Sprzedaż detaliczna w czerwcu zwiększyła się realnie o 8,2 proc. rok do roku. To jeden z najwyższych odczytów w ostatnich latach. Cały II kwartał wypadł jednak pod tym względem istotnie gorzej niż I kwartał. To jednak nie musi oznaczać, że wyhamowała również mocno szeroko rozumiana konsumpcja. Ta prawdopodobnie nadal rośnie w tempie zbliżonym do 5 proc., stanowiąc główny motor wzrostu gospodarki.
Efekt mundialu
Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że w czerwcu sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (czyli zakładając stałość cen) zwiększyła się o 6,8 proc. rok do roku, po 6,1 proc. w maju. Za przyspieszeniem wzrostu sprzedaży przemawiała większa niż w czerwcu ub.r. liczba dni handlowych (pomijając niedziele, które nawet przed obowiązującym od marca zakazem handlu cechowała mniejsza sprzedaż niż pozostałe dni tygodnia), podczas gdy w maju dni handlowych było mniej niż przed rokiem.
To, że wzrost sprzedaży przyspieszył zdecydowanie bardziej, niż szacowali ekonomiści, sugeruje jednak, że za zjawiskiem tym stoi coś więcej niż układ kalendarza. Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty banku Credit Agricole w Polsce, w danych można dostrzec m.in. wpływ mundialu. Sprzedaż towarów w kategorii „meble, RTV i AGD" zwiększyła się bowiem w czerwcu o 14,4 proc. rok do roku, po 6 proc. w maju. – W naszej ocenie było to w znacznym stopniu spowodowane przejściowym wzrostem popytu na sprzęt RTV w związku z mistrzostwami świata w piłce nożnej – mówi Borowski.
– W maju przez długie weekendy i pogodę konsumenci mogli mniej czasu spędzić w sklepach, a swój popyt na dobra trwałe, w tym samochody, zaspokoili dopiero w czerwcu – dodaje Grzegorz Ogonek, ekonomista z Banku Zachodniego WBK. Sprzedaż samochodów, motocykli i części do nich zwiększyła się w czerwcu o 9,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,3 proc. w maju. W ujęciu miesiąc do miesiąca sprzedaż w tej kategorii skoczyła o 11,6 proc., najbardziej od 2003 r.