Producenci elektryków na celowniku sprzedających. Co czeka sektor?

Notowania niektórych producentów elektrycznych samochodów spadły od początku roku o kilkadziesiąt procent. Mimo to ich wskaźniki rynkowe nadal są znacznie wyższe niż tradycyjnych koncernów.

Publikacja: 24.05.2024 06:00

Producenci elektryków na celowniku sprzedających. Co czeka sektor?

Foto: AFP

Sektor motoryzacyjny nie radzi sobie w tym roku najlepiej, ale inwestorzy ze szczególną niechęcią podchodzą do firm produkujących samochody elektryczne. W branży potęguje się konkurencja, a szczególnie jest to widoczne na rynku chińskim. Długoterminowe czynniki będą jednak wspierać producentów elektrycznych pojazdów. Wiele wskazuje na to, że do 2030 r. sprzedaż tego typu aut może być dwukrotnie wyższa niż rok temu.

Dwucyfrowe spadki

Początek roku przyniósł spowolnienie dynamiki sprzedaży samochodów elektrycznych na niektórych rynkach. Z danych firmy Kelley Blue Book wynika, że w pierwszych trzech miesiącach tego roku w Stanach Zjednoczonych sprzedano prawie 269 tys. pojazdów elektrycznych. Oznacza to spadek o 7,3 proc. w porównaniu z IV kwartałem 2023 r. Z jednej strony obserwujemy ochłodzenie popytu, z drugiej wzmocnioną konkurencję producentów. Wyraźnie odczuła to Tesla, największy producent „elektryków” na świecie. Przychody spółki Elona Muska spadły w I kwartale o 9 proc. rok do roku, do 21,3 mld dol. Zysk netto sięgnął 1,13 mld dol., czyli znacznie poniżej rynkowych prognoz na poziomie 1,81 mld dol. Zarówno dostawy, jak i produkcja Tesli były niższe niż kwartał wcześniej.

Tesla zmaga się także z intensywną konkurencją chińskich producentów na tamtejszym rynku. Chiny stanowią około 22 proc. przychodów Tesli i w ostatnim kwartale spółka zmniejszyła swój udział na tamtejszym rynku. Nic więc dziwnego, że inwestorzy niechętnie podchodzą do akcji Tesli. Tylko od początku roku notowania spółki spadły o blisko 30 proc. W kwietniu akcje były wyceniane na najniższym poziomie od początku 2023 r.

Tesla nie jest jednak wyjątkiem. Ford, podobnie jak większość producentów samochodów, ogłosił plany przejścia w nadchodzących latach z tradycyjnych pojazdów spalinowych na pojazdy elektryczne. Odnoga produkująca elektryczne samochody Forda sprzedała w I kwartale 10 tys. pojazdów, o 20 proc. mniej niż rok wcześniej. Przychody tego segmentu spadły o 84 proc., do około 100 mln dol., co Ford przypisał głównie obniżkom cen pojazdów elektrycznych w całej branży. Spowodowało to stratę operacyjną w wysokości 1,3 mld dol. Oznacza to, że na sprzedaży każdego pojazdu elektrycznego Ford miał 130 tys. straty operacyjnej. Akcje Forda od początku roku niewiele spadły, jednak i tak kontrastuje to z kilkunastoprocentowym wzrostem indeksu S&P 500.

Pod presją są także chińscy producenci elektrycznych aut, w których uderzył niedawno Joe Biden. Amerykański prezydent podniósł czterokrotnie taryfy na import elektrycznych samochodów z Chin. Ruch ten jest częścią pakietu środków mających na celu ochronę amerykańskich producentów przed tanim importem. Notowania takich firm, jak NIO czy Li Auto, od początku roku spadły o ponad 40 proc. Akcje BYD, czyli największego chińskiego producenta pod względem kapitalizacji, są co prawda na niewielkim plusie w tym roku, ale od szczytu staniały o jedną trzecią.

Czytaj więcej

Elektryki w Polsce nie mogą się rozpędzić. Ale problem ma cała Europa

Amerykański rynek nie jest jednak kluczowy dla chińskich producentów. Najważniejsza jest krajowa sprzedaż. Chińska Krajowa Komisja Rozwoju i Reform (NDRC) spodziewa się, że w tym roku na zostanie wprowadzonych ponad 110 nowych modeli, co jeszcze bardziej zaleje rynek. NDRC podało, że na ten rok BYD, Aito Auto i Li Auto planują zwiększyć dostawy o 2,3 mln pojazdów. Prognozuje się jednak, że całkowity popyt na rynku wzrośnie zaledwie o 2,1 mln samochodów. „Rynek będzie przez długi czas znajdował się w stanie nadpodaży” – napisała NDRC. Mimo to swój kawałek tortu chcą wyrwać kolejne firmy, które do tej pory nie były związane z produkcją elektrycznych samochodów. W zeszłym miesiącu Xiaomi, chińska marka smartfonów, wprowadziła na rynek swój samochód elektryczny – sedana SU7. Założyciel spółki Lei Jun powiedział, że chce zmierzyć się z Teslą i Porsche nowym samochodem klasy premium, którego cena początkowa wynosi zaledwie 215,9 tys. juanów (29,8 tys. dol.). W listopadzie ubiegłego roku Meizu, inny producent smartfonów, ogłosił, że nawiąże współpracę z Geely Auto i wprowadzi na rynek swój pierwszy pojazd elektryczny w 2024 r. Również Huawei wprowadził na rynek swojego pierwszego elektrycznego sedana – Luxeed S7, opracowanego wspólnie z Chery Auto z myślą o rywalizacji z Modelem S Tesli.

Europejscy giganci

Sektor samochodowy jest ważnym elementem europejskiej gospodarki, który odpowiada za ok. 7 proc. PKB całej Unii Europejskiej. Na Starym Kontynencie brak jest spółek, które zajmują się wyłącznie produkcją elektrycznych samochodów, ale coraz mocniej w ten segment wchodzą producenci tradycyjnych samochodów.

Grupa Volkswagen, największy europejski producent aut, do którego należą takie marki, jak m.in. Audi, Porsche, Skoda, Seat czy Cupra, odnotowała sprzedaż ponad 2,1 mln pojazdów na całym świecie w I kwartale 2024 r. (wzrost o 3,1 proc. rok do roku). Natomiast w segmencie elektrycznych grupa odnotowała nieznaczny regres. W I kwartale sprzedaż całkowicie wyniosła około 136,4 tys. – co przekłada się na spadek o 3,3 proc. rok do roku. Samochody elektryczne stanowiły 6,5 proc. całkowitego wolumenu wobec 6,9 proc. rok wcześniej. Pozytywny jest jednak fakt, że liczba zamówień na pojazdy elektryczne w Europie Zachodniej wzrosła ponaddwukrotnie w I kwartale (wzrost o 154 proc. rok do roku), co ma zwiększyć sprzedaż w najbliższych kwartałach.

Porsche ogłosiło, że dostawy w pełni elektrycznego Taycana spadły w I kwartale o 54 proc., ale spółka przygotowuje się do wprowadzenia na rynek gruntownie zaktualizowanego modelu na 2025 r. W styczniu ta luksusowa marka zaprezentowała także długo oczekiwany, w pełni elektryczny model Macan EV. Prezes Porsche Oliver Blume powiedział, że na w pełni elektrycznego Macana wpłynęło ponad 10 tys. zamówień.

Z kolei globalna sprzedaż Mercedesa-Benza sięgnęła w minionym kwartale 463 tys. samochodów (8 proc. mniej rok do roku), z czego ponad 47,5 tys. to samochody w pełni elektryczne (również 8 proc. mniej niż rok wcześniej).

Są jednak spółki, które dobrze radzą sobie w otoczeniu obniżonego popytu. Koncern BMW przyznał, że będzie kontynuować konsekwentny rozwój elektromobilności, oferując atrakcyjne modele, pomimo niestabilnego otoczenia rynkowego. W pierwszych trzech miesiącach roku firma dostarczyła klientom na całym świecie łącznie 82,7 tys. w pełni elektrycznych pojazdów marek BMW, MINI i Rolls-Royce. Oznacza to wzrost o ponad 27,9 proc. rok do roku.

Nie bez znaczenia dla europejskiego przemysłu są także napięcia na linii Waszyngton–Pekin. Najnowsze amerykańskie cła na pojazdy elektryczne i inne towary z Chin mogą również zmusić decydentów w Brukseli do podjęcia działań. Wyższe cła eksportowe do USA mogą bowiem sprawić, że chińskie samochody będą coraz śmielej zalewały Europę. UE już bada kwestię wsparcia państwa dla chińskich producentów pojazdów elektrycznych i jeśli stwierdzi, że ich ceny są sztucznie zaniżone, może ogłosić dodatkowe cła importowe. Bruksela podejrzewa, że dotacje Pekinu mogą tworzyć nieuczciwą konkurencję dla europejskich producentów samochodów.

W zeszłym roku Unia Europejska odpowiadała za ponad jedną trzecią chińskiego eksportu pojazdów elektrycznych. To więcej niż kolejne pięć rynków eksportowych łącznie. Dla porównania do Stanów Zjednoczonych trafia obecnie zaledwie ok. 1 proc. chińskiego eksportu EV.

Nałożenie przez UE ceł na chińskie pojazdy mogłoby być jednak bronią obusieczną. W odwecie Pekin mógłby nałożyć taryfy, które uderzyłyby w europejskie koncerny. Volkswagen w 2023 r. wygenerował w Chinach 14,5 proc. sprzedaży. Spółka przestrzegła, że potencjalne cła generalnie niosą ze sobą ryzyko. – Zawsze istnieje jakiś rodzaj odwetu – powiedział Thomas Schaefer, prezes Volkswagena.

Prognozy

Mimo krótkoterminowego spowolnienia sprzedaży na początku roku długoterminowe zmiany powinny wspierać sprzedaż elektrycznych samochodów. Ekonomiści grupy BNP Paribas w scenariuszu bazowym spodziewają się, że w 2030 r. globalna sprzedaż samochodów elektrycznych wyniesie 44 mln wobec ok. 15 mln w 2023 r. W scenariuszu optymistycznym i pesymistycznym wynik może być zaś odpowiednio o 10 mln wyższy lub niższy.

Głównym czynnikiem wzrostu sprzedaży będzie konkurencyjność cenowa. Obserwujemy intensywną konkurencję cenową w Chinach, zarówno jeśli chodzi o lokalnych producentów, jak i zagraniczne koncerny. Wojny cenowe prawdopodobnie przeniosą się także na rynki Ameryki Północnej i Europy, a ceny na tych rynkach prawdopodobnie spadną w większym stopniu w latach 2025 i 2026. Trend na chińskim rynku będzie również kontynuowany. Można się spodziewać, że ceny pojazdów elektrycznych w Chinach będą spadać jeszcze bardziej w latach 2024 i 2025, ponieważ duże dostawy metali wykorzystywanych przy produkcji tych samochodów prawdopodobnie pomogą utrzymać presję na obniżkę cen.

Czynnikiem, który będzie wspierał także wzrost sprzedaży, są rządowe zachęty. Przykładem jest amerykańska ustawa o ograniczaniu inflacji (IRA). Podpisany w 2022 r. przez prezydenta Joe Bidena akt stanowi najambitniejsze działanie klimatyczne w historii tego kraju. IRA przyciągała i prawdopodobnie nadal będzie przyciągać inwestycje w pojazdy elektryczne do Ameryki Północnej ze względu na lokalne złoża litu, dobrze wyszkoloną siłę roboczą i wysoki potencjał popytu konsumenckiego. Ponadto około 20 krajów UE nadal oferuje zachęty dotyczące zakupu pojazdów elektrycznych, a pozostałe siedem oferuje dodatkowe zwolnienia w tym zakresie, takie jak niższy podatek drogowy czy obniżka podatku VAT. Ponadto Chiny uruchomiły niedawno program dopłat do handlu pojazdami i oferują obniżki podatku VAT do 2027 r.

Rozwój infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych również zwiększy popyt na te pojazdy w nadchodzących latach. Najambitniejszy cel wyznaczył prezydent Chin Xi Jinping – polega on na zainstalowaniu 12 mln stacji ładowania pojazdów elektrycznych do końca 2025 r. UE planuje zainstalować 7 mln stacji do 2030 r., a prezydent Biden obiecał 7,5 mld dol. na zainstalowanie 500 tys. stacji ładowania do 2030 r. Można się jednak spodziewać, że w USA będzie mnóstwo stacji ładowania należących do prywatnych firm, które uzupełnią lukę.

Głównym ryzykiem, który może zaważyć na perspektywach wzrostu sprzedaży elektrycznych aut, jest brak konkurencyjności cenowej zachodnich producentów. W takim scenariuszu upowszechnienie pojazdów elektrycznych uległoby spowolnieniu w Europie i Ameryce Północnej. Również ewentualne spowolnienie gospodarcze zaszkodziłoby koniunkturze, w szczególności na rynku w Chinach. Jednakże potencjał Chin w zakresie eksportu pojazdów elektrycznych na południowy wschód Azji, Bliski Wschód i do Ameryki Łacińskiej mógłby pomóc w zrównoważeniu spowolnienia na krajowym rynku.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu