Europejski futbolowy top w poszukiwaniu „antykruchości”

W elicie futbolu, wśród uczestników Ligi Mistrzów, nastaje czas symbiozy profesjonalistów od sportu z profesjonalistami z zakresu jego finansowania. Epoka inwestujących w kluby bogaczy z krajów byłego ZSRR czy Bliskiego Wschodu wydaje się dobiegać końca.

Publikacja: 23.09.2024 06:00

Właścicielami AC Milan byli Chińczycy. Teraz słynny włoski klub należy do funduszu RedBird Capital P

Właścicielami AC Milan byli Chińczycy. Teraz słynny włoski klub należy do funduszu RedBird Capital Partners, inwestującego w profesjonalny sport, media i usługi finansowe.

Foto: Fot. Justin Casterline/GETTY IMAGES NORTH AMERICA/Getty Images via AFP

ekonomista

Termin ,,antykruchość” zagościł w teorii i praktyce życia gospodarczego za sprawą serii głośnych książek Nassima N. Taleba, wśród których jedna ukazała się właśnie z takim tytułem (ang. „Antifragile”). Ogólnie rzecz biorąc, tematem przewodnim cyklu publikacji tego autora z lat 2001–2018 jest potrzeba wypracowania odporności jako odpowiedzi na nieprzewidywalne i niestabilne otoczenie. Problem ten dotyczy praktycznie wszelkich dziedzin i sfer naszego życia. Dotyczy to również uczestników rozpoczętej właśnie nowej (i zmienionej co do formuły i zasad rywalizacji) edycji piłkarskiej Ligi Mistrzów.

Solidny fundament

Celem sporządzonego zestawienia jest możliwie daleko idąca personalizacja praw własności, zbliżona do znanej np. uczestnikom rynku kapitałowego kategorii beneficjenta rzeczywistego. Stąd w zestawieniu znacznie więcej jest osób fizycznych niż instytucji, które często w podobnych publikacjach dominują – nierzadko jednak zniekształcając tym rzeczywisty obraz układu właścicielskiego w futbolowym biznesie Europy.

Z zawartego w tabeli zestawienia wynika, że niemal wszędzie występują bardzo solidne dokonania i kompetencje biznesowe właścicieli, przekładające się na konkretne – kontrolowane przez nich kapitałowo i/lub decyzyjnie – struktury gospodarcze. Taki fundament ekonomiczny jest dopełnieniem dla wypracowanych przed dekady, a niekiedy niemal całe ubiegłe stulecie kompetencji w zakresie profesjonalnej piłki nożnej. Oznacza to, że nawet jeśli jakiś klub przechodził w ostatnim okresie kryzys natury osobowo-instytucjonalnej, skutkującej m.in. problemami prawnymi w gronie organów zarządczych, jak np. w Benfice Lizbona, to siła instytucjonalna takiej organizacji jest zazwyczaj na tyle duża, że pozycja konkurencyjna, pomimo rzeczonych trudności, zasadniczo zostaje niezachwiana.

Czytaj więcej

Wskaźnik futbolowej mocy wskazuje triumfatora Ligi Mistrzów

Wspomniany aspekt trwałego zakorzenienia w zachodnioeuropejskiej rywalizacji piłkarskiej posiada niebagatelne, a nie zawsze należycie doceniane znaczenie. Tymczasem możliwość wzajemnej transgranicznej rywalizacji i bezpośredniego edukującego się wzajemnie sąsiedztwa, na które zwracał np. uwagę Stefan Szymański w „Soccernomics”, stała się głównym źródłem niezaprzeczalnej siły piłki nożnej na zachodzie Europy i jest w związku z tym trudna do przecenienia. O czym przekonał się już m.in. futbol w Chinach, a niebawem do podobnych wniosków dojdą zapewne w krajach Zatoki Perskiej.

W naszej części Europy chyba najszybciej i w największym stopniu świadomość istnienia tej właśnie bariery rozwoju rozpoznał w ubiegłym stuleciu Walery Łobanowski, nieżyjący już sławny trener Dynama Kijów i reprezentacji ZSRR.

W silniejsze ręce

Coraz dalej idąca profesjonalizacja w zarządzaniu futbolem docelowo wcale nie musi być też nastawiona na partycypację w zyskach z nader szybko kręcącej się w ostatnich kilkunastu latach karuzeli transferowej. Można wręcz przypuszczać, że w świetle zarysowujących się coraz wyraźniej konturów nowego modelu biznesowego tego rodzaju operacje będą mieć w przyszłości być może nawet już charakter wtórny. Kluczowe staną się zyski ze zwycięstw oraz różne wynikające z tego szeroko rozumiane profity (w tym i prawa) marketingowe. Warto w związku z tym zauważyć, że piłkarski top Starego Kontynentu sukcesywnie przechodzi ze słabszych w coraz silniejsze – kapitałowo i kompetencyjnie – ręce. Ograniczając się tylko do kręgu uczestników tegorocznej edycji Champions League, proces ten wyrażają takie kluby, jak: LOSC Lille, Inter Mediolan czy Atletico Madryt, a niebawem niewykluczone, że też Sporting Lizbona czy FC Brugge.

Udziały w LOSC Lille, który w decydującym dwumeczu o tegoroczną Ligę Mistrzów wyeliminował Fenerbace Stambuł (z Jose Mourinho na ławce trenerskiej i naszym Sebastianem Szymańskim na boisku) nabył pod koniec 2020 r. luksemburski fundusz inwestycyjny Merlyn Partners. Podmiot zdecydowanie wyspecjalizowany w kategorii inwestycji alternatywnych. Poprzedni właściciel Gerard Lopez (obecnie posiada kluby: Girondins de Bordeaux oraz Boavista Porto) w obliczu zadłużenia LOSC Lille i towarzyszącym temu perturbacji na rynku praw telewizyjnych we Francji oraz związanych z tym nacisków wierzycieli (JP Morgan i Elliott Management) zmuszony został do odsprzedaży nabytej w 2017 r. futbolowej ,,dumy” regionu Hauts-de-France.

Pierwszy sezon z nowym luksemburskim właścicielem przyniósł niespodziewane, detronizujące katarski Paris St. Germain, mistrzostwo Francji. W następnej edycji rozgrywek Lique 1 przyszło dość typowe dla takich klubów ,,tąpnięcie” (dziesiąte miejsce), ale w dwóch kolejnych sezonach zespół zajął najpierw piątą, a ostatnio czwartą lokatę. Wygląda więc na to, że w przewidywalnej przyszłości LOSC Lille pozostanie liczącą się siłą we francuskim futbolu, tworzącym tzw. Big Five futbolowych lig Europy.

Wspomniany fundusz Elliot Management, znany z agresywnej działalności na rynkach finansowych, stał się też w ostatnich latach bardzo ważnym graczem (a właściwie ,,rozgrywającym”) na futbolowym rynku fuzji i przejęć. Znakomitym tego przykładem są chociażby ostatnie przemiany właścicielskie w AC Milan. Latem 2022 r. Elliot Management odsprzedał posiadane, a przejęte za niespłacone zobowiązania poprzedniego chińskiego właściciela klubu – Sino Europe Sports Investment Management Changxing Co. udziały w AC Milan. Ich nabywcą został RedBird Capital Partners, fundusz typu private equity wyspecjalizowany w inwestycjach w profesjonalny sport, media i usługi finansowe. Nowojorski fundusz, założony i kierowany przez Gerry’ego Cardinale, finansistę przez dwie dekady związanego z bankiem Goldman Sachs, nadzór kompetencyjny nad dokonaną w mediolański klub inwestycję powierzył z końcem 2023 r. Zlatanowi Ibrahimoviciowi. Byłemu szwedzkiemu internacjonałowi, zawodnikowi trzech wielkich włoskich klubów (Inter, Juventus, Milan), Manchesteru United, Paris St. Germain oraz Los Angeles Galaxy, a wcześniej też graczowi Ajaxu Amsterdam oraz rodzimego Malmo FF. Popularny ,,Ibra” pełni w AC Milan oficjalnie funkcję dyrektora operacyjnego oraz starszego doradcy z ramienia RedBird Capital.

