Futures, czyli sztuka wychodzenia na swoje

Długa i krótka pozycja, dźwignia finansowa, depozyt zabezpieczający - jak w praktyce pojęcia te łączą się ze sobą?

Publikacja: 09.11.2006 08:08

W poprzednich czterech odcinkach omówiliśmy podstawy działania kontraktów terminowych. Opisaliśmy najważniejsze cechy futures oraz przedstawiliśmy kluczowe pojęcia, jakie są "chlebem powszednim" inwestorów na rynku terminowym. Zanim przejdziemy do szczegółowego omówienia praktycznych stron inwestowania w futures, postaramy się zilustrować zdobytą wiedzę na kilku przykładach transakcji. Pozycja, dźwignia finansowa, depozyty zabezpieczające - jak w praktyce wszystkie te pojęcia łączą się ze sobą?

Na potrzeby wszystkich poniższych przykładów załóżmy, że na wstępie dysponujemy kwotą 6 tys. zł. Jest to wystarczająca suma, aby rozpocząć względnie ostrożne inwestowanie. Chociaż w przypadku niektórych kontraktów terminowych na akcje wstępny depozyt zabezpieczający wynosi nawet niewiele powyżej 1 tys. zł, to w praktyce lepiej zebrać większą kwotę. Przykład 3. daje odpowiedź na pytanie, dlaczego.

Załóżmy, że w naszych przykładach inwestujemy w kontrakty na najważniejszy giełdowy indeks - WIG20. Obecnie są one najpopularniejszym na GPW rodzajem futures i zawarcie transakcji na tym rynku to najczęściej kwestia zaledwie kilku sekund od złożenia zlecenia. W ich przypadku mnożnik wynosi 10 zł, tzn. aby obliczyć wartość jednego kontraktu, należy przemnożyć aktualny kurs kontraktów przez 10. Załóżmy też, że w każdym przykładzie dom maklerski wymaga od nas wniesienia wstępnego depozytu zabezpieczającego w wysokości 9 proc. aktualnej wartości kontraktu.

W przykładach pominęliśmy fakt, że za każdym razem, gdy zawieramy transakcję giełdową, musimy zapłacić naszemu domowi maklerskiemu prowizję. Na razie wspomnijmy, że efektywne koszty prowizji są w przypadku futures mniejsze niż w przypadku akcji, co stanowi kolejną zaletę tego instrumentu. Kwestię tę wyjaśnimy w jednym z kolejnych odcinków.

Zyski z długiej pozycji

Na początek zajmijmy się najprostszym z przykładów. Załóżmy, że 18 kwietnia postanowiliśmy otworzyć długą pozycję ("longa") w kontraktach na WIG20, czyli mówiąc krótko - kupić kontrakty. Innymi słowy, zdecydowaliśmy się obstawić wzrost indeksu w najbliższej przyszłości. Decyzję taką mogliśmy oczywiście podjąć na podstawie jakiejś metody czy strategii. Załóżmy, że do otwarcia długiej pozycji skłonił nas fakt, że kurs kontraktów wzrósł wówczas do poziomu najwyższego od początku roku, co świadczyło o utrzymującym się trendzie wzrostowym.

Na zamknięciu sesji kontrakty notowane były po 3040 pkt. Po takim kursie otworzyliśmy zatem naszą długą pozycję. Od razu pojawiło się oczywiście pytanie - jaką liczbę kontraktów nabyć? Decyzja w tej sprawie jest równie ważna, jak samo otwarcie pozycji. W tym dniu jeden futures wart był 30400 zł (3040 pkt x 10 zł). Widać zatem, że jest to kwota ponad pięć razy większa niż gotówka, jaką mamy na rachunku inwestycyjnym. Załóżmy, że decydujemy się inwestować ostrożnie i kupujemy tylko jeden kontrakt.

Pozostaje jeszcze pytanie - ile wynosi wstępny depozyt zabezpieczający, tzn. ile pieniędzy zostanie zablokowanych na naszym rachunku. Przypomnijmy, że na wstępie założyliśmy, że nasz dom maklerski wymaga, abyśmy wnieśli 9 proc. aktualnej wartości kontraktu. W tym przypadku depozyt wynosi zatem 2736 zł (9 proc. z 30 400 zł). Chociaż więc kupiliśmy tylko jeden kontrakt, to nasz stan gotówki pozwalałby na otwarcie dwa razy większej pozycji.

W naszym przykładzie wszystko poszło tak, jak mógł sobie wymarzyć inwestor. Kurs kontraktów szedł w górę bez przerwy przez sześć sesji, by spaść dopiero na siódmej. Załóżmy, że pozycję zamknęliśmy na ostatniej sesji wzrostowej po kursie 3265 pkt. Obliczmy, jaki zainkasowaliśmy zysk przez cały ten okres: (3265- -3040) x 10 zł = 2250 zł. Mimo że kurs kontraktów podskoczył "zaledwie" o 7,4 proc., to stan naszej gotówki zwiększył się aż o 37,5 proc.

