Wymagania bez zastrzeżeń, ale szwankuje kontrola

Kryteria z Maastricht nie są kwestionowane. Trwa natomiast dyskusja, w jaki sposób skutecznie pilnować ich przestrzegania

Aktualizacja: 24.02.2017 02:29 Publikacja: 01.12.2011 08:31

Wymagania bez zastrzeżeń, ale szwankuje kontrola

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

Problem z kryteriami z Maastricht jest taki sam jak z kryteriami członkostwa w Unii Europejskiej. Bardzo skrupulatnie się ich przestrzega, gdy kraj wchodzi do strefy, ale potem już trudniej kontrolować, gdy jest wewnątrz – zauważa Fabian Zuleeg, ekspert European Policy Centre w Brukseli.

Głęboki kryzys w strefie euro nie rozpętał dyskusji na temat kryteriów przyjęcia wspólnej waluty, ponieważ zdaniem ekonomistów to nie warunki zapisane w traktacie z Maastricht są źródłem dzisiejszych problemów. W zasadzie do kryteriów obejmujących limity fiskalne, inflację oraz stabilność kursu walutowego nikt nie ma zastrzeżeń.

Wygodna interpretacja

Jeśli chodzi o limity fiskalne, w traktacie z Maastricht ustalono, że dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. produktu krajowego brutto, a deficyt sektora finansów publicznych 3 proc. PKB. Z kolei inflacja nie może być wyższa niż średnia w trzech najlepszych pod tym względem krajach UE powiększona o 1,5 pkt proc. Natomiast długoterminowa stopa procentowa nie powinna przekraczać średniej w trzech krajach Unii Europejskiej o najniższej inflacji powiększonej o 2 pkt proc. Wreszcie waluta narodowa musi przez dwa lata pozostawać w ERM II (europejskim mechanizmie kursów walutowych) i odchylenia jej kursu od centralnego parytetu nie mogą być większe niż plus/minus 15 proc.

– Nie ma dowodów, że te wymagania są niepotrzebne czy zostały ustalone na niewłaściwym poziomie – mówi Fabian Zuleeg.

Na pewno problemem była ich interpretacja. Zamiast uznawać limity długu i deficytu za maksymalne, państwa często traktowały je jako punkt docelowy. Twierdziły też, że deficyt na przykład na poziomie 2,9 proc. PKB jest świadectwem zdrowych finansów publicznych.

Może więc kryteriów było za mało? W procesie tworzenia strefy euro pojawiły się pomysły, by wprowadzić dodatkowe warunki opisujące realną gospodarkę. Jacques Delors, przewodniczący Komisji Europejskiej w latach 1985–1995, proponował, aby postawić wymagania dotyczące bezrobocia wśród młodych oraz bezrobocia długoterminowego.

– Akurat te dwa kryteria nie są dobre. Na przykład bezrobocie wśród młodych to sprawa kulturowa. Są kraje z tradycyjnie wysokim bezrobociem w tej grupie, mające zdrową, dynamiczną gospodarkę – uważa ekonomista z European Policy Centre.

Jego zdaniem problem polega też na tym, że o ile za przekroczenie limitu długu czy deficytu można winić rząd, o tyle bezrobocie może być efektem kryzysu światowego. A celem kryteriów jest dyscyplinowanie rządów.

Sprzeciw wobec sankcji

Problem z kryteriami bierze się stąd, że muszą być ustalone raz na zawsze. A przecież warunki się zmieniają. Dlatego być może miałoby sens bardziej elastyczne podejście; niezależna, wiarygodna władza subiektywnie oceniałaby, czy kraj spełnia wymagania. Ale wszyscy uczestnicy musieliby mieć pełne zaufanie do takiej władzy.

Przypomnijmy tymczasem, co działo się w 2003 roku, gdy Francja i Niemcy złamały pakt stabilizacji i wzrostu, utrzymując deficyt budżetowy powyżej 3?proc. PKB. Komisja Europejska zaproponowała nałożenie na te państwa sankcji finansowych. Był to jedyny taki przypadek w historii strefy euro. Jednak Rada UE (faktycznie unijne rządy) odrzuciła ten pomysł. Bo część krajów uznała, że jeśli Francji i Niemcom winy zostaną wybaczone, to w przyszłości i inni członkowie strefy euro mogą liczyć na łagodniejsze traktowanie. A dla pozostałych państw ważne były dobre relacje z dwoma europejskimi mocarstwami.

Nie skrupulatnie, ale elastycznie oceniano też pierwszych kandydatów do strefy euro. Wtedy tylko trzy państwa: Francja, Finlandia i Luksemburg, spełniały wszystkie kryteria. Pozostała ósemka miała?dług publiczny powyżej 60?proc. PKB. Wszystkie dostały jednak zielone światło, bo uznano, że zmiany idą w dobrym kierunku. Mimo to przez wiele lat (było tak nawet przed kryzysem) kryterium dotyczącego długu nie spełniały takie kraje, jak Włochy, Grecja czy Belgia.

Inflacja niedobra dla nowych członków

Skoro kryteria są w zasadzie dobre, co poszło źle w projekcie euro?

– Wiedza ekonomiczna była dostateczna, ale zabrakło wyobraźni. Wydawało się, że identyczne dla każdego bodźce monetarne oraz pakt stabilizacji i wzrostu wystarczą, aby gospodarki zbliżyły się do siebie. Okazało się, że to za mało – uważa Danuta Hübner, eurodeputowana PO, była unijna komisarz.

Według niej zbyt słabe były mechanizmy kontrolne. Poza tym od początku wiadomo było, że wspólna waluta musi się opierać na wspólnej polityce fiskalnej. Tej części projektu nigdy nie zakończono.

Kryteria z Maastricht nie budzą wątpliwości, jeśli chodzi o kraje już obecne w strefie euro. Wielu ekonomistów zwątpiło jednak w 100-procentową ich przydatność w procesie przyjmowania kolejnych członków.

Chodzi głównie o kryterium inflacyjne. W maju 2006 roku Litwa była bardzo bliska spełnienia warunku inflacyjnego, ale nie weszła do strefy euro. Wywołało to wielomiesięczną dyskusję, że strefa euro jest elitarnym klubem zamykającym się na nowe kraje. Efektem był apel o zmianę kryterium inflacyjnego zainicjowany przez Dariusza Rosatiego (wtedy eurodeputowanego, dziś szefa Sejmowej Komisji Finansów Publicznych).

– Kryterium inflacyjne pochodzi z czasów, gdy nie było strefy euro i trzeba było równać do najlepszych w UE. Dziś taki warunek jest anachroniczny – mówił wtedy Dariusz Rosati.

Zaproponowano, aby punktem odniesienia była inflacja nie w UE (niższa), ale w strefie euro (wyższa). Ekonomiści zwracali też wtedy uwagę, że inflacja na Litwie czy w ogóle w krajach bałtyckich nie jest groźna dla strefy euro. Bo wynika po prostu z dynamicznego wzrostu gospodarczego i stopniowego?dostosowywania się cen, szczególnie usług, do poziomu w strefie euro. Jednak argumenty te nigdy nie zostały podniesione przez polityków, dla których przyjmowanie nowych krajów nie było priorytetem.

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski