Kolej bije w tym roku frekwencyjne rekordy. W czasie długiego czerwcowego weekendu PKP InterCity sprzedało ponad milion biletów. Tylko w ostatnią niedzielę przewiozło 250 tys. pasażerów. W kwietniu 2023 r. koleją (wszyscy przewoźnicy) podróżowało prawie 30,1 mln pasażerów, co w porównaniu z kwietniem 2022 r. przyniosło wzrost o 11,7 proc.
Także rok ubiegły okazał się wyjątkowo dobry. Według danych Urzędu Transportu Kolejowego (UTK) w 2022 r. pociągami przewieziono 342,2 mln osób. To nie tylko więcej o 97,2 mln w porównaniu z 2021 r.: frekwencja wzrosła nawet wobec poprzedzającego pandemię 2019 r. – o 6,3 mln podróżnych.
Te wyniki powinny zapowiadać umocnienie się korzystnego trendu i dalsze wzrosty frekwencji w pociągach. Ale przewoźnicy kolejowi muszą liczyć się z możliwym osłabieniem konkurencyjności na rzecz podróży prywatnymi samochodami. Przyczyną mogą być dalsze problemy z punktualnością pociągów, zwłaszcza na długich trasach, do tego kłopoty taborowe czy brak odpowiedniej ilości połączeń. Będą się mierzyć z rosnącą ilością szybkich dróg, taniejącym w ostatnim czasie paliwem oraz perspektywą zapowiedzianych przez rząd darmowych autostrad.
Słabnąca punktualność
Zwłaszcza punktualność pociągów rozczarowuje. W ubiegłym roku jej poziom wyniósł 88,6 proc. Fatalny wynik odnotowało PKP InterCity: w ubiegłym roku na czas nie zdołała dojechać aż jedna trzecia pociągów tego przewoźnika. W dodatku punktualność słabnie z roku na rok. Ubiegłoroczny współczynnik punktualności okazał się o 1,5 pkt proc. słabszy niż w 2021 r. oraz o 6 pkt proc. gorszy niż w 2020 r. Problemów podróżnym przysporzył zwłaszcza ostatni kwartał ubiegłego roku. Pomiędzy październikiem i grudniem punktualnych było 86,6 proc. pociągów. Oznacza to, że niemal co 12. pociąg nie dojechał do stacji końcowej na czas. Przy tym trzeba wiedzieć, że w kolejowych standardach za punktualny uważa się przyjazd na stację z dopuszczalnym opóźnieniem 5 minut i 59 sekund.