Na spadkach też można zarobić

W maju tego roku na rynku akcji doszło do wyjątkowo silnych spadków. Załóżmy, że 22 maja otworzyliśmy krótką pozycję (sprzedaliśmy kontrakty), licząc na to, że to jeszcze nie koniec przeceny. W tym dniu futures notowane były po 2851 pkt. Wartość kontraktu wynosiła zatem 28510 zł, zaś depozyt zabezpieczający - 2565,9 zł. Podobnie jak w pierwszym przykładzie sprzedaliśmy jeden kontrakt, mimo że stan naszej gotówki pozwalał na sprzedaż 2 kontraktów.

Pierwszy dzień naszej inwestycji nie okazał się udany. Kurs zamiast spadać, wzrósł o 2,5 proc., do 2923 pkt. Tego dnia nasza krótka pozycja słono nas kosztowała - z naszego rachunku "wyparowało" 720 zł. Liczyliśmy się jednak z przejściowymi stratami i postanowiliśmy trzymać pozycję, o ile straty nie okażą się za duże (w jednym z kolejnych odcinków wyjaśnimy, jak kluczowe znaczenie ma ucinanie strat i jakie techniki stosują w praktyce inwestorzy). Decyzja okazała się trafna, bo już kolejnego dnia notowania kontraktów zanurkowały aż o 4,2 proc., do 2799 pkt. Tego dnia do naszego rachunku dopisano 1240 zł. Zauważmy zatem, że nie tylko odrobiliśmy w pełni straty z pierwszego dnia, ale od razu też wyszliśmy na plus - nasz zysk z całej inwestycji sięgnął 520 zł.

Postanowiliśmy jeszcze dłużej trzymać krótką pozycję, licząc na dalsze spadki. Jak widać na wykresie, kolejne kilka sesji przyniosło silne wahania notowań w górę i w dół. To sprawiało, że stan naszego rachunku na przemian malał i rósł. W czerwcu nasza cierpliwość została w końcu wynagrodzona. Po kilku sesjach gwałtownej przeceny WIG20 dotarł 12 czerwca do 2608 pkt. W tym dniu postanowiliśmy zamknąć naszą pozycję. Jaki zysk zainkasowaliśmy? Aby to obliczyć, wystarczy porównać kurs z dnia odkupienia kontraktów i z dnia, w którym je sprzedaliśmy (otwierając pozycję). Zauważmy, że w przeciwieństwie do długiej pozycji, w tym przypadku to od ceny otwarcia pozycji odejmujemy cenę jej zamknięcia, a nie odwrotnie. Nasz zysk wyniósł zatem: (2851 - 2608) x 10 zł = 2430 zł.

Nie warto za dużo ryzykować

W poprzednich dwóch przykładach, mogliśmy się cieszyć z zysków. Oczywiście nie zawsze tak jest. Niekiedy nie uda nam się trafnie przewidzieć kierunku notowań lub nieodpowiednio szybko zdecydujemy się uciąć narastającą stratę. Załóżmy, że tym razem postanowiliśmy zaryzykować więcej i otworzyć pozycję w dwóch kontraktach. Na początku lipca notowania znajdowały się w bardzo silnym trendzie wzrostowym. 7 lipca zdecydowaliśmy się kupić dwa kontrakty (otworzyć długą pozycję) po kursie 3030 pkt. Oznacza to, że wartość każdego z nich wynosiła 30300 zł. Depozyt od kontraktu ustalono natomiast na 2727 zł. Przy kupnie dwóch kontraktów na naszym rachunku dom maklerski zablokował więc 5454 zł. W gotówce pozostało nam jedynie 546 zł.

Pierwszy dzień naszej inwestycji przyniósł zgodnie z naszymi oczekiwaniami dalszy ruch w górę. Kurs podskoczył do 3100 pkt. Tego dnia na jednym kontrakcie zarobiliśmy zatem aż 70 pkt, czyli 700 zł. Ponieważ mieliśmy dwa kontrakty, nasz kapitał urósł w sumie o 1400 zł. Kolejne sesje zaczęły jednak zmieniać ten optymistyczny obraz sytuacji. 13 lipca doszło do załamania - kurs zanurkował aż o 5 proc. Tym samym zniknął cały nasz dotychczasowy dorobek z transakcji. Byliśmy jednak przekonani o nieuchronności wzrostu i trzymaliśmy długą pozycję. Niestety - kolejne dwa dni przyniosły pogłębienie niekorzystnej tendencji.17 lipca kurs zanurkował w trakcie sesji do 2904 pkt. Stan naszego rachunku stopniał do zaledwie 3480 zł. Tymczasem dom maklerski wymagał utrzymania tzw. właściwego depozytu zabezpieczającego - dajmy na to na poziomie 6 proc. wartości kontraktu, czyli 3485 zł za dwa kontrakty. Ponieważ nasza gotówka spadła poniżej tego pułapu, dom maklerski wezwał nas telefonicznie do uzupełnienia depozytu. Jak już pisaliśmy w poprzednim odcinku, stan środków trzeba jednak uzupełnić nie do 100 proc., lecz 140 proc. depozytu właściwego, czyli w tym przypadku do 4878,7 zł. Ponieważ nie byliśmy w stanie zdobyć gotówki, dom maklerski przymusowo sprzedał jeden z naszych kontraktów.

Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie
Inwestycje
Złoto już powyżej 3300 dolarów za uncję
Inwestycje
Złoto może być nawet dwa razy droższe
Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos