Kamil Cisowski, DI Xelion
Wtorkowa sesja w Europie mogła być lekkim rozczarowaniem. Po otwarciu na plusach indeksy zaczęły spadać krótko przed południem i kontynuowały ruch właściwie do końca dnia - na głównych rynkach przeceny wynosiły od 0,26% (FTSE MiB) do 0,91% (IBEX). Najważniejsze publikacje makroekonomiczne były mieszane – indeks Conference Board zaliczył potężny wzrost ze zrewidowanych w górę 99,2 pkt we wrześniu do 108,7 pkt w październiku. Równoważyły to z nawiązką dane o liczbie wakatów w badaniu JOLTS – dane za sierpień zrewidowano do 7,86 mln (z 8,04 mln), a we wrześniu odnotowano spadek do 7,44 mln, najniższego poziomu od kwietnia 2021 r. Najbardziej wymiernym efektem danych był spadek rentowności obligacji – w trakcie dnia na amerykańskich 2-latkach widzieliśmy już niemal 4,19%, dziś znajdujemy się 9 pb. niżej. Na rynku walutowym reakcja była początkowo kontrintuicyjna – kurs EUR/USD przetestował 1,077 nim powrócił do okolic 1,0825 dzisiaj rano. Coraz więcej wskazuje, że październikowa fala umocnienia dolara dobiega końca, choć decydujące okażą się zapewne piątkowe dane z rynku pracy.
WIG20 wreszcie dał wczoraj powody do radości, rosnąc o 1,74%, ale sWIG80 zyskał tylko 0,26%, a mWIG40 spadł o 0,11%. Czynnikiem różnicującym GPW od reszty kontynentu były oczywiście banki, które na poziomie sektora zyskiwały 3,72%. Bohater dnia, Santander, zyskiwał 7,13%, wynik indeksu WIG-banki wyrównało PKO BP. 4,50% zyskiwał Alior. Millenium, które także pokazało świetny raport, podrożało o 5,16% po dość dziwnej sesji, w której rano naruszony został nawet poziom neutralny.
S&P 500 zyskał wczoraj 0,16%, a Nasdaq 0,78%. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że rynek ponownie należy do spółek technologicznych. Wczoraj o 4,20% drożał Broadcom, 2,62% zyskiwała Meta, 3,96% przed wynikami (jak się okazało, niesłusznie) AMD. Qualcomm zyskiwał 2,19%, Salesforce 1,74%, Alphabet 1,78%. Najważniejszym wydarzeniem dnia był raport ostatniej z tych spółek, który przyniósł jej w handlu posesyjnym niemal sześcioprocentowe wzrosty. Gigantyczne nakłady na AI zaczynają przynosić efekty – przychody wzrosły o 16% r./r., przede wszystkim za sprawą „chmurowej” części biznesu, która zaskoczyła wzrostem aż o 35% r./r. Zyski były o 15 proc. lepsze od oczekiwań. Prezes Sundar Pichai powiedział podczas konferencji, że koszt generowania odpowiedzi przez AI został na przełomie 18 miesięcy obniżony o 90% pomimo podwojenia wielkości Gemini i deklarował, że spółka będzie potężnie inwestowała w energetykę, także jądrową. Twierdzi, że ponad 25% nowego kodu Alphabetu pisze obecnie sztuczna inteligencja. Raport i konferencja w dużej mierze adresują główną obawę inwestorów – to, że pomimo obiecujących początków i wielkich wydatków spółka została w tyle za Microsoftem/OpenAI.
W godzinach porannych o 1% rośnie Nikkei, o 1,6% spada Hang Seng, co może być nieco zaskakujące w świetle wczorajszych informacji o chińskim stymulusie fiskalnym, który miałby zostać ogłoszony w końcówce pierwszego tygodnia listopada. Kontrakty futures nie sugerują przesadnej euforii po świetnym raporcie Alphabetu, przynajmniej w części za sprawą rozczarowania wynikami AMD, które w handlu posesyjnym traciło 7,6% i spuszcza lekko powietrze z nadmuchanych oczekiwań w sektorze półprzewodników. Przed nami fascynujący dzień, który zapewne rozpocznie się w okolicy poziomów neutralnych lub nawet na lekkich minusach, ale może z łatwością przybrać pozytywny obrót. Poznamy m.in. wstępne dane o niemieckiej inflacji i raport ADP amerykańskiego rynku pracy, ale przede wszystkim pierwszy odczyt amerykańskiego PKB za III kw. (prognozowane jest utrzymanie dynamiki 3,0% kw./kw. saar). Znacznie skromniej, o 0,2% kw./kw., będzie zapewne rosła gospodarka strefy euro. Wynikowo najbliższe 24 godziny są być może najważniejszymi w tym sezonie – raporty po sesji podadzą Microsoft, Meta i Qualcomm.
Dzień na przeczekanie
Adam Anioł, BM BNP Paribas BP
Z uwagi na brak ważniejszych publikacji makroekonomicznych wczorajszy handel przebiegał relatywnie spokojnie i wpisywał się w kanon sesji „na przeczekanie” przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w USA. Indeks S&P 500 zyskał skromne 0,16%, mimo iż odczyt indeksu Conference Board za październik zaskoczył istotnie w górę (108,7 pkt vs oczekiwania 99,2 pkt oraz prognoza 99,5 pkt Indeks pozwala na ocenę nastrojów wśród amerykańskich konsumentów (m.in. zatrudnienie, dochody, wydatki). Ostatnie dane z amerykańskiej gospodarki stonowały nieco oczekiwania co do tempa obniżek stóp procentowych przez Fed. Obecnie rynek wycenia 2 obniżki po 25 pb. do końca roku, co przełoży się na spadek stóp do zakresu 4,25-4,50. O ile listopadowa obniżka jest przesądzona, o tyle dla grudniowej prawdopodobieństwo wynosi 69,4%. A jeszcze miesiąc wcześniej rynek zakładał dodatkowe, że na koniec roku stopy rezerwy Federalnej będą wynosić nawet 3,75-4,00% (30% prawdopodobieństwa). Powyższa zmiana oczekiwań oraz dyskontowanie przedwyborach obietnic w zakresie ekspansywnej polityki fiskalnej nadal wywiera presję na rynek długu. W efekcie podczas wczorajszej sesji rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich kontynuowały wzrost już powyżej poziomu 4,30%. W ślad za nimi podążały pozostałe rynki dłużne, w tym krajowy – rentowności polskich odpowiedników przekroczyły poziom 5,90% - najwyższy od roku.