Okazuje się, że żadnego. – Na świecie szerokie grono naśladowców ma Warren Buffett. Istnieją nawet fundusze, które próbowały lub wciąż próbują replikować jego poczynania – mówi nam prezes jednego z TFI. – W Polsce jest z tym trudniej, bo nie ma aż tak dużych inwestorów. Na naszym parkiecie zamiast inwestorów, są przedsiębiorcy, którzy mają akcje od jednej do kilku spółek – dodaje. – Tak naprawdę brak jeszcze w Polsce inwestorów portfelowych z prawdziwego zdarzenia. Jedynym był Michał Sołowow, ale on stał się już poważnym przedsiębiorcą – uważa jeden z zarządzających funduszami akcji. Czym w takim razie różni się „inwestor" od „przedsiębiorcy"? – Różnica wynika z podejścia do inwestycji. Na poziomie portfelowym zarabia się na wzroście cen akcji. W drugim przypadku wiąże się z podmiotem na bardzo długo, zajmując się bezpośrednio prowadzeniem biznesu – wyjaśnia nasz rozmówca.
Czarnecki, Sołowow i Solorz-Żak
Mimo to zarządzający przyznają, że jest parę znanych osób, których poczynania śledzą z uwagą (choć z większym zainteresowaniem przyglądają się ruchom swoich bezpośrednich konkurentów – innych zarządzających i dużych inwestorów instytucjonalnych).
Na pierwszym miejscu znalazł się Leszek Czarnecki. Został wymieniony jako inwestor, którego spółki warto mieć w portfelu, praktycznie przez wszystkich zarządzających z dziesięciu TFI, którzy wzięli udział w naszej ankiecie.
– Spośród inwestorów posiadających udziały w kilku spółkach, a nie tylko w jednej czy we dwóch, typuję Leszka Czarneckiego. Po pierwsze, podoba mi się większość spółek, które ma w portfelu. Getin Noble Bank, Getin Holding, Open Finance, MW Trade mają szansę na poprawienie wyników – i nie są wyceniane wysoko. Po drugie, w przypadku spółek Leszka Czarneckiego możemy liczyć na to, że jedna z nich powtórzy historię TU Europa (Getin Holding sprzedał pakiet kontrolny akcji firmy Talanksowi i Meiji Yasuda). Pozostali miliarderzy są bardzo przywiązani do swoich „skarbów", a Leszek Czarnecki potrafi znaleźć strategicznego inwestora, który jest gotowy zapłacić dobrą cenę również akcjonariuszom mniejszościowym. Po trzecie, podczas ostatniej hossy na jego spółkach można było bardzo dobrze zarobić. W tym czasie naśladowanie Leszka Czarneckiego było bardzo zyskownym pomysłem – podsumowuje jeden z zarządzających akcjami.
Kolejnymi inwestorami, którzy w pozytywnym kontekście przewijają się w wypowiedziach zarządzających, są Michał Sołowow i Zygmunt Solorz-Żak. Te wskazania są podyktowane głównie stopami zwrotu z inwestycji w ich spółki z ich portfeli oraz fundamentami tych firm.