Sekrety depozytów zabezpieczających

Wstępny i właściwy depozyt zabezpieczający, mechanizm codziennych rozliczeń - to kolejne kluczowe pojęcia, bez znajomości których nie sposób inwestować w kontrakty terminowe

Publikacja: 02.11.2006 08:11

Zyski i straty inwestorów na rynku kontraktów są rozliczane i księgowane zupełnie inaczej niż w przypadku akcji. Wyobraźmy sobie inwestora, który w styczniu kupił akcje KGHM. Na jego rachunku pojawiły się akcje i odpowiednio zmalała gotówka potrzebna na ich kupno. Do momentu sprzedaży stan rachunku się nie zmienił w tym sensie, że ciągle znajdowały się na nim akcje i ta sama ilość gotówki. Kiedy inwestor sprzedał akcje z zyskiem w kwietniu, z jego rachunku znikły walory KGHM, a za to wpłynęła tam odpowiednio większa niż na początku kwota gotówki. Kontrakty terminowe - ze względu na dźwignię finansową - są zbyt skomplikowanym instrumentem, aby i w tym przypadku mógł obowiązywać tak prosty mechanizm rozliczeń.

Codzienne rozliczenia

Konieczne jest, aby rozliczenia między inwestorami były przeprowadzane codziennie, po każdej sesji. Wyobraźmy sobie, że pechowy inwestor w styczniu kupił kontrakt na akcje Agory po kursie 73 zł. Od tego czasu notowania zaczęły jednak spadać. Załóżmy, że inwestor z różnych powodów (np. choroby lub wyjazdu) przestał śledzić sytuację i trzymał dalej kontrakt mimo coraz mniejszej jego wartości. Przyjmijmy, że aby kupić kontrakt, wpłacił na początku depozyt zabezpieczający w wysokości 2 tys. zł i poza tym nie miał już na rachunku więcej gotówki. W lutym kurs kontraktu spadł do 63 zł. Oznacza to, że inwestor w tym momencie notował już stratę w wysokości 2 tys. zł (jeden kontrakt opiewa na 200 akcji Agory). Tym samym stracił całą gotówkę, jaką zainwestował na wstępie. Na tym się jednak nie skończyło. W kwietniu kontrakt na Agorę notowano już tylko po 45 zł. To by oznaczało, że inwestor stracił aż 5,6 tys. zł, czyli prawie trzy razy tyle ile zainwestował.

Gdyby podobna sytuacja zdarzyła się w przypadku inwestora, który ulokował w kontraktach dużą kwotę, np. kilka mln zł, spadek wartości futures mógłby doprowadzić go do bankructwa. Nie byłby w stanie pokryć powstałej straty. Gdyby w podobnej sytuacji znalazło się wielu inwestorów, groziłoby to destabilizacją całego systemu rozliczeń. Inwestorzy, którzy zarobili na tych samych kontraktach, na których ci pierwsi stracili, nie otrzymaliby wówczas należnych pieniędzy.

Depozyt właściwy niższy

niż wstępny

Z tego właśnie powodu potrzebny jest mechanizm codziennych rozliczeń. Aby go opisać, zacznijmy od rozróżnienia dwóch pojęć - wstępnego depozytu zabezpieczającego i właściwego depozytu zabezpieczającego. Dotąd - kiedy mówiliśmy o depozycie zabezpieczającym, mieliśmy zawsze na myśli ten pierwszy - wstępny. Jest to kwota, jaka jest blokowana na rachunku w momencie, kiedy otwieramy pozycję w kontraktach.

Z kolei właściwy depozyt zabezpieczający to minimalna kwota, jaką powinniśmy mieć na rachunku już po otwarciu pozycji. Oba depozyty ustalane są jako procent wartości kontraktu, przy czym zazwyczaj depozyt właściwy jest niższy niż wstępny. Dlaczego? Gdyby depozyt wstępny był taki sam jak właściwy, wówczas mogłoby się zdarzyć, że od razu po otwarciu pozycji kwota na rachunku inwestora zmalałaby poniżej wymaganego depozytu. Wyższy depozyt wstępny stanowi więc "bufor" bezpieczeństwa.

Mechanizm bieżących rozliczeń polega na tym, że po każdej sesji depozyt inwestorów jest powiększany o zysk z tej sesji lub pomniejszany o ewentualną stratę. Innymi słowy: środki przepływają z rachunków tych graczy, którzy zanotowali stratę, na rachunki tych, którzy mogą pochwalić się zyskiem. Wyjaśnijmy to na przykładzie.

Z jednej strony załóżmy, że inwestor A kupił 19 stycznia jeden kontrakt na akcje Agory po 70,7 zł. W tym celu wpłacił na rachunek depozyt zabezpieczający w wysokości 2 tys. zł. Przyjmijmy, że właściwy depozyt zabezpieczający ustalono natomiast na 10 proc. wartości kontraktu. Od dnia zakupu kontraktu notowania zaczęły jednak praktycznie z dnia na dzień spadać. Na kolejnej sesji (23 stycznia) kurs zamknięcia wyniósł 68,7 zł. Oznacza to, że na tej sesji inwestor stracił 400 zł, co wynika z następującego obliczenia: (68,7 zł - 70,7 zł) x 200 akcji. Owa kwota została po sesji odjęta z jego rachunku, co oznacza, że stan depozytu zmalał z 2 tys. zł do 1,6 zł.

Dopłać albo zamkniemy

pozycję

Jak widać w tabeli, już trzeciego dnia kurs spadł na tyle mocno, że kwota środków na rachunku zmalała poniżej właściwego depozytu zabezpieczającego. Co dzieje się w takiej sytuacji? Dom maklerski wezwał inwestora do uzupełnienia depozytu do minimalnej wielkości. Zgodnie z przyjętymi zasadami, nie wystarczy wówczas wpłacić brakującej różnicy w stosunku do właściwego depozytu zabezpieczającego. Trzeba dopłacić różnicę większą - w stosunku do 140 proc. aktualnego właściwego depozytu zabezpieczającego. Ten dodatkowy wymóg stworzono po to, by w razie dalszego niepomyślnego rozwoju wydarzeń inwestor nie był co chwilę zmuszany uzupełniać depozyt.

Właściwy depozyt zabezpieczający wynosił wówczas 1348 zł, co oznacza, że inwestor musiał uzupełnić środki na rachunku do ok. 1887 zł (140 proc. z 1348 zł). Załóżmy, że inwestor zdecydował się uzupełnić środki, gdyż liczył na odbicie notowań. Stało się jednak inaczej. Po kilku kolejnych sesjach kurs spadł jeszcze bardziej i 2 lutego dom maklerski ponownie wezwał gracza do uzupełnienia gotówki. Tym razem jednak inwestor stwierdził, że nie chce dalej ponosić ewentualnych strat i nie dopłacił wymaganej kwoty 722,4 zł. W tej sytuacji dom maklerski ma prawo i obowiązek automatycznie zamknąć pozycję inwestora bez jego zgody. Tak też się stało. Kontrakt sprzedano, a na rachunku inwestora pozostała gotówka w wysokości 1047,2 zł. Różnica w stosunku do początkowego stanu środków (2 tys. zł) wyniosła 952,8 zł. Trzeba jednak pamiętać, że w międzyczasie inwestor dopłacił do depozytu 547,2 zł. W rzeczywistości jego strata wyniosła zatem aż 1500 zł, czyli 75 proc. wstępnego depozytu. Zauważmy, że gdyby inwestor zdecydował się dalej dopłacać do stratnej pozycji, to w pewnym momencie jego strata przekroczyłaby początkową wartość inwestycji. Innymi słowy, na kontraktach można stracić więcej niż się na początku zainwestowało.

Każda transakcja ma dwie strony. Skoro inwestor A stracił, to automatycznie zarobił ktoś inny. W tabeli widać, jak narastałyby środki na rachunku inwestora B, który otworzył krótką pozycję w tym samym kontrakcie na akcje Agory.

 

Słowniczek

- Bieżące rozrachunki rynkowe - przeprowadzane po każdej sesji rozliczenia zysków i strat między rachunkami inwestorów.

- Wstępny depozyt zabezpieczający - kwota, jaka jest

wymagana do otwarcia pozycji w kontrakcie.

- Właściwy depozyt zabezpieczający - minimalna kwota, jaką należy utrzymywać na rachunku, posiadając otwartą pozycję

w kontraktach.

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos