To może być kluczowy tydzień dla głównej pary walutowej EUR/USD. Ta od pewnego czasu nie może obrać kierunku. Euro co jakiś czas próbuje atakować, ale EUR/USD nie jest w stanie przebić poziomu 1,10. Próby umocnienia dolara też na niewiele się zdają. – Zmienność wygasła. Rynek ewidentnie oczekuje kolejnego impulsu – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers. Nadchodzi jednak czas, aby banki centralne wkroczyły do akcji i rozdały karty.
Północ czy południe?
W poniedziałek euro znów próbowało atakować. Para EUR/USD oscylowała przy poziomie 1,09. Zapędy europejskiej waluty studziły chociażby dane z niemieckiej gospodarki. W efekcie na rynku znów mieliśmy do czynienia z przeciąganiem liny, co zresztą w ostatnim czasie nie jest niczym nadzwyczajnym. Czy będzie to cisza przed burzą?
Teoretycznie w tym tygodniu warunki do podwyższonej zmienności i bardziej zdecydowanego ruchu są wręcz wymarzone. W środę poznamy decyzję Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych, a dzień później przyjdzie czas na Europejski Bank Centralny. Czy faktycznie będzie to przepis na rynkowe fajerwerki?
– Rynek zdaje się nie przewidywać żadnych poważnych zaskoczeń, co już samo w sobie jest zaskakujące. Dodatkowo brak przewidywań co do zaskoczeń może prowadzić do sytuacji, w której to zaskoczenie może się pojawić. Na podstawie rynku opcji można na tę chwilę oszacować, że kurs pary EUR/USD może zmienić się o około 160 pipsów w skali tygodnia. Dla ceny spot na poziomie 1,0900 oznaczałoby to poruszanie się przez 70 proc. czasu w potencjalnym zakresie zmienności 1,1060 do 1,0740 – mówi Daniel Kostecki, analityk firmy CMC Markets. Jak dodaje, mając na uwadze wydarzenia, które nas czekają w tym tygodniu, przewidywany zakres wahań wydaje się niewielki.