Chociaż ponad połowa dyrektorów finansowych czuje się przygotowana do kontroli podatkowej i celno-skarbowej, to 26 proc. obawia się nowych regulacji w tym zakresie – wynika z sondy przeprowadzonej wśród uczestników VII Kongresu CFO Spółek Giełdowych, który 24–25 października zorganizowało Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych (SEG) pod patronatem „Parkietu". Te obawy części CFO nie są bezpodstawne, gdyż niektóre z wprowadzanych teraz albo szykowanych regulacji podatkowych oznaczają wzrost ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej – oceniali eksperci dyskutujący o nowych wyzwaniach podatkowych.
Podatkowy przełom
Wśród regulacji zwiększających to ryzyko Magdalena Raczek-Kołodyńska, wiceprezes SEG, wymieniała projekt ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych, który nie tylko przewiduje surowsze sankcje dla nieuczciwych firm, ale też (w obecnej wersji) likwiduje dziesięcioletni okres przedawnienia. Andrzej Puncewicz, partner zarządzający w firmie doradczej Crido, zwracał uwagę, że dotkliwe dla firm mogą być środki zapobiegawcze, które będzie można wprowadzać już na wczesnym etapie postępowania. Ważną, choć niedocenianą, zmianą są też nowe zasady w poborze podatku u źródła, który nie dotyczy tylko dywidend. Dodatkowo w zamrażarce nadal też czeka budzący wiele obaw projekt ustawy o jawności życia publicznego.
Jednocześnie eksperci zwracali uwagę na kilka korzystnych zmian; Piotr Wysocki, partner w kancelarii Baker & McKenzie chwalił nową ulgę na innowacje – czyli zaledwie 5-proc. opodatkowanie dochodów z patentów i wynalazków stworzonych w Polsce. Jak zaznaczał Andrzej Puncewicz, zakres dochodów objętych tą preferencją jest najszerszy w Europie. Prawdziwym podatkowym przełomem (game changer) jest jego zdaniem polska strefa inwestycji – czyli ulga podatkowa nieograniczona już do specjalnych stref ekonomicznych.
Może to być sposób na zmniejszenie kosztów, co jest jednym z głównych wyzwań CFO. – Obawiałem się, że koszty będą tylko rosły, ale okazuje się, że nadal są sposoby, by je obniżyć – zaznaczał Piotr Biernacki, wiceprezes SEG, podsumowując debatę o ograniczaniu kosztów w spółkach. Z sondy przeprowadzonej podczas debaty wynika, że spółki najczęściej (70 proc.) starają się to robić poprzez negocjacje z dostawcami. Prawie co druga sięga po nowe technologie (w tym automatyzację), a niewiele mniej stara się poprawić efektywność, ograniczając np. odpady czy zużycie energii. Koszty energii, które jak przypominał Maciej Nowohoński, członek zarządu ds. finansowych w Orange Polska, wzrosły od wiosny o 60–70 proc., są dzisiaj jednym z głównych wyzwań dla wielu firm. Dlatego też stałe monitorowanie zużycia energii (czym w Orange Polska zajmują się już roboty) stało się już koniecznością. Podobnie zresztą jak zarządzanie efektywnością pracy, co wymuszają rosnące koszty zatrudnienia.
Nie tanio, ale wydajnie
Jak podkreślała Katarzyna Lorenc, prezes firmy doradczej 4 Business & People i spółki HR-owej Lu-Bi, sposobem na ograniczenie tych kosztów może być automatyzacja, lecz szybciej (i zwykle taniej) można znacząco poprawić efektywność poprzez zmianę organizacji pracy i poprawę zarządzania procesami HR. Pomaga to ograniczyć rotację pracowników, która staje się coraz większym problemem i kosztem dla wielu firm. Według Katarzyny Lorenc, polskie spółki mają ogromne rezerwy w poprawianiu efektywności – nawet bez wymiany kadr. – Najlepszym sposobem oszczędzenia na kosztach pracy jest dzisiaj zatrzymanie ludzi, których mamy w firmie. Każdy nowy pracownik zażąda wyższej stawki – przypominała ekspertka, dodając, że koszt wymiany pracownika sięga 70–340 proc. rocznego wynagrodzenia na danym stanowisku, co w Warszawie oznacza nawet pół miliona złotych.