Retro jest w cenie. „Cudaki”

Samochody potrafią być dziełem sztuki. To już ustaliliśmy. Sztuka bywa klasyczna, ale i ekscentryczna, szalona, nieprzewidywalna. Dziś przyjrzymy się właśnie takim klasycznym „cudakom".

Publikacja: 01.01.2020 10:00

Foto: www.bonhams.com

Stali czytelnicy tej rubryki z pewnością rozpoznają niektóre z przedstawionych poniżej samochodów. Pojawiały się przez lata. Inne dziś u nas debiutują. Wszystkie warto pokazać w kontekście niekonwencjonalnych pomysłów na auta turystyczne, sportowe, wyczynowe albo nawiązujące do komiksowej legendy.

Toyota RV-2

Wielkie sportowo-turystyczne coupe. Połączenie kampera z wozem sportowym to pomysł śmiały i nowatorski. Toyota RV-2 zadebiutowała na Tokyo Motor Show w 1972 roku. Najistotniejszą cechą charakterystyczną była przestrzeń bagażowa składająca się z elementów, które można nazwać drzwiami dachowymi. Po ich otwarciu pojazd przekształcał się w kampera z materiałowym dachem, który mógł pomieścić cztery osoby. Wóz zbudowano przy użyciu platformy i podzespołów pochodzących z Toyoty Crown i Toyoty Mark II. Pod maską konceptu znalazł się silnik benzynowy o pojemności 2,6 litra i mocy około 100 KM. Prędkość maksymalna wynosiła około 190 km/h. Tego samochodu jednak nie kupi się nigdzie, bo nie wszedł do seryjnej produkcji, a żaden prototyp nie przetrwał do dziś.

Amphicar 770

Cywilna amfibia z Niemiec jest niczym pojazd z przygód Pana Samochodzika. Kto wie, może to proza Zbigniewa Nienackiego zainspirowała Hannsa Trippela do stworzenia podobnego pojazdu? Cykl książek zadebiutował w 1957 roku, a Amphicar 770 pojawił się cztery lata później, będąc jedną z pierwszych masowo produkowanych amfibii na rynek cywilny. Pojazd jest dwudrzwiowym, czteroosobowym kabrioletem z brezentowym dachem. Waży tylko nieco ponad tonę, a napędza go 43-konny silnik 1.1 produkcji brytyjskiego Triumpha. Pozwala rozpędzić się do 110 km/h, a w wodzie osiągnąć prędkość siedmiu węzłów. Amficar nie jest tak zwrotny jak konwencjonalne łodzie, ponieważ nie ma steru, lecz kierujemy skrętem kół. Powstało łącznie około 4000 sztuk tego wehikułu. Obecnie Amphicary wyceniane są bardzo wysoko, nawet do 100 tys. dolarów.

Lamborghini Espada CHD Edition

Kosmiczny potwór rodem z filmów SF. Uczczono nim 50. rocznicę produkcji Lamborghini Espada, wytwarzanego w latach 1968–1978, kolejno w wersjach 400 GT, 400 GTE i 400 GTS. Z klasycznego oryginału pozostało podwozie i nadwozie, znacznie zmodyfikowane, oraz potężny motor 3.9 V12. Wóz ma 2,5 metra szerokości, łopatki boczne z Lamborghini Reventon, niestandardowe siedzenia i elementy wykończenia wnętrza, które wykonała firma Danton Art Kustoms. Nad całością pracowały też CHD Editions i Carrosserie Hervé. Wyposażenie jest bardzo surowe, na swój sposób futurystyczne. To czteroosobowe coupé z przestronnym wnętrzem, wygodnymi siedzeniami, dużym bagażnikiem. Inne niż jakikolwiek wóz. Cena to około 250 tys. dolarów.

Batmobile

Najlepsza zabawka superbohaterska dla dorosłych dzieci. Oto wyjątkowe odtworzenie kultowego projektu George'a Barrisa. Taki samochód występował od 1966 do 1968 roku w serialu „Batman" i jego kinowej adaptacji. Replika nie tylko wygląda idealnie, ale też zawiera pełną gamę gadżetów. Otwarty kokpit jest ozdobiony okrągłymi szybami, a wnętrze dopasowane do czarnych siedzeń z pomarańczową lamówką. Samochód został zbudowany na podwoziu Lincolna z 1959 r., z całkowicie stalowym nadwoziem. Od lat był ozdobą prywatnych kolekcji w USA, potem w Niemczech. Szacunkowa wartość to ponad 220 tys. dolarów.

Peel Trident

Mikroauta brytyjskiej firmy Peel Engineering Company budzą różne emocje, od zachwytu do śmiechu. Nie sposób im odmówić oryginalności. Powstały dwa takie modele: Peel P50 i jego następca Peel Trident. Ich karoserie wykonano z lekkiego włókna szklanego. Były wytwarzane od 1962 do 1966 roku. Widoczny na zdjęciu Peel Trident to taki R2-D2 wśród samochodów. Mała „pchełka". Mieści dwie osoby, ma 183 cm długości, 107 szerokości i waży 90 kg. Napędza go silniczek o pojemności 49 cm sześc. i mocy 6,5 KM. Potrafi popędzić aż 75 km/h. Powstało tylko około 90 takich aut, stąd ich wysoka wartość, nawet do 100 tys. dolarów.

Ferrari 330 GT 2+2 Shooting Brake

Ferrari w wersji kombi? Czemu nie. Co prawda oryginalny model 330 produkowany był w latach 1963–1968 tylko jako coupé i odkryty spyder. Ten konkretny egzemplarz z 1965 r. pierwotnie również nie był „kombiakiem". Do czasu, gdy trafił w ręce Luigiego Chinettiego Jr., który wpadł na ten szatański pomysł. Przy planowaniu nadwozia typu shooting brake pomagał mu amerykański ilustrator Bob Peak. Wspólnie stworzyli wizję, ale projektowanie pozostawili fachowcom z Carrozzeria Alfredo Vignale w Turynie. Ferrari 330 GT 2+2 Shooting Brake zapewnia wygodne fotele dla czterech osób oraz pokaźną przeszkloną przestrzeń bagażową. Pod maską pracuje motor SOHC V12 o mocy 300 KM. Emocje na drodze pozostają typowe dla Ferrari.

Inwestycje alternatywne
Odnaleziony polski Picasso
Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy