rozmowy z nami i inwestorami instytucjonalnym i to napawa mnie optymizmem. Nam też bardzo zależy na tej kwestii, więc będziemy starali się tego dopilnować.

Mamy więc pięć głównych postulatów. Te wszystkie punktu, o których pani wspomniała, powinny być elementem kolejnej większej strategii czy raczej należy działać punktowo?

Kluczowe jest skupienie się na kilku priorytetach i ich przyjęcie. Musi być jasne ze strony rządzących, że oprócz tak ważnych teraz sektorów jak przemysł zbrojeniowy, infrastrukturalny, energetyczny czy technologiczny równie duże znaczenie dla przyszłości polskiej gospodarki ma rynek kapitałowy. Mam wrażenie, że teraz ta uwaga ma szansę być również w naszą stronę skierowana. Czy faktycznie jest potrzebne tworzenie nowej strategii? Nie jestem do tego przekonana, szczególnie że samo jej napisanie zajęłoby sporo czasu. Raczej wolałabym, abyśmy jednak postawili na te kilka priorytetów i więcej czasu poświęcili na pisanie konkretnych propozycji ustaw i zmian legislacyjnych. Bardziej więc tworzenie nowych przepisów niż kolejna strategia.

W dużej mierze przedstawione propozycje skupiają się na szeroko rozumianym rynku kapitałowym. A jakie priorytety i kierunki rozwoju widzi pani dla samych TFI? Dzisiaj, kiedy mowa o funduszach inwestycyjnych, klienci mówią, że jest drogo, wyniki nie biją benchmarków, a do tego dochodzi też papierologia.

Ta papierologia nie jest naszym pomysłem. To pokłosie unijnej regulacji MiFID II. Obecnie, kiedy rozmawiamy o nowej odsłonie MiFID-u, ta kwestia też jest poruszana. Mam nadzieję, że zajdą tutaj pozytywne zmiany. Jeśli chodzi zaś o opłaty, to nie mam poczucia, że w tej chwili, po obniżeniu maksymalnej opłaty za zarządzanie, odbiegamy od średnich europejskich. Polscy inwestorzy wybierają głównie fundusze dłużne, gdzie opłaty oscylują w okolicach 1 proc. Z kolei jeśli mówimy o stopach zwrotu, to w ostatnich okresach są one dwucyfrowe. Warto jednak patrzeć na długoterminowe formy oszczędzania, czego świetnym przykładem jest PPK. Jest to najtańsza obok OFE forma oszczędzania w funduszach, jeśli chodzi o Polskę, a dodatkowo generuje zadowalające stopy zwrotu. Dzisiaj raczej powinniśmy więc mówić o takich doświadczeniach z funduszami. Zachęcam inwestorów indywidualnych do potraktowania rynku kapitałowego jako możliwości długoterminowego oszczędzania. Przemawia za tym też to, co widzimy w OFE. Jeszcze nie tak dawno aktywa zgromadzone w OFE wynosiły 157 mld zł. Teraz jest to ponad 230 mld zł i to nie dlatego, że pojawiły się nowe napływy. One są minimalne. Ten wzrost wynika z tego, że rynek urósł. Dobre wyniki gospodarki przekładają się na stopy zwrotu.

Tylko te stopy zwrotu nie przekonują Polaków, bo – jak sama pani zauważyła – branża TFI stoi funduszami dłużnymi.

Nie ma u nas czegoś takiego jak kultura oszczędzania i korzystania z rynku kapitałowego. Brakuje nam wiedzy na temat rynku, nie mamy zwyczaju, by zaczynając karierę zawodową, pytać o programy pracownicze związane z rynkiem kapitałowym. W najbardziej rozwiniętych krajach budowano to latami. Nasz rynek mimo wszystko wciąż jest stosunkowo młody i przez to mało dojrzały. Potrzebujemy czasu. W długim okresie chodzi o stałą edukację, a w krótkim poprzez konsekwentne mówienie o korzyściach, jakie niesie rynek. Ten język korzyści buduje się w ostatnim okresie na wielu frontach. Dobrze byłoby, gdyby jednocześnie zaczęła się budować duma z tego, że jesteśmy częścią rynku chociażby poprzez to, że jesteśmy współwłaścicielami największych polskich spółek.

A co z tymi kierunkami rozwoju samej branży TFI. Dzisiaj podział jest jasny i dominują TFI bankowe. Ten schemat już na dobre wpisał się w nasz krajobraz?

Ciężko spodziewać się, aby zaszły jakieś istotne zmiany na rynku. Banki na szeroką skalę mogą dystrybuować fundusze inwestycyjne. Obok funkcjonuje stosunkowo nieduży rynek dystrybutorów niezależnych i często ma on bardziej butikowy charakter. W takich warunkach ta zmiana byłaby niezwykle trudna. Z racji zmian w ramach legislacji unijnej, która dąży do ograniczania kosztów, a z drugiej strony wprowadzania nowych wymogów związanych z rozwojem nowej technologii, które wiążą się z nadzwyczajnymi wydatkami, można zadać sobie pytanie, na ile mniejsze TFI udźwigną te zobowiązania. Wciąż bowiem brakuje im takiej skali, która zapewniłaby swobodę działania. W kolejnych latach będzie więc dochodziło do świadomych połączeń na rynku. Spodziewam się także, że zmiany dotkną oferty produktowej. Ta już jest bardzo bogata, ale widzę oczekiwania klientów do tego, aby upraszczać fundusze. Na znaczeniu będzie też oczywiście zyskiwała technologia, co już widać w przypadku zagranicznych funduszy.

To wszystko doprowadzi też do konsolidacji rynku w odniesieniu do niezależnych podmiotów?

Tak, ale mam tutaj na myśli świadomą konsolidację, która ma na celu zbudowanie lepszej marki o większym zasięgu i z większymi aktywami, a nie wrogie przejęcia. Połączenia powinny budować duże niezależne TFI. Trzeba jednak pamiętać, że mamy podmioty, które koncentrują się głównie na funduszach zamkniętych, i mają bardziej butikowy charakter. One też znajdą swoich chętnych.

Jak widzi więc pani polski rynek za kilka lat w wersji życzeniowej i realistycznej?

Życzeniowo to powinniśmy co najmniej dojść do średniej europejskiej, jeśli chodzi o udział funduszy w strukturze oszczędności Polaków. Realnie uważam, że jeżeli polski rząd razem z uczestnikami polskiego rynku zawalczy na poziomie Unii Europejskiej o stworzenie takich ram, które pozwolą nam się rozwijać, to w ciągu dziesięciu lat jesteśmy w stanie dogonić takie rynki jak Włochy czy też Hiszpanię. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że potrzebujemy silnego rynku kapitałowego w Polsce, silnej branży TFI i o to musimy walczyć ze wszystkich sił. Naprawdę mamy teraz idealny moment, by w końcu rynek ożywić.

CV

Małgorzata Rusewicz

Małgorzata Rusewicz od ponad 13 lat jest związana z polskim rynkiem kapitałowym. Prezeska zarządu Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami i prezeska Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Jest członkinią Rady Rozwoju Rynku Finansowego przy Ministerstwie Finansów, Rady Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, Rady Dyrektorów w EFAMA oraz grup doradczych i rad programowych przedsięwzięć związanych z rynkiem finansowym, w tym Europejskiego Kongresu Finansowego. W ostatnich latach była też członkinią Komitetu ds. Ryzyka KDPW CCP oraz Komitetu Nadzorczego Wskaźników Referencyjnych Stóp Procentowych GPW Benchmark. Z wykształcenia jest prawnikiem, ukończyła również podyplomowe studia z zakresu ubezpieczeń w SGH. W przeszłości pracowała w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i Konfederacji Lewiatan.

Emerytura
Czy mnogość programów emerytalnych szkodzi PPK?
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Emerytura
Emerytury – lepiej odkładać po mniej, ale zacząć wcześniej
Emerytura
Konta IKE i IKZE u maklerów – czy i dlaczego warto się nimi zainteresować?
Emerytura
Jak oszczędzać na kontach IKE i IKZE?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Emerytura
Polski system emerytalny z oceną dostateczną. Spadek w rankingu
Emerytura
Kaczmarzyk: W XTB widzimy duży potencjał produktów emerytalnych