W I kwartale PKB Polski powiększył się o 4 proc. rok do roku. Czy to był jednorazowy wyskok?
Warto pamiętać o tym, że choć w IV kwartale 2016 r. roczne tempo wzrostu PKB było niskie (wyniosło 2,5 proc. – red.), to kwartalne było najwyższe od lat, sięgnęło 1,7 proc. W połączeniu z tymi danymi dobry wynik z I kwartału świadczy o tym, że tendencje wzrostowe w polskiej gospodarce są ugruntowane. Jest to odzwierciedlenie solidnego wzrostu konsumpcji, którą napędzają poprawiająca się sytuacja na rynku pracy oraz transfery socjalne. W I kwartale rozpoczęło się też zapewne odbicie w inwestycjach publicznych. Wskazuje na to m.in. wyraźne zwiększenie wydatków majątkowych jednostek samorządu terytorialnego po ubiegłorocznym załamaniu o około 30 proc. Widać też rosnące wykorzystanie funduszy unijnych w programach regionalnych. W tym sensie dobry wynik gospodarki w I kwartale nie był jednorazowy, a roczna dynamika PKB utrzyma się wyraźnie powyżej 3 proc.
Ale nie powyżej 4 proc.? Ścieżka wzrostu PKB nie będzie wznosząca?
Nie sądzę. Przewidujemy, że wzrost gospodarczy w kolejnych kwartałach obniży się w kierunku 3,5 proc., tak, że w całym 2017 r. PKB wzrośnie o 3,6–3,7 proc. Na początku roku zadziałało kilka czynników jednorazowych, które zawyżyły roczne tempo wzrostu. Po pierwsze, niska była baza odniesienia, bo w I kwartale 2016 r. rozpoczęło się tąpnięcie inwestycji. Po drugie, układ świąt sprawił, że w I kwartale było więcej dni roboczych niż rok temu. Po trzecie, pod koniec 2016 r. nastąpiła kumulacja wypłat z Wspólnej Polityki Rolnej. Te pieniądze podbiły realne tempo wzrostu dochodów gospodarstw domowych do około 12 proc., co wpłynęło na konsumpcję na początku br. W II kwartale wydatki z tego tytułu będą zapewne wyraźnie mniejsze, podczas gdy przed rokiem rozłożyły się bardziej równomiernie, bo zwykle pieniądze z WPR były wypłacane jeszcze w II kwartale. W II połowie roku z kolei wejdziemy w okres wyższych baz odniesienia z tytułu programu 500+. Pomimo poprawiającej się sytuacji na rynku pracy utrzymanie takiej dynamiki realnych dochodów gospodarstw domowych, jak dotąd, będzie niemożliwe. Tym bardziej że realne dochody obciąża „podatek inflacyjny", podczas gdy w ostatnich dwóch latach gospodarstwa domowe otrzymywały „bonus deflacyjny". Wzrost konsumpcji powinien obniżyć się z około 4,5 proc. rok do roku obecnie do nieco ponad 3 proc. w II połowie roku.
Odbicie inwestycji nie wystarczy, aby z nawiązką skompensować wpływ wyhamowania konsumpcji na tempo rozwoju gospodarki?