Na giełdach nowojorskich nowy rekord ustanowił w piątek indeks Nasdaq Composite. Na wcześniejszych sesjach rekordy wyznaczał także S&P 500. Przez cały tydzień pierwszy z indeksów zyskał aż 3,2 proc., a drugi blisko 1,6 proc. Zainteresowaniem niezmiennie cieszą się technologiczni giganci, a popyt na akcje podbił także korzystny odczyt inflacji, przybliżający cięcia stóp procentowych przez Fed. W tym roku oba amerykańskie indeksy zyskały już po kilkanaście procent.
Tymczasem w Europie przez ostatni tydzień panowały zdecydowanie odmienne nastroje. Inwestorzy wciąż mierzą się z konsekwencjami wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego. W Paryżu w piątek indeks tąpnął o kolejne 2,7 proc., a w skali całego tygodnia stracił ponad 6 proc. DAX w Niemczech przez tydzień spadł o 2,9 proc. Paryski indeks znalazł się już na 0,5-proc. minusie, jeśli chodzi o stopę zwrotu od początku roku. W przypadku giełdy we Frankfurcie tegoroczny dorobek stopniał do 7,5 proc.
Na warszawskiej giełdzie był to już czwarty tydzień z rzędu pod znakiem spadku indeksów. WIG stracił przez tydzień 1,2 proc., trochę lepiej spisał się WIG20, tracąc 0,6 proc. Indeks dużych firm zatrzymał się w okolicach 2400 pkt, czyli na poziomie kwietniowego dołka. Tegoroczny wzrost indeksu wynosi obecnie zaledwie 3 proc.
Zarówno w przypadku rynków europejskich, jak i naszej giełdy po takich spadkach coraz bliższe wydaje się odbicie, które może wynikać zarówno z przyczyn fundamentalnych, jak i pojawiających się sygnałów technicznych na wykresach.
Jak sytuację na giełdach przed startem poniedziałkowych notowań postrzegali analitycy z biur maklerskich?