W ostatnich dniach media obiegła informacja o planowanej przez rząd budowie pomiędzy Warszawą a Łodzią centralnego portu lotniczego (CPL). Pomysł nie jest nowy – po raz pierwszy pojawił się już w 2003 roku i od tego czasu co jakiś czas powraca w debacie publicznej. Według koncepcji obecnego rządu koszt budowy nowego lotniska miałby sięgnąć nawet 30 mld zł, a pierwsi pasażerowie zostaliby obsłużeni w 2028 r. Budowie CPL musiałoby towarzyszyć stworzenie nowych połączeń drogowych i kolejowych, tak aby można było z niego szybko dostać się do Warszawy i Łodzi. Mówimy więc w tym przypadku o ogromnej inwestycji, której towarzyszyć musiałyby dodatkowe, komplementarne wydatki inwestycyjne.
Centralny Port Lotniczy to niejedyna megainwestycja, o której rozmarzyli się w ostatnim czasie rządzący. Przypomnieć bowiem należy, że nadal (chyba) aktualny jest pomysł przekopu Mierzei Wiślanej i budowy w tym miejscu kanału łączącego Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską.
Skłonność do planowania megainwestycji to nie tylko cecha rządu Prawa i Sprawiedliwości. Poprzednia ekipa także lubiła sobie pomarzyć, czego przykładem może być pomysł budowy w naszym kraju sieci Kolei Wielkich Prędkości czy też elektrowni atomowej. W obu tych przypadkach wydano spore pieniądze na różnego rodzaju studia i analizy, jednak żadna z tych inwestycji nie została nawet rozpoczęta. Przytoczone przykłady z nieodległej przeszłości nakazują bardzo ostrożne podejście do rządowych planów inwestycyjnych kreślonych obecnie. Jest bardzo prawdopodobne, że tym razem także skończy się na ambitnych planach, wielkich wizjach – lecz realizacja nigdy nie wyjdzie poza etap studiów i analiz.
Abstrahując bowiem nawet od sensu rządowych pomysłów, który w ocenie wielu ekspertów jest bardzo wątpliwy, pozostaje jeszcze problem najważniejszy – finansowanie. W przypadku CPL rząd w ostatnim czasie podawał różne wersje odnośnie do finansowania tej inwestycji – zaangażowani mieli być inwestorzy azjatyccy lub Bank Gospodarstwa Krajowego. Obecnie mówi się przede wszystkim o wsparciu z funduszy Unii Europejskiej. Na marginesie trzeba przyznać, że w kontekście naszych ostatnich relacji z Unią, wyciąganie ręki po kolejne pieniądze unijne świadczy o dużym optymizmie obecnej władzy.
Realizacja wielkich inwestycji, takich jak CPL czy przekop Mierzei Wiślanej, siłą rzeczy wiązać musiałaby się z ograniczeniem innych wydatków na inwestycje publiczne. Pytanie więc czy obie te inwestycje są w tej chwili naprawdę niezbędne i czy powinny mieć priorytet względem na przykład inwestycji drogowych i kolejowych? A co z sektorem energetycznym, który wymaga pilnych inwestycji modernizacyjnych oraz wydatków związanych z budową nowych wielkich bloków energetycznych? Być może, że względu na rosnące problemy energetyczne oraz wymogi środowiskowe UE w niedługim czasie konieczne okaże się zbudowanie w Polsce elektrowni atomowej. Warto się więc zastanowić, co jest ważniejsze dla naszego rozwoju – nowe lotnisko, kanał czy też elektrownia atomowa. Zrealizowanie jednocześnie tych wszystkich inwestycji nie jest oczywiście możliwe.