To nie przypadek
Lepsze zachowanie rynków w okresie jesienno-zimowym można wytłumaczyć konkretnymi czynnikami. Na zjawisko Halloween nakładają się „mniejsze” efekty. Mowa m.in. o efekcie stycznia wynikającym z optymalizacji podatkowej (akcje sprzedawane są pod koniec grudnia i nabywane na początku nowego roku). Źródłem styczniowych wzrostów może być też chęć przemodelowania portfeli przez fundusze i zrobienia zakupów na kolejny rok. Warto odnotować, że efekt stycznia dotyczy w szczególności akcji małych i średnich firm.
Z kolei wcześniej, pod koniec grudnia, dochodzi do tzw. windows dressing, czyli podbijania wartości aktywów na koniec okresów rozliczeniowych przez fundusze. Przełom roku to również czas przygotowywania przez zarządy spółek planów finansowych i prognoz na nowych rok. Rynek to dyskontuje, co skutkuje zwyżką notowań, a dodatkowym wsparciem są aktualizowane przez biura maklerskie rekomendacje uwzględniające nowe (co do zasady wyższe, bo większość spółek stara się przecież poprawiać z roku na rok wyniki) prognozy finansowe, co podbija wycenę akcji w modelu zdyskontowanych przepływów pieniężnych.
To tylko przykładowe argumenty, którymi można próbować racjonalnie wytłumaczyć efekt Halloween. Niezależnie od nich, dużo zależy od ogólnej sytuacji na rynkach. Jeśli mamy hossę, to większość pozytywnych zjawisk znajduje odzwierciedlenie w wycenach (stając się tym samym samospełniającą się przepowiednią), informacje negatywne są natomiast ignorowane. W przypadku bessy obserwujemy zjawisko odwrotne.
Co czeka giełdę
Oczy inwestorów zwrócone są obecnie na USA, gdzie 5 listopada odbędą się wybory prezydenckie. Sondaże wskazują na wyrównany wyścig. Ekonomiści i analitycy próbują prognozować, jak wygrana poszczególnych kandydatów może wpłynąć na rynki. Co ciekawe, jeśli spojrzymy szerzej, to okazuje się, że dla giełdy nie ma zbyt dużej różnicy dotyczącej tego, kto rządzi państwem. W ujęciu długofalowym gospodarka się rozwija, a wraz z nią rośnie kapitalizacja spółek. Z danych eToro wynika, że indeks S&P 500 wzrósł w trakcie kadencji trzynastu z ostatnich piętnastu prezydentów USA. Wyjątki stanowią kadencje Nixona (-1 proc.) i George W. Busha (-4 proc.), którzy rządzili podczas kryzysów gospodarczych.
Długoterminowe dane dla indeksu S&P 500 opublikowane przez portal bossa.pl potwierdzają, że stopy zwrotu nie rozkładają się równomiernie. Jeśli podzielilibyśmy kalendarz na dwanaście sześciomiesięcznych okresów, to wyraźnie widać, że czas od maja do października statystycznie jest najgorszy ze średnią stopą zwrotu wynoszącą zaledwie 1,5 proc. Niewiele lepiej (2,5 proc.) wypada kwiecień–wrzesień. Natomiast zdecydowanie wygrywa listopad–kwiecień z 7-proc. stopą. Jest ona o około 3 pkt proc. wyższa niż średnia i mediana dla pozostałych 11 okresów.
Indeksy giełdowe w Stanach Zjednoczonych oraz Europie (m.in. DAX) mają za sobą bardzo dobre lata i oscylują w okolicach historycznych rekordów. WIG na tle innych rynków wypada jednak słabo. Mimo iż wyceny na GPW są nadal relatywnie atrakcyjne, nie brakuje głosów, że trudno będzie u nas o wzrosty w końcówce roku. Optymizmem nie napawa analiza rejestru krótkiej sprzedaży. Widać w nim rekordową liczbę ponad dwudziestu pozycji. Może to świadczyć o tym, że zagraniczne fundusze obstawiają spadki na GPW. Co czeka nasz rynek?