Z pytaniami dotyczącymi m.in. tego, co zmieniło się w postępowaniu inwestorów w trakcie geopolitycznych i pandemicznych zawirowań oraz czy czeka nas większe zainteresowanie obligacjami, mierzyli się w trakcie VI Kongresu Edukacji Finansowej i Przedsiębiorczości prezes GPW Marek Dietl, wiceprezes PFR Bartosz Marczuk oraz Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Dyskusję moderował Andrzej Stec, redaktor naczelny „Parkietu".
Inwestorzy zdają egzamin
Wojna w Ukrainie trwa od miesiąca, a jej przebieg oraz wpływ na gospodarkę, szczególnie naszego regionu, jest ciągle trudny do oszacowania. Jarosław Dominiak jest jednak zadowolony z dotychczasowej postawy inwestorów. – Rośnie odsetek inwestorów indywidualnych, którzy mają wystarczającą wiedzę i doświadczenie, by nie dać się owładnąć emocjom, a raczej zaufać temu, jak w przeszłości rynki zachowywały się w takich momentach – mówił Dominiak. – Z naszej analizy wynika, że w przeszłości rynki po gwałtownych spadkach były w stanie je odrobić w czasie od 13 do 200 dni. Wśród inwestorów dominuje przeświadczenie, że nie wolno panikować, a zachowując zimną krew, można nawet pokusić się o szukanie okazji, jednak nie spekulacyjnych wśród firm mogących zyskać na wojnie, a raczej wśród spółek dywidendowych, które mogą okazać się lepszym wyborem w dłuższym terminie – komentował Dominiak.
Optymistą w tej kwestii jest także Bartosz Marczuk z PFR. Podkreślał, że choć edukacja finansowa w Polsce jest na całkiem dobrym poziomie, to widać pewne paradoksy. – Patrząc na ostatnie dekady wzrostu gospodarczego w Polsce, rozwinięty sektor małych i średnich przedsiębiorstw czy chęć poszukiwania przez społeczeństwo wiedzy o finansach, jestem optymistą, jeśli chodzi o nasz poziom wiedzy. Ujawniają się jednak pewne paradoksy. Średni poziom uczestnictwa w programie PPE, w którym za wpłacane środki odpowiada wyłącznie pracodawca, to 65 proc. Z 2,8 bln zł aktywów, które posiadają Polacy, ponad 300 mld zł odłożonych jest w gotówce, z kolei 860 mld zł ląduje w bieżących depozytach banków, co oznacza straty w czasach wysokiej inflacji – dodał Marczuk.
Nadchodzi czas obligacji?
W obliczu wspomnianych już zawirowań inwestorzy mogą być bardziej skłonni do inwestycji w bezpieczniejsze instrumenty finansowe, jak np. obligacje. Wydaje się jednak, że choć chęci inwestorom nie brakuje, to oferta rynku w tym aspekcie pozostaje uboga. – Obligacje spopularyzowałaby technologia ich tokenizacji, nad którą już pracujemy i zamierzamy ją testować przy inwestycjach w dzieła sztuki, wprowadzenie ETF-ów na obligacje Skarbu Państwa (od stycznia GPW oferuje już tego typu instrument), co da możliwość mniejszej troski o krzywą dochodowości obligacji oraz popularyzacja obligacji korporacyjnych o stałej stopie. Musimy poprawić sytuację na tym rynku, ponieważ widać dużą chęć inwestycji w obligacje wśród inwestorów indywidualnych. Mam wrażenie, że w portfelach wielu z nich przeważają akcje nie dlatego, że tak bardzo je uwielbiają, tylko po prostu oferta obligacji jest słaba – podsumował Marek Dietl z GPW.