Tylko marnują się w budżecie. Im więcej zarobimy, tym więcej płacimy – bo od dochodów. Im więcej wydamy, tym więcej płacimy – bo od konsumpcji. Najlepiej byłoby oszczędzać, ale od oszczędzania też płacimy. Niektórzy podatnicy martwią się tym bardzo, zwłaszcza że oni z budżetu nic nie dostają. A to kupią sobie jacht za milion... i 22 proc. w błoto. A to zarobią na giełdzie, sprzedając pakiet kontrolny... i 19 proc. poszło...
Tymczasem powstał genialny pomysł, który może zrewolucjonizować naszą gospodarkę. Po pierwsze, sprawi on, że wszyscy przestaną legalnie pracować i prowadzić działalność gospodarczą. Po prostu przejdą do szarej strefy. Po drugie, jego skutkiem będzie wystawianie paragonów i faktur VAT od każdej transakcji, w dodatku zawsze ze stawką 22 proc., nawet jeśli taka transakcja nie podlega temu podatkowi lub jest z niego zwolniona. Tu osiągniemy ideał – zalegalizujemy cały obrót gospodarczy.
Dzięki temu zlikwidujemy OFE (brak składek na emerytury, bo wszyscy pracują na czarno) i staniemy się krajem, w którym emeryci będą młodsi i bogatsi niż w Japonii, Niemczech czy krajach skandynawskich.Ktoś się popuka w głowę... Ktoś inny powie: zwariował! Ja tymczasem przeczytałem wywiad z panią minister pracy i polityki społecznej i doszedłem do moich wniosków szybciej, niż ona zamieniła świetne pomysły w jeszcze lepsze prawo.
Ma przecież pani minister rację: każdy z nas płaci VAT do budżetu, więc może niech emerytury pochodzą z tego podatku, a nie z jakichś składek, które są marnotrawione przez OFE. VAT jest w budżecie najwięcej – mamy co dzielić. Poza tym bardzo łatwo jest wyliczyć przyszłą emeryturę – nie trzeba wyliczać kapitału początkowego, lecz jedynie zbierać faktury i paragony fiskalne.
Aby emerytura była pewna, warto zainwestować w lodówkę, bo tylko w takich warunkach paragony nie wyblakną. Zresztą lodówka się nam przyda – będziemy teraz dużo konsumować, aby twarze naszych emerytów stały się zdrowsze niż tych z Japonii czy Niemiec.Likwidacja OFE doda takiej reformie jeszcze więcej dynamizmu. Przecież one kupują coś, co możemy sami sobie kupić. I zabierają nam pieniądze, które moglibyśmy zainwestować dowolnie i dużo wydajniej.