Demagogiczne chwyty stosowane przez rząd, aby przekonać do proponowanych przez siebie zmian, są nieuczciwe względem obywateli - stwierdził prof. Leszek Balcerowicz, na konferencji prasowej poświęconej rządowemu projektowi cięcia składki do OFE.
Profesor zaznaczył, że jest za to wielce prawdopodobne, iż po obniżeniu jej wysokości z 7,3 do 2,3 proc. pensji brutto, będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego. - Nie mogę spokojnie patrzeć, jak marnuje się szanse na przyspieszenie tempa wzrostu PKB - dodał.
Przypomniał, że rząd określa zmiany eufemistycznie jako korektę. - Nie brak uczestników życia politycznego, którzy przypisują tej "korekcie: ciemne intencje - powiedział Balcerowicz. - Ja i moi współpracownicy będziemy się tym zmianom ostro sprzeciwiać, bo to nie jest błaha sprawa, także z punktu widzenia poszanowania konstytucji.
Podczas piątkowej debaty na temat OFE u prezydenta prof. Jerzy Hausner zarzucił proponowanym przez rząd zmianom niekonstytucyjność. Doradca ekonomiczny prezydenta Jerzy Osiatyński zaznaczył, że kancelaria już zamówiła ekspertyzy u konstytucjonalistów, czy nie mamy tu do czynienia z utratą przyszłych korzyści, co mogłoby być niezgodne z zapisami ustawy zasadniczej.
A to nie wszystkie zarzuty, jakie można mieć do rządowych propozycji. Nierzetelnym chwytem Balcerowicz nazwał twierdzenie, że wpłaty do OFE są przyczyną narastania długu. - W ciągu ostatnich 10 lat skumulowane wydatki na administrację sięgnęły 1151,9 mld zł, a wpłaty do funduszy zaledwie 153,4 mld - wyliczył profesor. - Także wydatki na wynagrodzenia w administracji są u nas większe niż średnia w krajach na naszym poziomie rozwoju. Dlaczego w takim razie nie szuka się oszczędności gdzie indziej, a sięga po składki, które dodatkowo mają charakter inwestycyjny? - pytał. - Bo woli sięgnąć po łatwe pieniądze.