Skąd wzięła się moda na herbowy minimalizm i jak reagują na nią kibice? Przyjmuje się, że początek tym zmianom dał Juventus, który w 2017 roku zaskoczył piłkarski świat, zmieniając dobrze znany owalny herb w czarno-białe pasy z czarnym bykiem na dużą literę „J”, układającą się w kształt tarczy. Fenomen tego trendu tłumaczy ekspert w tej dziedzinie Jakub Malicki, prowadzący bloga polskielogo.net, traktującego o graficznej stronie futbolu, w tym właśnie o herbach. – Najstarsze znaki sportowe organizacji powstałych na przełomie XIX i XX wieku były zbliżone do herbów miast, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i klubach z innych krajów, które zakładali Anglicy. W późniejszych dekadach kluby zmieniały swoje emblematy, nadając im bardziej indywidualny charakter. Od pięciu lat mamy jednak rosnący trend upraszczania znaków graficznych, co wynika nie tylko z mody, ale i rewolucji technologicznej, która sprawia, że proste komunikaty są łatwiej dostrzegalne w szumie informacyjnym.
Kluby sportowe dawno przestały być tylko zrzeszeniami ludzi kochających daną dyscyplinę – to również korporacje obracające wielkimi pieniędzmi. Na myśl może przyjść arabskie przedsiębiorstwo City Football Group, będące w posiadaniu akcji wielu klubów piłkarskich na całym globie. Bardzo często w parze z przejmowaniem udziałów takich drużyn idzie właśnie zmiana herbu na jednolity wzór, z którym identyfikuje się holding z Bliskiego Wschodu – okrąg, w którego obręcz wpisana jest nazwa zespołu, a w środku pozbawiona detali grafika, nawiązująca bezpośrednio do historii bądź kultury miejsca, z którego klub pochodzi. Tak było między innymi z takimi zespołami, jak Manchester City, Montevideo City Toque, Melbourne City FC czy belgijski Lommel SK.
Fot. mat. prasowe
To, co widzisz, jest tym, co widzisz
Takie słowa wypowiedział niegdyś Frank Stella, amerykański malarz, znany ze swoich minimalistycznych oraz abstrakcyjnych dzieł bazujących na figurach geometrycznych. Zdaniem tym podkreślił siłę prostoty minimalistycznego stylu – patrząc na dzieło, nie trzeba dochodzić do zbędnych, zdaniem Amerykanina, konkluzji. Odbiorca może odczuwać wizualną przyjemność z samej zawartości obrazu, grafiki czy instalacji.
A co widzą kibice, patrząc na minimalistyczne wersje herbów swoich ulubionych ekip? W znacznej większości są to proste, owalne kształty czy wielokąty, choć kluby najbardziej upodobały sobie koło. Bardzo dobrym przykładem może być hiszpańskie Deportivo Alaves, które swój herb w kształcie powiewającej, trójkątnej flagi zamieniło na często spotykany wzór z okrągłym logiem, na którego obrysie znajduje się nazwa oraz data założenia klubu, a flagę ze starego herbu zamknięto w tymże okręgu. W 2017 roku podobnej decyzji dokonał angielski Brentford, który przekształcił swoją podzieloną na cztery części tarczę w modny, okrągły herb z uproszczonym symbolem pszczoły, będącej znakiem rozpoznawczym zespołu z Premier League. Wszystkie te zmiany zostały zaczerpnięte z innych branż. Jakub Malicki podkreśla, że inspiracją dla klubów sportowych są takie marki, jak Nike czy Apple, które napędziły modę na wyrafinowany design wśród mniej zamożnych klientów, lecz aspirujących do wyższego statusu.