Polski rząd postuluje zmianę Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) już od kilku miesięcy. Teraz premier Mateusz Morawiecki wyszedł z tą propozycją na forum całej Unii Europejskiej podczas oficjalnej wizyty we Francji.
Propozycje premiera
W poniedziałek, przy okazji spotkania z prezydentem Francji Emanuelem Macronem, podał dwa sposoby na wyjście z kryzysu energetycznego wywołanego szantażem gazowym ze strony Rosji. Po pierwsze, to zawieszenie cen uprawnień do emisji CO2 na poziomie 30 euro za tonę (lub w jakimś wąskim przedziale cenowym zbliżonym do 30 euro) przez dwa lata. Po drugie, zaproponował zmianę systemu ustalania cen energii elektrycznej w UE w ramach schematu merit order. – Tak, żeby to nie wyłącznie cena krańcowa wyznaczała ceny dla całego rynku, bo w takiej sytuacji obywatele cierpią przez wysokie ceny – podkreślał Morawiecki.
Tak zwany podatek klimatyczny rzeczywiście jest obecnie bardzo wysoki. Jeszcze w 2017 r. za pozwolenie na emisję jednej tony CO2 trzeba była płacić 5 euro, w 2019 – ok. 25 euro, od początku 2021 to niemal nieustający rajd w górę do obecnie ok. 89 euro (zdarzały się też okresy 100 euro za tonę).
za tonę – taką stałą cenę za prawa do emisji CO2 na okres dwóch lat zaproponował premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Paryżu.
Podatek a klimat
Przekłada się to na wyższe koszty produkcji energii elektrycznej z węgla i z gazu. Biuro Maklerskie Banku Pekao wylicza, że gdyby w ogóle znieść obowiązek zakupu praw do emisji CO2, obniżyłoby to koszty produkcji prądu nawet trzykrotnie w przypadku węgla – do 165 zł za MWh z 534 zł MWh, zaś w przypadku produkcji z gazu – o ok. 10 proc. – do 1374 zł/ MWh z 1506 zł/MWh (te wyższe cena są wyliczone przy cenach za CO2 na poziomie 100 euro).