Wzrost rentowności miał skonsumować dochód z kuponów i sprowadzić stopy zwrotu z tej klasy aktywów w okolice zera. Jednak rynek papierów Skarbu Państwa uparcie nie chce się poddać i w ubiegłym tygodniu po raz kolejny rentowności przesunęły się o poziom niżej. W przypadku obligacji 10-letnich spadek wyniósł 7 pkt baz. i rentowność wyniosła 3,27 proc., przebijając barierę 3,3 proc. Pięciolatki spadły poniżej 2,7 proc., zaś dwulatki do 2,17 proc. Wsparciem był ruch na rynkach bazowych, a konkretnie umocnienie za naszą zachodnią granicą. Rentowność bundów spadła o prawie 10 pkt baz, do 0,33 proc. Pomijając włoskie papiery, nad którymi nadal ciąży polityka, także inne rynki strefy euro zanotowały zwyżki cen obligacji. Odbywało się to przy bardzo stabilnej sytuacji w Stanach Zjednoczonych, gdzie pomijając wtorkowe wahnięcie, rentowności 10-latek trzymały się w okolicach 2,25 proc.

Wracając do Polski, obligacjom nie zaszkodziła dość słaba aukcja zamiany Ministerstwa Finansów, na której nie udało się zrealizować planu, choć z drugiej strony rentowności były poniżej rynkowych. Także dane z rynku pracy nie zrobiły na inwestorach wrażenia. W tym tygodniu poznamy wstępną inflację za maj i więcej szczegółów o polskim PKB, lecz wobec nieprzejednanej „gołębiości" RPP dane te mogą co najwyżej umocnić rynek, jeśli okażą się w jakiś sposób rozczarowujące.