Klub z Fabryki Snów

Amerykanin Rob McElhenney oraz Kanadyjczyk Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata i awansowali do czwartej ligi. Obaj są aktorami i nie wiadomo, co było pierwsze: pomysł na sportowy serial czy inwestycja w walijski Wrexham AFC.

Publikacja: 30.04.2023 09:01

Aktorzy Rob McElhenney i Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata – walijs

Aktorzy Rob McElhenney i Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata – walijski Wrexham AFC – i awansowali do czwartej ligi. Wiedzieli, co robili? Fot. Oli SCARFF/AFP

Foto: OLI SCARFF

Korki od szampana wystrzeliły, kiedy sędzia Scott Jackson zakończył przedostatni mecz sezonu. Podopieczni Phila Parkinsona na oczach 10 tysięcy kibiców wygrali 3:1 z FC Boreham Wood i zapewnili sobie pierwsze miejsce w tabeli National League. Awansu wyczekiwali od 15 lat. Radością wybuchł stadion, świętowali także właściciele – szczerze i spontanicznie, bo choć kręcą we Wrexham serial opowiadający o życiu klubu oraz 60-tysięcznego miasta, to tego dnia byli nie tylko reżyserami spektaklu, ale także jego uczestnikami.

Reynolds po meczu wpadł do sali konferencyjnej, przerwał wywiad i zażądał koszulki od bramkarza Bena Fostera, bo chciał mieć pamiątkę z tego wieczoru. Wcześniej, jeszcze na boisku, wyściskał byłego reprezentanta Anglii i upewnił się, że 40-latek zostanie w klubie na kolejny sezon. „Wszystko, co mam, pachnie szampanem, piwem oraz trawą. Jestem wciąż rozdarty między śmiechem i szlochem. To miasto i ten sport to jedne z najbardziej romantycznych rzeczy na ziemi. Dziękuję” – napisał później aktor na Twitterze.

Czytaj więcej

Biznes i sport: Ławka pełna pieniędzy

To był faktycznie sezon jak z filmu. Wyścig o pierwsze miejsce okazał się bitwą na wyniszczenie, walkę o awans stoczyły kluby legendy. Założony w 1864 roku Werxham zdobył w 45 meczach 110 punktów i strzelił 115 goli, ale drużynę Notts County – jej historia jest nawet o dwa lata dłuższa – wyprzedził tylko o 4 punkty. Starszy jest na świecie jedynie Sheffield FC. Klub, który niektórzy nazywają The Ancients (Starożytni), powstał w 1857 roku i występuje dziś w siódmej lidze.

Narracja z Hollywood

Werxhamowi nowe życie dali gwiazdorzy filmu. Kiedy McElhenney („Zdrada”, „Cudowni chłopcy”, „Adwokat”) i Reynolds („Deadpool”, „Narzeczony mimo woli”, „Wieczny student”) przymierzali się do inwestycji, ten drugi wyjaśniał dziennikarzom: – Mówimy o trzecim najstarszym klubie na świecie i nie widzimy powodu, dla którego nie może on stać się globalną marką. Pragniemy, żeby był potęgą. Będziemy pojawiać się na trybunach tak często, jak to możliwe. Chcemy wypić piwo z kibicami. Jeszcze będziecie mieli nas dość.

Czytaj więcej

Giełdowe spółki nadal mocno wspierają rozwój polskiego sportu

Fani ich zaakceptowali, pewnie nawet obdarzyli sympatią. McElhenney i Reynolds wnieśli przecież do piątej ligi hollywoodzką narrację, fundusze nieosiągalne dla przeciwników z tego samego poziomu rozgrywkowego oraz olbrzymie zainteresowanie. Wrexham ma dziś 500 tysięcy obserwujących na Twitterze, 800 tysięcy na Instagramie i 1,2 miliona na TikToku, który jest partnerem klubu. Inny aktor Paul Rudd („Przyjaciele”, „Ant-Man”) był w loży honorowej na ostatnim meczu.

Właściciele klubu wykreowali opowieść o filmowym rozmachu, ale także przenieśli ją na ekran. Serial „Witajcie we Wrexham” zadebiutował w sierpniu ubiegłego roku na antenie stacji FX – premierę obejrzało ponad 300 tysięcy Amerykanów. Dziś odcinki można znaleźć w serwisach streamingowych należących do Disneya. Wiadomo już, że będą kolejne sezony – McElhenney i Reynolds drugi zapowiedzieli już w ubiegłym roku. Awans piłkarzy fabułę na pewno wzbogaci.

Szczerość jak waluta

Brytyjscy dziennikarze przyznają, że o ile w normalnych okolicznościach obecność znanych twarzy zakłócałaby im przeżywanie futbolu, o tyle właścicieli Wrexhamu trzeba brać na poważnie, gdyż od początku pokazywali, że nie traktują klubu jako kaprysu. Jego przejęcie z rąk kibiców, do którego doszło w lutym 2021 roku, poprzedziły dziesiątki spotkań i wideokonferencji. Reynolds i McElhenney zainwestowali 2,2 miliona euro – nie tylko w zespół seniorów, część środków przeznaczono także na rozwój sekcji kobiet.

Czytaj więcej

Obłowili się na zaskakujących wynikach meczy w Katarze

Wiedzieli jednak, że nie mniej ważną walutą będzie szczerość. Mówili o transparentności, szacunku oraz odpowiedzialności. – Zrobimy wszystko, aby za sukcesem klubu poszedł sukces lokalnej społeczności – mówił Reynolds. Później faktycznie polecał burgery i piwa w lokalu The Turf, a jedna z trybun stadionu nosi dziś nazwę lokalnego browaru.

McElhenney na łamach „The Athletic” nie kryje, że marzył o związaniu się z klubem sportowym, ale do inwestycji przekonała go dopiero perspektywa nakręcenia serialu, bo podczas pandemii rozsmakował się w sportowych dokumentach. Piłki nożnej uczył się najwyraźniej podobnie, jak tytułowy bohater „Teda Lasso”, zaskoczony nie tylko terminologią, ale także rozgrywkami z systemem awansów i spadków, które w amerykańskich ligach zawodowych nie istnieją.

Marzenie o Premier League

Właściciele planują już powiększenie jednej z trybun, na koszulkach wciąż widać logotyp TikToka, wśród sponsorów klubu można znaleźć Expedię, Vistaprint czy Aviation American Gin, a niektóre mecze zespołu pokazywał amerykański ESPN, choć mówimy o piątej lidze. Wrexham zyskuje nowe biznesowe fundamenty, jednak przed nim wciąż długa droga na szczyt. Żaden klub, który awansował do czwartej ligi w ciągu ostatnich pięciu lat, nie spadł z niej w pierwszym sezonie, ale jedynie Tranmere zdołało 12 miesięcy później wywalczyć kolejną promocję.

Czytaj więcej

Herb zmienia się w logo

Sytuacja Wrexhamu jest oczywiście korzystniejsza. McElhenney i Reynolds mają większą niż inni szansę na przekonanie do inwestycji kolejnych sponsorów, a atutem klubu jest także 10-tysięczna widownia. Trybuny podczas decydującego o awansie meczu odwiedził co szósty mieszkaniec miasta, choć niewykluczone, że sporo było wśród nich przyjezdnych. Ponad połowa klubów League Two (to w brytyjskiej nomenklaturze czwarty poziom rozgrywkowy, wyżej są League One, The Championship oraz Premier League) nie ma nawet tak dużego stadionu.

Wrexham wciąż pozostaje jednocześnie skromnym, walijskim klubem z robotniczego miasteczka. Premier League tymczasem to dziś piłkarska NBA, ale Reynolds podtrzymuje, że mamy do czynienia z „uśpionym gigantem”. Jego oraz McElhenney’ego miały uwieść sceny z lat 70., gdy trybuny stadionu wypełniały się po brzegi. Panowie do inwestycji podeszli poważnie, w wyborze klubu pomogła im firma Inner Circle Sports, która wcześniej pośredniczyła w przejęciu przez Fenway Sports Group Liverpoolu. Dziś amerykański kapitał jest zresztą w budżetach połowy klubów Premier League.

Właśnie tam sięgają także marzenia właścicieli. – Mówimy cały czas o tym, że chcemy awansować do Premier League, choć dla niektórych może to brzmieć jak szaleństwo – wyjaśniał Reynolds jeszcze w styczniu podczas wywiadu dla ESPN.

– Jeśli teoretycznie jest możliwy awans z piątego poziomu rozgrywkowego aż do elity, niby dlaczego nie mielibyśmy tego zrobić? Dlaczego nie mielibyśmy walczyć do ostatniej kropli krwi, aby awansować? – pyta. Jego opowieści faktycznie wyglądają na zrodzone w Fabryce Snów, a wielka piłka to przecież nie film, tylko biznes.

Parkiet PLUS
Zyski spółek z S&P 500 rosną, ale nie tak szybko jak ten indeks
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Parkiet PLUS
Tajemniczy inwestor, czyli jak spółki z GPW traktują drobnych graczy
Parkiet PLUS
Ile dotychczas zyskali frankowicze
Parkiet PLUS
Napływ imigrantów pozwolił na odwrócenie reformy podnoszącej wiek emerytalny
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu