Gdyby strefa euro się zdestabilizowała, to nie możemy wątpić, że miałoby to poważny wpływ na stabilność i rozwój gospodarczy Polski – powiedział w piątek minister finansów Jacek Rostowski. Jest pewny, że nastąpiłoby to nawet mimo że nasz kraj znajduje się poza eurolandem. Dodał, że porażka w kwestii stabilizacji strefy euro oznaczałaby wejście na ścieżkę, która mogłaby prowadzić nawet do rozpadu Unii Europejskiej.
[srodtytul]Współpraca dwóch rad to mus[/srodtytul]
Rostowski do końca grudnia, czyli przez okres trwania polskiej prezydencji w UE, będzie przewodniczył spotkaniom rady ministrów finansów państw członkowskich. – Będziemy na nich podejmowali decyzje, które są kluczowe dla zapewnienia stabilizacji strefy euro – podkreślił Rostowski.
Szef MF przyznał, że tzw. eurogrupa, czyli rada, w której zasiadają ministrowie finansów 17 krajów należących do strefy euro, podejmuje własne decyzje zmierzające do ratowania wspólnej waluty, ale jednocześnie podkreślił, że UE także odgrywa ważną rolę w tym zakresie. – Są takie elementy programów pomocowych i ratunkowych, które są unijne, a nie są tylko programami eurogrupy.?To oznacza, że ważne decyzje zapadają także na posiedzeniach ogólnych rady 27?państw – stwierdził.
Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga, który jest przewodniczącym eurogrupy,?zaprosił Rostowskiego do uczestnictwa w pracach tego gremium. – Te dwie rady: 17 i 27 państw, muszą ściśle współpracować, żeby strefa euro była stabilna – powiedział minister Rostowski.