Wygrana Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich jedynie wzmocniła trend demokratyzacji hossy na Wall Street i ugruntowała globalną hegemonię nowojorskiej giełdy. Listopadowy wystrzał amerykańskich indeksów zdecydowanie poprawił nastroje wśród inwestorów. Widać to zarówno po wysokim odsetku inwestorów instytucjonalnych byczo nastawionych do rynku akcji w USA, jak i rekordowo wysokim udziale konsumentów oczekujących kontynuacji wzrostów na Wall Street (ankieta Conference Board).
Ostatnie tygodnie to także bardzo silny napływ do amerykańskich funduszy akcyjnych, dynamiczny wzrost aktywów w lewarowanych funduszach grających na zwyżki indeksów giełdowych oraz wyraźny wzrost przewagi wolumenu opcji kupna nad opcjami sprzedaży. Co ciekawe, ten generalny wybuch optymizmu nie jest już specjalnie widoczny w często wykorzystywanym przez komentatorów indeksie Fear and Greed (F&G) publikowanym na stronie CNN Business. Jego neutralna pozycja, w momencie gdy indeks S&P 500 kończył pierwszy tydzień grudnia nowym rekordem, może nieco dziwić. Jest to jednak konsekwencja konstrukcji tego wskaźnika i specyficznego zachowania amerykańskiego rynku w ostatnich kilku tygodniach. Z jednej strony bardzo wyraźny spadek oczekiwanej zmienności (indeks VIX), będący rezultatem zakończenia wyborczej niepewności, wskazywałby na powrót rynkowej chciwości. Z drugiej jednak strony pojawiły się symptomy uznawane przy konstrukcji wskaźnika F&G za objawy strachu.
Powyborcza euforia
Od końca listopada mamy do czynienia z rynkowym otrzeźwieniem po początkowym szale kupowania mniejszych i średnich spółek czy też sektorów mających być beneficjentami zmiany warty w Białym Domu. Szerokość rynku nieco się pogorszyła podczas grudniowej wspinaczki indeksu S&P 500 na nowe szczyty. Obligacje korporacyjne typu high yield oddały nieco ze swojej powyborczej siły, a długoterminowe obligacje skarbowe w USA nawet zyskały (spadek rentowności) w relacji do rynku akcji (od końca listopada). W rezultacie połączenia tych sprzecznych wskazań dostaliśmy neutralny odczyt indeksu F&G, co można by teoretycznie potraktować jako brak ostrzeżenia przed przegrzaniem rynku na Wall Street.
Nie powinno nas to zwieść. Rzeczywiste pozycjonowanie inwestorów na rynku akcji w USA jest bardzo pozytywne albo nawet bardzo entuzjastyczne. Co więcej, niektóre zachowania rynku i jego uczestników mogą przypominać rozbuchaną spekulację z końca 2021 roku. Można do nich zaliczyć słabnącą szerokością rynku obligacji korporacyjnych typu high yield, a także spadający wolumen obrotów na rynku kontraktów terminowych na indeks S&P 500. Podobnie jak w końcówce 2021 roku, tak i ostatnio stroną sprzedającą akcje podczas fali wzrostów okazali się główni akcjonariusze i kadra menedżerska poszczególnych przedsiębiorstw (insiders).
Najbardziej spektakularne podobieństwo tegorocznej powyborczej euforii i ostatnich tygodni pandemicznej fali hossy (2020–2021) widać jednak na rynku kryptowalut. Jednym z głównych rozgrywających jest tu firma Microstrategy, do której należy ponad 2 proc. zasobów bitcoina, wartych dziś około 40 mld dol. Giełdowa wycena tej firmy, której podstawowa działalność generuje jedynie 0,5 mld dol. przychodów i to ze znikomym zyskiem, wynosi 85 mld dol. Jak wyjaśnia charyzmatyczny szef tej spółki Michael Saylor, ta na pozór absurdalna premia w wycenie jest uzasadniona stosowaniem inteligentnej strategii lewarowania z wykorzystaniem obligacji zamiennych na akcje. Przyznaję, że mogę nie rozumieć zawiłości tej strategii, która od marca bieżącego roku do dziś zdołała wytworzyć (w gruncie rzeczy z niczego) ponad 40 mld dol., ale ważne jest to, że uwierzyło w nią wielu inwestorów i analityków. Po raz ostatni równie łatwo było generować wirtualną wartość podczas hossy na rynku niewymienialnych tokenów (NFT) w 2021 roku.
Biorąc to wszystko pod uwagę, nie da się zupełnie wykluczyć, że tegoroczna pogoń za kolejnymi rekordami indeksu S&P 500 (do 11 grudnia było ich 57) skończy się tak jak jej poprzedniczka z 2021 roku (70 rekordowych sesji), czyli ostatnim zrywem na pierwszej sesji w Nowym Roku. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie, a ogłoszony właśnie sukces firmy Google, która stworzyła procesor kwantowy o nazwie Willow, będzie raczej wzmocnieniem i przyspieszaniem rewolucji AI niż niewypałem w stylu zapowiedzianej (pod koniec 2021 roku) przez Marka Zuckerberga ery Metaverse.