Krok w dobrą stronę, brakuje jeszcze płynności

Prawie 190 instrumentów oraz 90 emitentów – tak przedstawia się rynek obrotu obligacjami Catalyst po dwóch latach funkcjonowania

Aktualizacja: 23.02.2017 12:17 Publikacja: 06.10.2011 13:53

Krok w dobrą stronę, brakuje jeszcze płynności

Foto: GG Parkiet

Catalyst tworzą cztery platformy obrotu. Dwie prowadzone przez GPW – w formule rynku regulowanego i ASO – na tych platformach jednostką transakcyjna jest jedna obligacja, oraz analogiczne dwa rynki BondSpotu gdzie jednostka transakcyjna ma wartość co najmniej 100 tys. zł Start rynku Catalyst był długo oczekiwany, ale też większość osób, zwłaszcza inwestorów instytucjonalnych, sceptycznie oceniała jego powodzenia. – Podejrzewam, że Catalyst, podobnie jak MTS CeTO, umrze śmiercią naturalną – mówił dwa lata temu mówi Piotr Zagała, zarządzający funduszami w Idea TFI.

Dziś nic nie wskazuje na to, że Catalyst czeka rychła śmierć. Nie znaczy to, że można mówić o oszałamiającym sukcesie, ale też nie mamy się czego wstydzić – biorąc pod uwagę np. wartość notowanych na tym rynku instrumentów w sumie ponad 35 mld zł.

W ciągu dwóch lat na Catalyst zadebiutowało ponad 185 instrumentów, nie licząc obligacji skarbowych. Największą część z nich stanowią obligacje korporacyjne – 116, następnie komunalne (26), spółdzielcze (23) oraz listy zastawne (20). Liczba emitentów wynosi zaś równo 90, po włączeniu Skarbu Państwa. Z czego tylko w tym roku pojawiła się połowa z nich.

Po dwóch latach istnienia Catalyst uplasował się w połowie zestawienia giełd europejskich pod względem liczby notowanych obligacji. Na szczycie tego rankingu jest giełda luksemburska, a za nią niemieckie Deutsche Börse i giełda w Dublinie. Warszawskiemu parkietowi brakuje jeszcze trochę, by pokonać giełdę w Istambule, ale wypada lepiej niż podobne rynki w Bratysławie, Budapeszcie, Pradze czy Lublanie.

– Mamy na Catalyst firmy małe, ale mamy też duże. Mamy instytucje finansowe, takie jak banki oraz emitentów zagranicznych. Są także inwestorzy. Jestem przekonany, że rynek Catalyst może nie pobudza tak wyobraźni jak obrót akcjami, ale jest pożyteczny – przekonywał nie tak dawno Ludwik Sobolewski, prezes GPW.

Michał Kinkel, prezes AOW Faktoring, podkreśla, że wprowadzenie obligacji spółki na Catalyst miało na celu zaprezentowanie firmy szerszemu kręgowi inwestorów.

– Dzięki poddaniu spółki obowiązkom informacyjnym stała się ona bardziej przejrzysta i tym samym łatwiejsza do analizy. Umożliwiło to też tym, którzy zdecydowali się na nabycie naszych papierów dłużnych, bardziej elastyczne inwestowanie. Przede wszystkim dzięki udostępnieniu platformy transakcyjnej, ale również poprzez szerszy dostęp do informacji na temat działalności spółki – mówi Michał Kinkel. I dodaje, że spółka zyskała dostęp do kapitału, ale równocześnie podkreśla wysoki koszt takiego finansowania.

– Powstanie Catalyst w kryzysowym 2009 r. było przełomem na polskim rynku obligacji. Inwestorom zainteresowanym długiem korporacyjnym i samorządowym udało się wcisnąć – na początku dość delikatnie – nogę między drzwi, które zamykały dostęp do rynku długu nieskarbowego. Drzwi, co wymaga podkreślenia, mocno wcześniej blokowane przez banki. Oczywiście rynek obligacji nieskarbowych istniał przed październikiem 2009 r. – ale był praktycznie częścią rynku kredytowego, a nie rynku kapitałowego – uważa Tomasz Puzyrewicz, menedżer ds. papierów dłużnych pionu bankowości inwestycyjnej BZ WBK.

Popyt inwestorów indywidualnych

Przedstawicieli giełdy cieszy fakt, że rośnie liczba notowanych serii oraz ich wartości.

Wartość wszystkich emisji na Catalyst przekracza 35 mld zł, a po wliczeniu emisji skarbowych ponad 520 mld zł. W tym tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy ta wartość wzrosła o 13,6 mld zł.

– Wydaje się, że Catalyst zmierza w dobrym kierunku – mówi Marek Marciniak, analityk instrumentów dłużnych w ING PTE, które zarządza największym funduszem emerytalnym na rynku.

Tomasz Puzyrewicz podkreśla, że Catalyst zmienił rynek obligacji. Nową jakością jest transparentność – informacje o nowych seriach obligacji notowanych na Catalyst, w tym o oprocentowaniu, są powszechnie dostępne. Niepubliczni emitenci obligacji podlegają obowiązkom informacyjnym. A organizator rynku narzucił standardy struktury obligacji.

Według Witolda Garstki, zarządzającego funduszami dłużnymi Arka w BZ WBK TFI, dwa czynniki decydują o sukcesie rynku obrotu papierami dłużnymi. – Wielkość notowanych emisji oraz płynność. Jeśli chodzi o pierwszy z nich to jest dość duża. Zdecydowanie gorzej wygląda sprawa obrotów. Na kilku instrumentach o dużej wartości jest płynność, równocześnie jest wiele emisji, na których nie ma żadnych transakcji. Powinna wzrosnąć zarówno liczba transakcji, jak i inwestorów składających zlecenia – dodaje.

Obroty są realizowane zaledwie na papierach kilku emitentów, zwykle dużych i znanych. Przykładem jest Bank Gospodarstwa Krajowego czy Warszawa. Równocześnie zdarzają się instrumenty, które zadebiutowały rok czy półtora roku temu i żadna transakcja nimi nigdy nie została zrealizowana. Mimo sporej już wartości emisji na Catalyst, wartość obrotów choćby w III kwartale tego roku wyniosła zaledwie 165 mln zł.

– Inwestorzy instytucjonalni ciągle w niewystarczającym stopniu dostrzegają potencjał tego rynku. Innym problemem jest niedostrzeganie tego rynku przez wielu dużych emitentów obligacji. Ciągle wiele emisji obligacji, w szczególności związanych z inwestycjami infrastrukturalnymi jest niedostępnych dla inwestorów spoza sektora bankowego – mówi Tomasz Puzyrewicz.

Specjaliści zaznaczają, że generalnie obligacje są instrumentem mniej płynnym niż akcje i służą w większości przypadków jako inwestycja średnio- i długoterminowa. Tym bardziej w kraju, w którym inwestowanie w obligacje koncentrowało się do niedawna głównie na obrocie obligacjami Skarbu Państwa.

O ile obroty specjalnie nie rosną, to sukcesywnie zwiększa się liczba transakcji. W ostatnich trzech miesiącach przeprowadzono ich blisko  4?tys. W III kwartale 2010 r. było ich ok. 1,6 tys., a jeszcze rok wcześniej zaledwie siedem. Zdaniem przedstawicieli giełdy może to być efekt tego, że na ten rynek mogą wchodzić inwestorzy indywidualni szukający wyżej oprocentowanych lokat (roczna rentowność obligacji nieskarbowych może wynieść nawet kilkanaście procent), ale też dywersyfikacji inwestycji. Zwłaszcza gdy kursy akcji spadają. Emitenci specjalnie dla nich zmniejszą także wartość nominalną jednej obligacji, np do 100 zł.

Za zainteresowanie inwestorów indywidualnych może wskazywać także średnia wartości transakcji, która jest coraz niższa. W mijającym kwartale wyniosła 42 tys. zł. Gdy we wcześniejszych kwartałach zdarzało się, że wynosiła 200–400 tys. zł. Zainteresowanie inwestorów indywidualnych Catalyst jest po myśli GPW. Kolejnym powinno być przekonanie organizatorów emisji, głównie banków, do tego, by wprowadzały emisje do obrotu.

