Nowe cło na chińskie produkty związane byłoby z tym, że Chiny nie podejmują wystarczająco silnych działań, by zapobiec napływowi do Ameryki fentanylu, czyli silnego narkotyku opioidowego, który odpowiada za ponad 100 tys. zgonów w USA rocznie. Z Chin do Meksyku wysyłane są również półprodukty do wytwarzania tego narkotyku, które są zamawiane przez meksykańskie kartele. Gotowy produkt jest później przemycany przez granicę z USA.
- Rozmawiamy o 10 proc. cle na Chiny, bazując na tym, że oni wysyłają fentanyl do Meksyku i Kanady. Prawdopodobnie 1 lutego byłby datą możliwego jego wprowadzenia – powiedział prezydent Trump.
Czytaj więcej
Groźbę Trumpa nałożenia 25-proc. ceł należy rozumieć jako zaproszenie do negocjacji. Prezydent elekt chce uzyskać sukces w kwestii ograniczenia napływu nielegalnych imigrantów oraz narkotyków zza Rio Grande.
Trump rozmawiał w piątek telefonicznie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Ich rozmowa dotyczyła m.in. fentanylu i wzajemnych relacji handlowych. Z oficjalnego chińskiego komunikatu wynika, że Xi Jinping wzywał do współpracy pomiędzy USA i Chinami, wskazując, że ich relacje handlowe są wzajemnie korzystne.
10 proc. karne cło, o którym wspomniał Trump, jest dużo mniej radykalnym środkiem nacisku na Chiny, od jego propozycji z czasów kampanii wyborczej. Groził wówczas, że może nałożyć na towary z Chin cło wynoszące 60 proc. Nawet dużo niższe cło miałoby jednak negatywny wpływ na gospodarkę chińską. „Gdyby USA nałożyły dodatkowe 10 proc. cło na towary z Chin, a Chiny odpowiedziały w podobny sposób, PKB USA byłoby niższe o 55 mld USD na koniec drugiej kadencji Trumpa, a PKB Chin byłoby wówczas mniejsze o 128 mld USD” - wyliczyli eksperci Instytutu Petersona ds. Gospodarki Międzynarodowej.