Polska - Holandia 1:2. Porażka, która daje nadzieję (WIDEO)

Polacy pomagali szczęściu i szukali radości w cierpieniu, ale przegrali z Holendrami 1:2. To jednak nie koniec Euro 2024. Nadzieję daje to, że gry naszej drużyny wreszcie nie musieliśmy się wstydzić.

Publikacja: 16.06.2024 17:00

Polacy pomagali szczęściu i szukali radości w cierpieniu, ale przegrali z Holendrami 1:2

Polacy pomagali szczęściu i szukali radości w cierpieniu, ale przegrali z Holendrami 1:2

Foto: REUTERS/Fabian Bimmer

Widząc skład można było odnieść wrażenie, że Probierz przed meczem przekazał piłkarzom jedynie proste: „Jazda!”. Selekcjoner zaproponował bowiem kibicom wszystko, co kadra ma do zaoferowania najlepszego w ofensywie, jakby człowiek, którego drugim imieniem przez lata był „pragmatyzm”, założył husarskie skrzydła. To były jednak pozory, Polacy z szablami na czołgi się nie rzucili.

Holendrzy grali lepiej w piłkę. Mają wielu zawodników ulepionych z innej gliny i często wystarczał moment, żeby błyskotliwym podaniem, dryblingiem albo szybką wymianą piłki przyprawili naszych obrońców o zawrót głowy. Cody Gakpo już w drugiej minucie sprawdził czujność Wojciecha Szczęsnego, a kilka chwil później Tijani Reijnders z linii pola karnego uderzył tuż obok bramki.

Polska — Holandia. Jak Adam Buksa przeskoczył Virgila van Dijka

Polacy mogli liczyć na momenty. Probierz chciał je wycisnąć do ostatniej kropli i dlatego zaproponował takie stężenie kreatywności na metr kwadratowy, jakiego w naszej kadrze nie było od lat. Odpowiedzialność za kreację spadła na barki tych, którzy futbolowe wykształcenie odebrali na Zachodzie i piłka ich nie parzy: Nicolę Zalewskiego, Kacpra Urbańskiego oraz Piotra Zielińskiego.

Były więc próby dryblingów oraz dwójkowych akcji, ale śmiercionośną bronią, dzięki której zaczęliśmy obierać pomarańczę, okazał się rzut rożny. Wiedzieliśmy, że nasi piłkarze pracowali nad stałymi fragmentami gry, ale tego, że Adam Buksa w 16. minucie przeskoczy akurat suwerena przestrzeni powietrznej Virgila van Dijka i strzeli głową na 1:0, nie spodziewali się chyba nikt.

Polska — Holandia. Pokerowa zagrywka Michała Probierza

Probierz, w świetle kontuzji Roberta Lewandowskiego oraz Karola Świderskiego, porzucił ustawienie z dwoma napastnikami i wysłał do ataku właśnie debiutującego na wielkim turnieju Buksę, który za jego kadencji w pierwszym składzie zaczynał tylko mecze najmniej istotne, czyli sparingi z Łotwą (2:0) oraz Ukrainą (3:1). Napastnik ten kredyt zaufania spłacił błyskawicznie.

Koniecznością była także zmiana Pawła Dawidowicza na Bartosza Salamona, a wyborem — rozbicie środka pola. Probierz wybrał Tarasa Romanczuka, choć od spotkania z Czechami (1:1) konsekwentnie stawiał na Bartosza Slisza oraz Jakuba Piotrowskiego. Polacy z opanowaniem tej części boiska mieli spory problem, więc po przerwie pojawił się tam Jakub Moder, a później także Slisz i Piotrowski.

Wyjściowy skład był zagrywką pokerową, ale decyzje Probierza przyniosły niezły efekt. Oglądaliśmy bowiem drużynę rozsądną i wierzącą. Taką, która jest świadoma swoich wad, ale też się nie boi, atakuje rywali pressingiem, buduje akcje od bramki krótkimi podaniami oraz szuka szans. Więcej w niej było ducha Paulo Sousy niż zabijającego radość Czesława Michniewicza.

Polska — Holandia. Polacy znaleźli radość w cierpieniu

To fundamenty optymizmu, które zostaną z nami na dłużej, bo prowadzenie Polaków trwało krótko. Holendrzy po straconym golu zorganizowali naloty dywanowe na pole karne Szczęsnego. Nasz bramkarz obronił jeszcze strzał głową Van Dijka po rzucie rożnym i odprowadził wzrokiem piłkę po niecelnym uderzeniu Gakpo, ale kiedy temu drugiemu pomógł rykoszet, nic nie mógł już zrobić.

Polacy przez większość meczu cierpieli i mieli sporo szczęścia, ale umieli też z tego cierpienia wyłuskiwać chwile, kiedy to klatki piersiowe Holendrów przeszywał chłód. Graliśmy futbol na miarę naszych możliwości, który nie dał jednak nawet remisu. Decydującego gola po sprytnym podaniu w pole karne Nathana Ake strzelił bowiem Wout Weghorst, który wyprzedził Salamona.

Polska — Holandia. Euro 2024 dopiero się zaczyna

Euro 2024 to pierwszy wielki turniej w dziejach polskiej piłki, na który reprezentacja nie pojechała po to, aby zwyciężać, lecz żeby wszystkiego nie przegrać. Brak oczekiwań był zarówno efektem listy rywali, jak i dwóch ostatnich lat, kiedy nasz futbol znów zaczął pachnieć latami 90., bo wróciły nie tylko zawstydzające wyniki, ale także zapach korupcji i alkoholu.

Dopiero teraz mogliśmy poczuć, że wraca normalność. Tylko tyle i aż tyle wystarczyło, aby klimat wokół kadry znów zrobił się pogodny, a reprezentacja zaczęła budzić sympatię. Polacy do Niemiec i tak polecieli jednak bez ciężaru oczekiwań, ale z wiarą, bo na boisku widzieliśmy, że udane mecze towarzyskie zbudowały morale.

Turniej dopiero się zaczyna, a jego powiększenie — dziś do 1/8 finału można awansować nawet z trzeciego miejsca w grupie — unieważniło zagrożenie triadą: mecz otwarcia, o wszystko i o honor, skoro w 2016 i 2020 roku wychodziły z grupy zespoły z trzema punktami. To oznacza, że wciąż któryś mecz trzeba wygrać. Nie będziemy faworytem w żadnym, ale mecz z Holandią dał nadzieję.

Polska — Holandia 1:2 (1:1)

Bramki: A. Buksa (16) - C. Gakpo (29), W. Weghorst (85)

Polska: W. Szczęsny — B. Salamon (86 B. Bereszyński), J. Bednarek, J. Kiwior — P. Frankowski, T. Romanczuk (54 B. Slisz), K. Urbański (54 K. Świderski), N. Zalewski — P. Zieliński (77. J. Piotrowski), S. Szymański (46 J. Moder) — A. Buksa

Holandia: B. Verbruggen — N. Ake (87 M. Van de Ven), V. Van Dijk, S. De Vrij, D. Dumfries — J. Veerman (62 G. Wijnaldum), T. Reijnders, J. Schouten — C. Gakpo (81 J. Frimpong), M. Depay (81 W. Weghorst), X. Simons (62 D. Malen)

Żółte kartki: J. Veerman (Holandia)

Gospodarka światowa
Inflacja słabnie, ale nie na tyle, by banki centralne odetchnęły z ulgą
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka światowa
Wzrost cen słabnie, ale europejski przemysł ma zadyszkę
Gospodarka światowa
Inwestorzy nie przestraszyli się wyniku pierwszej tury wyborów
Gospodarka światowa
Jak rynki przyjęły sukces Le Pen w wyborach we Francji
Gospodarka światowa
Bułgaria. Kraj, który znów minął się ze strefą euro
Gospodarka światowa
Skrajna prawica zwyciężyła. Nie wiadomo jednak czy zdoła stworzyć rząd