Cały rok będzie gorszy niż jego początek

Z głównym ekonomistą Banku Ochrony Środowiska Łukaszem Tarnawą rozmawia Grzegorz Siemionczyk

Publikacja: 21.05.2017 11:01

Cały rok będzie gorszy niż jego początek

Foto: Archiwum

W I kwartale PKB Polski powiększył się o 4 proc. rok do roku. Czy to był jednorazowy wyskok?

Warto pamiętać o tym, że choć w IV kwartale 2016 r. roczne tempo wzrostu PKB było niskie (wyniosło 2,5 proc. – red.), to kwartalne było najwyższe od lat, sięgnęło 1,7 proc. W połączeniu z tymi danymi dobry wynik z I kwartału świadczy o tym, że tendencje wzrostowe w polskiej gospodarce są ugruntowane. Jest to odzwierciedlenie solidnego wzrostu konsumpcji, którą napędzają poprawiająca się sytuacja na rynku pracy oraz transfery socjalne. W I kwartale rozpoczęło się też zapewne odbicie w inwestycjach publicznych. Wskazuje na to m.in. wyraźne zwiększenie wydatków majątkowych jednostek samorządu terytorialnego po ubiegłorocznym załamaniu o około 30 proc. Widać też rosnące wykorzystanie funduszy unijnych w programach regionalnych. W tym sensie dobry wynik gospodarki w I kwartale nie był jednorazowy, a roczna dynamika PKB utrzyma się wyraźnie powyżej 3 proc.

Ale nie powyżej 4 proc.? Ścieżka wzrostu PKB nie będzie wznosząca?

Nie sądzę. Przewidujemy, że wzrost gospodarczy w kolejnych kwartałach obniży się w kierunku 3,5 proc., tak, że w całym 2017 r. PKB wzrośnie o 3,6–3,7 proc. Na początku roku zadziałało kilka czynników jednorazowych, które zawyżyły roczne tempo wzrostu. Po pierwsze, niska była baza odniesienia, bo w I kwartale 2016 r. rozpoczęło się tąpnięcie inwestycji. Po drugie, układ świąt sprawił, że w I kwartale było więcej dni roboczych niż rok temu. Po trzecie, pod koniec 2016 r. nastąpiła kumulacja wypłat z Wspólnej Polityki Rolnej. Te pieniądze podbiły realne tempo wzrostu dochodów gospodarstw domowych do około 12 proc., co wpłynęło na konsumpcję na początku br. W II kwartale wydatki z tego tytułu będą zapewne wyraźnie mniejsze, podczas gdy przed rokiem rozłożyły się bardziej równomiernie, bo zwykle pieniądze z WPR były wypłacane jeszcze w II kwartale. W II połowie roku z kolei wejdziemy w okres wyższych baz odniesienia z tytułu programu 500+. Pomimo poprawiającej się sytuacji na rynku pracy utrzymanie takiej dynamiki realnych dochodów gospodarstw domowych, jak dotąd, będzie niemożliwe. Tym bardziej że realne dochody obciąża „podatek inflacyjny", podczas gdy w ostatnich dwóch latach gospodarstwa domowe otrzymywały „bonus deflacyjny". Wzrost konsumpcji powinien obniżyć się z około 4,5 proc. rok do roku obecnie do nieco ponad 3 proc. w II połowie roku.

Odbicie inwestycji nie wystarczy, aby z nawiązką skompensować wpływ wyhamowania konsumpcji na tempo rozwoju gospodarki?

Przyznaję, że nasza prognoza PKB jest konserwatywna, właśnie z powodu ostrożnej prognozy inwestycji. Dlatego bardziej prawdopodobne jest, że dynamika PKB w 2017 r. zaskoczy in plus niż in minus. Dużą niewiadomą są inwestycje sektora prywatnego. W ub.r. wystąpiło nietypowe zjawisko: w tym sektorze inwestycje były bardzo słabe pomimo stabilnego popytu i dobrych wyników finansowych firm. Z raportów NBP wynika, że za ten stan rzeczy odpowiadała głównie niepewność przedsiębiorców dotycząca otoczenia prawnego. Pokazują one też, że sektor prywatny zachowuje nadal dużą ostrożność w deklaracjach co do przyszłych inwestycji. Trudno jest więc precyzyjnie oszacować, kiedy czynniki makroekonomiczne, przemawiające za wzrostem inwestycji, zaczną przeważać nad niepewnością. Na razie zakładamy jedynie lekkie odbicie inwestycji prywatnych. Jeśli sprawią one pozytywną niespodziankę, to 4-proc. wzrost PKB w 2017 r. będzie realny.

Ale coraz trudniej jest zwiększać moce produkcyjne poprzez zwiększanie zatrudnienia.

To jest czynnik, który może pozytywnie wpływać na inwestycje w dłuższym terminie. Firmy będą musiały zwiększać produktywność pracowników, o których będzie coraz trudniej. Ale na razie ten bodziec do inwestowania osłabia imigracja z Ukrainy, która ogranicza niedobór pracowników i tłumi presję płac.

Od kilku miesięcy w sektorze przedsiębiorstw zatrudnienie rośnie szybciej niż przeciętne realne wynagrodzenie. To jest anomalia.

Poprawa sytuacji na rynku pracy przejawia się głównie tym, że silnie zwiększyło się bezpieczeństwo zatrudnienia. Ale wzrost płac choć postępuje, jest niższy, niż można by oczekiwać przy dzisiejszym poziomie bezrobocia.

Oprócz popytu konsumpcyjnego i inwestycji istotną składową PKB jest eksport netto. Po danych z ostatnich miesięcy, gdy import rósł wyraźnie szybciej niż eksport, część ekonomistów uważa, że wyniki handlu zagranicznego będą ujemnie wpływały na wzrost gospodarki. Podziela pan te obawy?

Nie, wkład eksportu netto we wzrost PKB powinien pozostać dodatni. Korzystna koniunktura w gospodarce globalnej będzie wspierać wyniki naszego eksportu. I choć silny popyt krajowy będzie stymulował wzrost importu, to skala tego zjawiska powinna być ograniczona. Wzrost popytu będzie m.in. pochodną silnego odbicia inwestycji budowlanych, które mają niską importochłonność.

Czy umiarkowany wzrost płac oznacza, że pomimo dynamicznego rozwoju gospodarki nie będzie silnej presji inflacyjnej?

Ostatnio na indeks cen konsumpcyjnych mocno wpływały notowania surowców na rynku globalnym. Przy założeniu, że tak silny wzrost cen surowców, jak na przełomie 2016 i 2017 r., nie będzie zjawiskiem trwałym, można oczekiwać wyraźnego spadku rocznej dynamiki cen paliw. Jednocześnie oczekujemy, że zwiększy się wpływ na CPI tych cen, które silniej zależą od warunków cyklicznych i krajowych. Inflacja bazowa będzie zatem nadal przyspieszała, w tym roku przekroczy 1 proc. To jednak nie wystarczy, aby trwale podbić dynamikę całego CPI do celu NBP (2,5 proc. – red.). Nie można wykluczyć, że latem, m.in. w związku ze wzrostem cen owoców, inflacja zbliży się do tego poziomu, jednak na przełomie 2017 i 2018 r. powróci poniżej 2 proc. ze względu na oddziaływanie wysokiej bazy sprzed roku. W dłuższej perspektywie wzrost inflacji bazowej, a wraz z nią całej inflacji CPI, będzie kontynuowany. W perspektywie 2018–2019 dodatkowym czynnikiem, który może pchnąć inflację w górę, będą ceny regulowane (np. opłaty za energię elektryczną, wodę).

RPP nie będzie musiała się spieszyć z podnoszeniem stóp procentowych?

W najbliższych kwartałach RPP będzie utrzymywała politykę pieniężną bez zmian. Pierwszej podwyżki stóp spodziewam się w II połowie 2018 r. Skłonność Rady do korekcyjnego zacieśnienia polityki pieniężnej będzie rosła wraz z utrzymywaniem się wzrostu PKB powyżej 3,5 proc., przyspieszaniem wzrostu inwestycji, dalszą poprawą sytuacji na rynku pracy oraz silniejszym wzrostem inflacji bazowej. Mówimy jednak tylko o lekkim dostosowaniu stóp procentowych NBP, a nie ich gwałtownej podwyżce. I na pewno nie w tym roku, potwierdziła to łagodna retoryka Rady po ostatnim, majowym posiedzeniu.

Jak dobra koniunktura w polskiej gospodarce będzie się przekładała na notowania polskich aktywów oraz złotego?

Z tytułu czynników fundamentalnych złoty ma potencjał do aprecjacji. W ubiegłym roku w polskie aktywa uderzały czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Polska była na rynkach źle postrzegana, inwestorzy obawiali się o stan finansów publicznych, perspektywy OFE oraz sytuację sektora bankowego w kontekście kredytów frankowych. Te zagrożenia się nie zmaterializowały, stąd tegoroczne odreagowanie na rynkach. Jednocześnie wygasły zewnętrzne siły, które osłabiały złotego. Na początku ub.r. była to niechęć inwestorów do rynków wschodzących ogółem, potem wynik referendum w sprawie przynależności Wielkiej Brytanii do UE, a jesienią wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Od początku roku obserwujemy więc solidny napływ kapitału na rynki wschodzące. Nie zaszkodziła mu kontynuacja zacieśniania polityki monetarnej Fedu, gdyż nastroje rynkowe były wspierane poprawą koniunktury w światowej gospodarce. Ostatnio walutom państw wschodzących, w tym złotemu, sprzyjało zwycięstwo Emmanuela Macrona w wyborach we Francji i spadek ryzyka politycznego w Europie. Do ostrożności skłania jednak to, że rynki mają tendencję do zbyt silnej reakcji. Tak, jak w ub.r. inwestorzy przesadzili z pesymizmem w ocenie rynków wschodzących, tak teraz mogą przesadzić z optymizmem. Jeśli w II połowie roku wzrost globalnej gospodarki nie dorówna bieżącym optymistycznym oczekiwaniom rynkowym, strumień kapitału na rynki wschodzące może ustać lub zawrócić, powstrzymując dalsze umocnienie polskich aktywów finansowych. Nie twierdzę, że w najbliższym czasie kurs euro nie będzie okresowo spadał poniżej 4,20 zł, ale średnio w tym roku będzie on jednak wyższy, w przedziale 4,20–4,30 zł.

Dlaczego zakłada pan, że koniunktura na świecie pogorszy się w II połowie roku?

Ożywienie gospodarcze na świecie jest faktem, ale w kolejnych kwartałach może ono lekko osłabnąć. Przede wszystkim silne poluzowanie polityki fiskalnej przez administrację Trumpa pozostaje odległą perspektywą. Jednocześnie w Chinach, choć władze będą w stanie powstrzymywać raptowne hamowanie gospodarki, to nie będą raczej rozpędzały wzrostu, m.in. ze względu na ryzyko przegrzania rynku nieruchomości. Słabsza aktywność gospodarki chińskiej w II połowie roku będzie wpływać na tempo wzrostu w Niemczech, dla których eksport do Chin ma ogromne znaczenie. W takiej sytuacji gospodarka strefy euro może liczyć na wzrost PKB nieco niższy od ubiegłorocznego (wyniósł 1,8 proc. – red.).

Jakie perspektywy ma polska gospodarka w horyzoncie kilkuletnim? MFW ocenia, że już za pięć lat tempo wzrostu PKB Polski na trwałe spadnie w okolice 2,5 proc.

W najbliższych kilku latach tak wyraźne spowolnienie nam nie grozi. Na wzrost PKB będzie pozytywnie wpływał napływ funduszy z UE. Wybiegając dalej w przyszłość, jasne jest, że barierą rozwoju będzie mniejsza skala napływu środków unijnych i starzenie się ludności. Ale Polska jest naturalnym kierunkiem imigracji z Ukrainy, to może jeszcze przez dłuższy czas łagodzić negatywne skutki demografii. Na dłuższą metę tempo wzrostu polskiej gospodarki będzie zależało od tego, czy uda się zwiększyć wydajność pracy i innowacyjność gospodarki. A do tego niezbędny jest wzrost inwestycji, w tym w nowoczesne technologie.

Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę