Według pierwszych nieoficjalnych informacji Santos miał pobierać w Polsce około 2,5–3 mln euro rocznie, co w przeliczeniu na naszą walutę dawałoby 12–14 mln zł, czyli około miliona złotych miesięcznie.
Sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej Łukasz Wachowski twierdzi jednak, że pensja portugalskiego trenera będzie dużo niższa. – Kwoty są sporo przestrzelone. Liczę ten projekt sumarycznie i są to zdecydowanie mniejsze koszty – tłumaczy Wachowski. – Mamy bardzo stabilną sytuację finansową. Rok 2022 będzie rekordowym pod względem przychodów. Będzie to kwota, która przekroczy 400 mln zł – dodaje.
Wielu selekcjonerów w innych krajach zarabia znacznie lepiej, jednak i tak nie mogą się równać z menedżerami w czołowych europejskich klubach. Z nich najwięcej zgarnia Diego Simeone z Atletico Madryd, aż 40 mln euro za sezon.
Jak ustalił „Przegląd Sportowy”, wynagrodzenie Santosa ma być o połowę niższe i wynieść maksymalnie 1,25 mln euro. To milion mniej, niż otrzymywał jako selekcjoner Portugalii. Nadal jednak będzie zarabiał w Polsce lepiej od swoich poprzedników. Miesięcznie na jego konto wpływać będzie około 100 tys. euro. Opłacany dotąd najhojniej Paulo Sousa zgarniał co miesiąc 75 tys. euro.
Jeśli Santos awansuje z Polską na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, będzie mógł liczyć nie tylko na przedłużenie umowy do mundialu 2026, ale też na pokaźną premię – ponad milion euro. Zdaniem „Przeglądu Sportowego” finansowe ustępstwa były możliwe dzięki prowadzeniu do końca negocjacji z innymi kandydatami – drugim z Portugalczyków Paulo Bento oraz pochodzącym z Bośni i Hercegowiny Vladimirem Petkoviciem.