Warszawski hotel Nobu został otwarty w sierpniu 2020 r., w trakcie pandemii. W lutym 2022 r. Rosja najechała Ukrainę. Oba te wydarzenia były wstrząsem, ich pokłosiem są zawirowania w gospodarkach, biznesie i turystyce. Czy jest pan zadowolony z tego, jak funkcjonuje warszawskie Nobu?
Mam w zwyczaju osobiście pojawiać się w nowych obiektach Nobu, niestety, rzeczywiście te wydarzenia, szczególnie pandemia, uniemożliwiły mi szybkie przybycie do Polski. Obecnie wygląda to bardzo dobrze, w ciągu kilku dni mojego pobytu organizowaliśmy w restauracji specjalne wieczory i pojawiło się bardzo dużo gości, niektórzy przyjeżdżali z bardzo daleka. Mnóstwo osób przyjechało podziękować za otwarcie restauracji w Polsce. Ja też jestem bardzo wdzięczny. Jest też wielu gości z zagranicy, w tym z Ukrainy. Jako restauracja staramy się jak najbardziej korzystać z lokalnych produktów, wspierać lokalny biznes.
Restauracja na pewno radzi sobie doskonale, a co z samym hotelem?
Też radzi sobie dobrze, oczywiście to czas wyzwań. Ludzie przylatują w celach biznesowych do Warszawy i z polskich, i z zagranicznych miast. Nie jesteśmy nastawieni na szybką maksymalizację obłożenia, przede wszystkim koncentrujemy się na wysokiej jakości obsługi.
Czy hotele luksusowe łatwiej radzą sobie z takimi zawirowaniami?
Nie tylko na rynku hotelowym widać, że dużo ludzi poszukuje doświadczeń i jakości. Nie ma więc znaczenia, czy działasz w segmencie luksusowym czy lifestyle’owym. Ważne jest to, czy w ramach swojego segmentu dostarczasz klientom najwyższą jakość. To szczególnie ważne teraz, gdy ludzie nieco ostrożniej patrzą na wydatki. Trzymając się tego, jako marka cały czas osiągamy sukcesy.
Jak wybieracie miejsca, gdzie otwierane są nowe hotele? Nobu to marka globalna, ale patrząc na Europę, widzę raczej, poza Londynem, bardzo słoneczne miasta na zachodzie i południu. Dlaczego Warszawa?
Dlaczego nie? Jedzenie to moje życie, uwielbiam dzielić się moją kuchnią. Prowadząc biznes, kieruję się nie tylko pieniędzmi, ale też pasją. Tutejsi partnerzy podeszli do współpracy bardzo entuzjastycznie. Jeśli obie strony mają ten zapał i między nami zaiskrzy, wtedy siadamy do negocjacji biznesowych. Warszawa ma olbrzymi potencjał, jest ważnym miejscem na mapie. Chcemy rosnąć razem z tym miastem. W Europie Środkowo-Wschodniej mamy jeszcze restaurację w Budapeszcie i rozmawiamy z innymi potencjalnymi partnerami.
Restauracje z jednej strony stanowią o przewadze hoteli Nobu, są wyróżnieniem, ale… nie każdy lubi taką kuchnię. Jak sam hotel konkuruje z innymi?
Wszystko zaczęło się od restauracji, pomysł na hotel przyszedł później. Ja i Bob (Robert De Niro – red.) dużo podróżujemy po świecie i marzyliśmy o stworzeniu miejsca, w którym sami chętnie byśmy się zatrzymywali, przepełnionego duchem japońskiej gościnności. Więc wszystko, od wystroju lobby po wystrój pokoi, od pościeli po kosmetyki w łazience, jest stworzone tak, by zapewnić komfort użytkowania. Nasi goście mają czuć, że są prawie jak w domu, że są zaopiekowani, ale w sposób nienarzucający się.