Rekordowe półrocze małych emisji publicznych obligacji

Od początku roku do początku wakacji emitenci zaoferowali w szeroko dostępnych tzw. małych emisjach publicznych obligacje o łącznej wartości prawie 200 mln zł. To rekord, który bije na głowę wyniki z wcześniejszych lat.

Publikacja: 29.06.2024 08:33

Rekordowe półrocze małych emisji publicznych obligacji

Foto: AdobeStock

Nie jest ich za to tak wiele, jak zdarzało się w ubiegłych latach. W tym roku emitenci zdecydowali się na przeprowadzenie 11 tzw. małych emisji publicznych. Wspólną cechą tych ofert jest szeroka dystrybucja. W przypadku tego typu emisji oferujący mogą zbierać zapisy od szerokiego grona nabywców, reklamować emisję w mediach i na własnych stronach internetowych, dokumenty zaś emisyjne nie muszą zostać zatwierdzone przez Komisję Nadzoru Finansowego. Ceną za te przywileje jest rozmiar emisji – nie może być on większy niż równowartość 5 mln euro w przypadku jednej lub nawet kilku emisji przeprowadzonych w terminie 12 miesięcy.

Zmiany w prawie

W ubiegłych latach obowiązywał o połowę niższy limit. Ale zmieniło się także coś innego. Dawniej emitenci mogli samodzielnie przyjmować zapisy i prowadzić ewidencję. Od jesieni w przyjmowaniu zapisów musi pośredniczyć firma inwestycyjna. Bardzo ważne jest także zobowiązanie emitentów do wprowadzenia emisji do obrotu na Catalyst. Bez takiego zobowiązania nominalna wartość jednej obligacji nie mogłaby być niższa od równowartości 40 tys. euro, zatem w domyśle liczba chętnych inwestorów byłaby bez porównania niższa.

Wszystkie te zmiany razem przyczyniły się do rzeczywistych zmian rynkowych. Pierwszą z nich było ograniczenie roli małych domów maklerskich w organizowaniu emisji wartych po kilka milionów złotych. Wszystkie domy maklerskie, które parały się taką działalnością, straciły licencje na oferowanie papierów wartościowych. Naturalnie nie dlatego, że specjalizowały się w małych (za to bardzo drogich dla emitentów) emisjach. Komisja dopatrzyła się nieprawidłowości w oferowaniu, a odwołania domów maklerskich nie przyniosły zmiany decyzji.

Czytaj więcej

Obligacje dobrze wyceniane, o ile trafią na Catalyst

Również emitenci przestali przeprowadzać oferty samodzielnie, a zdarzały się wśród nich warte 2 mln zł, w których zapisy przyjmowano przez półtora miesiąca. Jeszcze w ub.r. BVT zbierało zapisy w emisji na 1,25 mln zł, a Prosper Dom Maklerski prowadził ofertę na rzecz Domy Garwolin wartą 4 mln zł (i 12,5 proc. odsetek rocznie, co odpowiadało wówczas 5,5 pkt proc. ponad WIBOR).

Ten background ma tylko przypomnieć, że choć w 2022 r. emitenci przeprowadzili co najmniej 20 małych emisji publicznych (nie wszystkie musiały zyskać szeroki rozgłos), a w tym roku było ich jak dotąd 11, to w istocie przewaga emisji, w których warunki zostały wycenione przez rynek (a nie dość autorytarnie przez zarządy lub domy maklerskie), jest ogromna. Oczywiście, skoro w ubiegłych latach do inwestorów trafiały propozycje o znacznie skromniejszych rozmiarach, nie będzie zaskoczeniem informacja, że w ujęciu wartościowym bieżący rok, choć mija dopiero jego pierwsza połowa, nie ma sobie równych w historii. Wartość emisji (z uwzględnieniem trzech emisji nominowanych w euro) podliczyliśmy na 197,2 mln zł, a wartość zebranych zapisów na minimum 277 mln zł. Choć chodzi o emisje publiczne, dostępne szeroko, nie w każdym przypadku szczegółowe wyniki wartości zapisów zostały opublikowane.

Pełna pula

Wszystkie tegoroczne małe emisje publiczne zakończyły się przyznaniem pełnej puli oferowanych papierów, a w niektórych wypadkach wartość oferty była nawet podnoszona. Czasem, jak w przypadku emisji GPM Vindexus, sukces oferty był wręcz spektakularny (mówimy o firmie, która wcześniej finansowała się emisjami praktycznie niedostępnymi dla indywidualnych inwestorów i która zniknęła z Catalyst trzy lata wcześniej).

Trudno się jednak temu dziwić. To nie są już emisje spółek, o których nawet niedzielni uczestnicy rynku kapitałowego nie słyszeli nigdy wcześniej, ale z reguły firm o przynajmniej kilkuletniej historii na Catalyst lub z silnymi bilansami i wiarygodnymi akcjonariuszami. A oferowane kupony przewyższają odsetki oferowane w „regularnych” emisjach publicznych przeprowadzanych na podstawie prospektów emisyjnych. Bywa, że są to te same spółki – Kredyt Inkaso i PragmaGo oferują przecież regularnie obligacje na bazie prospektów (ale nie mogły zrobić emisji w euro), Cavatina już do prospektowej emisji wróciła. Zatem ryzyko kredytowe też jest bardzo podobne lub nawet takie samo, jak w emisjach prospektowych.

Dla niektórych emitentów możliwość pozyskania nieco ponad 20 mln zł z jednorazowej emisji i utrzymania w ten sposób kontaktu z rynkiem (lub wręcz zgromadzenia zainteresowania, które można wykorzystać w najbliższej emisji „prywatnej”) jest wystarczająco dobrym powodem, żeby z nich korzystać. Emitentów zainteresowanych takimi ofertami może być więcej niż tych, którzy składają prospekty.

Jednocześnie inwestorom może być trudno zaplanować miejsce w portfelach dla tego typu ofert, ponieważ pojawiają się one niezapowiedzianie. W gruncie rzeczy jedynym hamulcem dla tego typu ofert jest czas od ostatniej emisji memorandowej. Z kolei potrzeby emitentów może wyznaczać zarówno wymagający wsparcia biznes operacyjny, jak i terminy zapadalności. Po bardzo udanym I półroczu równie dobrze mogą nadejść miesiące flauty.

Obligacje
Start hossy obligacji przesunął się w czasie, ale czeka za rogiem
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Obligacje
Kruk znów rozbił bank. Obligacje rozeszły się jak ciepłe bułeczki
Obligacje
Dr Kamil Gemra: Dług ukraiński zyskał po zwycięstwie Trumpa
Obligacje
Odsetki od obligacji skarbowych mogą wrócić w okolice 8 proc.
Obligacje
Kolejna obniżka już pod choinkę
Obligacje
Emitenci testują inwestorów