Rząd niebawem ma się zająć dwoma projektami ustaw dotyczących mieszkalnictwa autorstwa Ministerstwa Rozwoju i Technologii: programem dopłat do kredytów „Na start” i rozwojem budownictwa społecznego.
Ten pierwszy wciąż budzi duże emocje. Na briefingu prasowym przed lipcową sesją Sejmu marszałek Szymon Hołownia, lider Polski 2050, został zapytany o poparcie dla programu – i podtrzymał, że jego ugrupowanie kredytu 0 proc. nie poprze, bo zamiast zapewnienia prostego przepływ publicznych środków do deweloperów państwo powinno się skupić na budownictwie społecznym. Zastrzeżenia do projektu zgłosiły resorty finansów, funduszy oraz NBP – obawiają się bowiem nakręcenia popytu i cen. Resort technologii broni się, że program ma bezpieczniki i ma charakter społeczny.
Już bez wyskoku
– Czy w ślad za zapewnieniami Ministerstwa Rozwoju możemy twierdzić, że kredyt „Na start” nie spowoduje wzrostu cen mieszkań? Nie. Pewności, że stawki pozostaną niezmienione, nie ma, jednak nowy program rządowych subsydiów nie namiesza na rynku mieszkaniowym tak mocno, jak jego poprzednik – ocenia Marcin Krasoń, ekspert rynku nieruchomości mieszkaniowych w Otodom Analytics. – Zatem nie spodziewam się skokowych zwyżek cen, mimo że kredyt „Na start” należy rozpatrywać jako program stymulujący popyt na mieszkania, a nie projekt społeczny – dodaje.
Zdaniem eksperta nie będziemy mieć powtórki z ubiegłego roku, kiedy ceny na najważniejszych rynkach wzrosły: od 8 proc. w skali roku w Katowicach po 27 proc. w Gdańsku. Wówczas podaż goniła nakręcony programem „Bezpieczny kredyt 2 proc.” popyt, wyższe były także ceny za materiały budowlane.
– Teraz mamy sytuację odwrotną. Oferta rynkowa mocno się odbudowała. Wygaszenie programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” nie zachwiało tak mocno popytem na rynku, czego się powszechnie spodziewano. Zatem obecnie mamy nawet sytuację, w której miejscowo występuje nadpodaż. Deweloperzy nie próżnowali też, jeśli chodzi o zdobywanie pozwoleń na budowę. Aktualnie zauważalna jest spora nadwyżka takich pozwoleń nad rozpoczętymi budowami. Co z tego wynika? Deweloperzy są przygotowani do podejmowania kolejnych inwestycji mieszkaniowych i takie budowy z pewnością będą rozpoczynać – mówi Krasoń.