Ekonomiści rewidują swoje prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego. Coraz częściej szacują, że w przyszłym roku gospodarka będzie hamowała do 2 proc. Ale przyznają, że istnieje poważne ryzyko, iż prognozę trzeba będzie obniżyć do ok. 1,5 proc. Spodziewają się też, że do takiego poziomu zrewiduje swoje założenia makroekonomiczne na przyszły rok rząd.
VAT się nie zmieni
– Pod koniec sierpnia poznamy nowe założenia dla budżetu na przyszły rok, ale to nie oznacza, że od razu wskazane będą dostosowania, jakie zamierza wprowadzić rząd. Te poznamy później, już przy prezentacji całego projektu – przewiduje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, ale także były wiceminister finansów, który współpracował z ministrem Jackiem Rostowskim. – Minister finansów nie lubi przedstawiać możliwych scenariuszy rozwiązań, jeśli nie są konieczne – tłumaczy prof. Gomułka. Spodziewa się, że ostatecznie rząd nie obniży stawek VAT w 2014 roku. A od przyszłego wprowadzi zaostrzenie kryteriów otrzymywania zasiłków chorobowych, być może zmieni sposób waloryzacji emerytur i rent. Ale najbardziej martwi go to, że najpoważniejsze cięcia wydatków mogą dotyczyć zamrożenia inwestycji publicznych.
Obronić miejsca pracy
Prof. Dariusz Filar, doradca gospodarczy premiera Donalda Tuska, zwraca uwagę na to, że na przełomie lat 2008–2009 mieliśmy w Polsce splot korzystnych czynników, które pozwoliły zmniejszyć tempo osłabienia: niski kurs złotego, który wspierał eksporterów, duże fundusze z UE na inwestycje infrastrukturalne. – Teraz nie ma takich poduszek wzrostu, jeśli więc Europa będzie w recesji, my powinniśmy mieć 1,5–2-proc. wzrost gospodarczy – uważa prof. Filar. Najpoważniejszym zadaniem jest według niego obrona miejsc pracy, nawet kosztem realnej stagnacji płac.
Ale prof. Filar uważa też, że rząd powinien przedstawić realne wskaźniki makro i za nimi realne dochody i wydatki. A to oznacza dostosowania po stronie wydatków, a być może i dochodów. Nie widzi pola do obniżki VAT, ani podniesienia składki przekazywanej do OFE.
Zdaniem prof. Witolda Orłowskiego rząd będzie raczej koncentrował się na racjonalizacji wydatków. – Być może tak jak w przypadku ulgi na jedno dziecko, gdzie wprowadzono kryterium dochodowe, takie kryterium należy wprowadzić przy innych świadczeniach – zastanawia się. Podkreśla jednak, że potrzebne są działania, które pobudzą gospodarkę, wszystko co zwiększy elastyczność na rynku pracy, poprawi efektywność działania spółek państwowych czy sprawność urzędów i sądów.