Duży potencjał

Dziś wciąż gros transakcji obligacjami odbywa się na rynku międzybankowym. Pojawiają się nawet głosy (w tym samego szefa giełdy Ludwika Sobolewskiego) wprowadzenie nakazu inwestycji OFE w papiery nieskarbowe pomogłoby rozwojowi Catalyst. W konsekwencji sami emitenci byliby zainteresowani notowaniem papierów, a banki chcąc nie chcąc oferowałyby je klientom, nie tylko private bankingu.

– Skokiem jakościowym byłoby, gdyby pojawili się market makerzy na większą skalę – mówi Marek Marciniak.

Market makerzy to aktywni uczestnicy giełdy zobowiązani do ciągłego obrotu określonymi papierami wartościowymi, stale oferujący zarówno ich kupno, jak i sprzedaż w celu zrównoważenia rynku i zapewnienia jego maksymalnej płynności. Ich zadaniem jest więc tworzenie (animowanie) rynku, tj. zapewnienie możliwości nieprzerwanego zawierania transakcji.

– Na eurorynku dla emisji nieskarbowych praktycznie standardem jest wprowadzanie emisji do obrotu zorganizowanego przy jednoczesnym zobowiązaniu organizatorów emisji do animowania rynku. Zobowiązują się oni do tego, że oferty kupna czy sprzedaży prawie zawsze istnieją, chociażby na małe kwoty. W Polsce wprowadzenie tego standardu doprowadziłoby prawdopodobnie do stopniowego zwiększenia płynności na rynku wtórnym. Potencjał do zwiększenia płynności jest duży. Im większy udział rozproszonych inwestorów, tym płynność będzie większa. Catalyst czeka jeszcze długa droga – podkreśla Marek Marciniak.

Zdaniem Witolda Garstki sytuacja z papierami spółki Anti, gdy spółka popadła w kłopoty finansowe i w końcu nie wykupiła w terminie nominału obligacji, pokazała, że Catalyst jako źródło informacji o cenie rynkowej, się sprawdza.

– Pierwszy taki przypadek pokazał, że Catalyst pod tym względem zdał egzamin. Znaleźli się chętni do transakcji, mimo poważnego, i zmieniającego się z dnia na dzień ryzyka kredytowego – mówi Garska.

Marek Marciniak z ING?PTE podkreśla, że ubocznym trendem wynikającym w części z istnienia Catalyst, ale dobrym z naszej perspektywy, jest to, że coraz więcej emisji rejestrowanych jest w KDPW, do którego inwestorzy mają łatwy dostęp i nie ma problemu, by zawrzeć umowę.

Niewątpliwie rynek Catalyst ma potencjał. Dynamicznie się rozwija bowiem w ostatnim czasie rynek papierów emitowanych przez banki, samorządy czy przedsiębiorstwa.

– Nie ma wątpliwości, że rynek obligacji w Polsce skazany jest na sukces – mówił Adam Ruciński, prezes BTFG Audit na jednej z konferencji organizowanych w GPW.

Gdy policzy się obligacje instytucji finansowych oraz przedsiębiorstw w relacji do PKB, to Polska wygląda dość kiepsko. W naszym przypadku wartość takich papierów stanowi zaledwie 4,5 proc. PKB. Na Węgrzech jest to ponad 15 proc., a w Czechach prawie 20 proc. Z kolei w Szwajcarii jest to prawie 100 proc., w Szwecji ponad 130 proc., a w Holandii ponad 240 proc.

Z miesiąca na miesiąc rośnie liczba nowych programów emisji obligacji w Polsce. Podobnie jak wartość emisji. Z danych Fitch Polska wynika, że od stycznia do sierpnia wartość przeprowadzonych emisji papierów dłużnych wyniosła już prawie 19 mld zł, to o ponad 7 mld zł więcej niż w ciągu ośmiu miesięcy 2010 r. (11,8 mld zł). W całym ubiegłym roku banki, firmy i samorządy wypuściły papiery na kwotę 20,6 mld zł. Coraz więcej z tych emisji trafia i będzie trafiać na Catalyst. Nadzieją są choćby planowane duże emisje spółek energetycznych.

Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”