Świadomość rosnącej profesjonalizacji w zarządzaniu piłką nożną w połączeniu ze stabilnym zapleczem kapitałowym już po pierwszych doświadczeniach z pandemią Covid-19 znalazła zrozumienie wśród właścicieli Atletico Madryt. Latem 2021 r. walne zgromadzenie akcjonariuszy zadecydowało o podwyższeniu kapitału zakładowego drogą subskrypcji nowych akcji (z prawem poboru) o kwotę ok. 182 mln euro. W wyniku tej operacji dotychczasowy główny akcjonariusz Miguel Angel Gil (spadkobiorca klubu po ojcu Jesusie Gilu) zachował kontrolę kapitałową (poprzez najwiękzą pulę udziałów wniesionych do spółki Atletico HoldCo), ale nowym strategicznym partnerem klubu z Civitas Metropolitano, z zaangażowaniem (także w drodze nabycia udziałów w Atletico Holdco.) na poziomie 33,96 proc., został amerykański fundusz inwestycyjny Ares Management Corporation, notowany na NYSE i wyspecjalizowany w globalnych inwestycjach alternatywnych – oferujący klientom z Ameryki Północnej, Europy, regionu Azji i Pacyfiku oraz Bliskiego Wschodu rozwiązania inwestycyjne w różnych klasach aktywów. Według stanu z 2023 r. Ares Management Coropration zarządza kapitałami o wartości ok. 380 mld USD.

Sporting i Club Brugge w kolejce

Na podobną ścieżkę rozwoju może się wkrótce zdecydować m.in. Sporting Lizbona.

Od 2019 r. klub z Estádio José Alvalade pod zarządem Frederico Nuno Faro Varanda (byłego lekarza wojskowego) efektywnie realizuje proces restrukturyzacji, sukcesywnie zmniejszając zadłużenie bankowe wobec Millennium BCP, a wcześniej Novo Banco. W wyniku np. odkupu od sektora bankowego części obligacji zamiennych na akcje udział macierzystego Sporting Clube de Portugal w kontrolującej aktywa piłkarskie spółce Sporting Clube de Portugal – Futebol SAD wzrósł do ponad 88 proc. Jednocześnie na przestrzeni dwóch ostatnich lat obrachunkowych (tj. 2021/2022 oraz 2022/2023) futbolowa spółka wykazuje dodatni dochód netto dla akcjonariuszy (ang. net income to common shareholders) na poziomie 25 mln euro. Jest to o tyle istotne, że od początku tego stulecia akcje Sporting Clube de Portugal – Futebol SAD notowane są na Euronext Lisbon. Przypomnijmy, że w 2019 r. Sporting nawiązał już współpracę z Apollo Global Management, w ramach której otrzymał wtedy od tego funduszu kredyt (ok. 75 mln euro) umożliwiający spłatę innych zobowiązań niż bankowe.

Przedmiotem zabezpieczenia była zaś sekurytyzacja przychodów z praw do transmisji TV. Niemniej nadal wciąż wysokie zadłużenie (ok. 140 mln euro) nie jest jedynym zmartwieniem szefostwa Sportingu. Niewykluczone, że popularne lizbońskie Leões, czyli Lwy, będą musiały jeszcze bardziej energicznie rozglądać za potencjalnym ,,białym rycerzem”. W ub.r. brytyjski „The Telegraph” poinformował, że klub z z Estádio José Alvalade znalazł się na celowniku nowego właściciela Chelsea – Amerykanina Todda Boehly’ego. To były bankier inwestycyjny w CS First Boston i Guggenheim Partners, a potem twórca holdingu inwestycyjnego Eldridge Industries.

Na uwagę zasługuje też przykład Club Brugge. Wiosną 2021 r. miał on pójść drogą, na jaką przed laty zdecydował się holenderski Ajax Amsterdam, czyli wprowadzić akcje klubowego przedsiębiorstwa na giełdę. Nad IPO klubu z Brugii pracowało konsorcjum wyspecjalizowanych w tym biznesie banków: Credit Suisse, JP Morgan, Berenberg oraz Belfius Bank. W kluczowym momencie miało się okazać, że nie uda się jednak zbudować księgi popytu. W następstwie tego zarząd klubu, a tym samym jego główni właściciele, zadecydował, że proces wprowadzenia akcji na giełdę (zamierzano sprzedać 30 proc. akcji klubu wycenianego wtedy na ok. 229 mln euro) zostaje odłożony na niedoprecyzowaną przyszłość. Pod koniec 2023 r. pojawiła się też informacja, że osoby kontrolujące kapitałowo Club Brugge, czyli Bart Verhaeghe, Jan Boone i Peter Vanhecke, nie zamierzają w najbliższym czasie się ani dzielić, ani tym bardziej pozbywać się własności. Niemniej jest zapewne tylko kwestią czasu, kiedy – najprawdopodobniej od któregoś z finansowych inwestorów – otrzymają ofertę z tych nie do odrzucenia.

Czas IPO przeminął?

Co się zaś tyczy wprowadzania akcji firm futbolowych na giełdę, to powszechnie uważa się, że boom IPO z lat 90. XX wieku był epizodem i już się raczej nie powtórzy. A mało kto pamięta, że prekursorem tej ścieżki rozwoju piłki nożnej był Tottenham Hotspur (finalista Ligi Mistrzów z 2019 r.), którego giełdowy debiut nastąpił w październiku 1983 r., a oferta publiczna przygotowywana przez Barclay’s Bank zakończyła się sporą nadsubskrypcją.

Wśród uczestników tej edycji Champions League reprezentację giełdowego parkietu tworzą: Benfica Lizbona, Borussia Dortmund, Celtic Glasgow, Juventus i Sporting Lizbona. Grono zacne, z łączną liczbą sześciu zdobytych Pucharów Europy.

Powyższe przykłady dość wyraźnie wskazują, że w elicie europejskiego futbolu nastaje czas symbiozy profesjonalistów od sportu z profesjonalistami z zakresu jego finansowania. Tym samym epoka różnych dość egzotycznych futbolowych „hobbystów”, wywodzących się najczęściej z krajów byłego ZSRR, regionu Azji czy Bliskiego Wschodu, gotowych niemal garściami przejmować europejskie kluby piłkarskie jako efekt chęci zademonstrowania zakumulowanego bogactwa i poszukiwania towarzyszącego temu prestiżu, nieuchronnie chyba dobiega już końca.

Wojciech Szymon Kowalski znany jest z licznych funkcji kierowniczych w domach maklerskich i zasiadania w radach nadzorczych spółek z GPW. Od lat specjalizuje się też w ekonomii sportu i piłki nożnej. Jest współtwórcą uruchamianej w IV kwartale witryny tipfoot.com, powstającej przy udziale matematyków i programistów związanych z byłym Domem Maklerskim EFIX. Tipfoot.com – wbrew nazwie – nie będzie poświęcona tylko predykcji wyników meczów piłkarskich, lecz generalnie ekonomii piłki nożnej i sportu.

Foto: GG Parkiet

Finanse
Polska na 11 miejscu pod względem rezerw złota
Finanse
System WATS zapewni rynkowi emocje w nowym roku
Finanse
Hossa nie ma większych przeszkód, ale będzie kapryśna
Finanse
W poniedziałek jest ostatnia „podatkowa“ sesja na giełdzie. Jak ją wykorzystać?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Na rynku kredytów mieszkaniowych stabilnie i drogo. Padł nowy rekord
Finanse
Raport Hindenburga. Czy będzie zarzut manipulacji kursem akcji?