Wspomniał pan o tych tweetach. To jest swego rodzaju zjawisko na rynkach finansowych, bo jeszcze nie było chyba osoby, która 280 znakami powodowałaby takie zmiany w skali globalnej.
Donald Trump jest uważany za najpotężniejszego człowieka na Ziemi. Nie wiem co na to prezydent Putin, ale trzeba przyznać, że jak do tej pory żadna głowa państwa nie wypowiadała się w taki sposób. Po tych tweetach nie wiadomo czasem, czy pisze to osoba prywatna czy prezydent państwa. To jest jakaś nowa jakość i nie jestem przekonany, czy taka forma zajmowania stanowiska w ważnych sprawach powinna być praktykowana. Zwłaszcza, że forma uprawiana przez Donalda Trumpa często powoduje szum informacyjny i rynkowe zamieszania. A nawet jeśli wpis był nieprzemyślany, to nie da się za niego potem przeprosić i anulować konsekwencji…
Atak na irańskiego generała i jego rynkowe efekty były w pańskim odczuciu okazją do spekulacji? Pytam, bo wiele aktywów zareagowało zgodnie z oczekiwaniami – ropa i złoto w górę, akcje EM w dół…
To była dobra okazja, tylko trzeba było mieć refleks. Bo te zdecydowane ruchy trwały krótko i szybko zostały skorygowane, zwłaszcza w przypadku złota i ropy. Bo np. pallad zachowywał się relatywnie spokojnie. Niemniej faktycznie mieliśmy do czynienia z takim klasycznym przesunięciem kapitału w kierunku surowców i bezpiecznych przystani. Mocno reagowała ropa, bo Iran jest jej dużym producentem. Zdaje się, że ma też duży udział w rynku pistacji, ale one akurat nie są notowane, bo zapewne też zareagowałyby wzrostem cen. Ja przy tej okazji spojrzałem też na notowania akcji kilku producentów broni i tam również było widać zwyżki. Warto było też zerknąć na portfel Sin Index, który zawiera właśnie spółki uchodzące za te mniej dobre, czyli zaangażowane właśnie w przemysł zbrojeniowy, alkoholowy czy tytoniowy. Generalnie historia pokazuje, że konflikty zbrojeniowe, zwłaszcza te duże, powodują silne ruchu na giełdach, bo pobudzają gospodarki.
Czy na wypadek takich wiadomości, jak ta z 3 stycznia, warto mieć konto u brokera z wolną gotówką? Tak, by móc odpowiednio szybko zareagować i pospekulować.
Zawsze powinno się mieć takie konto. Jak to mówią „cash is king”. Pamiętam, że jak dowiedzieliśmy się o brexicie, to mnie wtedy uratowało to, że miałem gotówkę i mogłem skorzystać z tego rynkowego wstrząsu. Indeksy i spółki otworzyły się przecież kilka, czy nawet kilkanaście procent na minusie, bo rynek był zupełnie zaskoczony wynikami referendum. Szybko te straty zostały odrobione, więc można było całkiem dobrze zarobić. Jeśli więc ktoś ma duszę spekulanta, to ten zapas wolnej gotówki na rachunku posiadać musi. Sytuacje, w których jakieś wydarzenie nie jest w cenach, będą się bowiem powtarzać.