Chcąc podsumować I półrocze na rynku Catalyst, nie sposób nie zacząć od największego defaultu w historii rynku. Z ponad 2,5 mld zł obligacji wyemitowanych przez GetBack instrumentów notowanych na Catalyst było „zaledwie" 520 mln zł. Aby jednak zrozumieć skalę ciosu dla rynku, proszę sobie wyobrazić, że łączna wartość wszystkich defaultów na Catalyst od 2013 r. wynosi niewiele ponad 700 mln zł.
Problemy wrocławskiej spółki zainfekowały cały rynek poprzez ogólny wzrost awersji do obligacji korporacyjnych, co bezpośrednio skutkowało spadkiem wycen obligacji innych emitentów. Z tych bardziej znaczących można wspomnieć o OT Logistics, ZM Henryk Kania czy Murapol. W I półroczu kapitał odpływał również z funduszy. O ile w lutym fundusze polskich obligacji korporacyjnych posiadały rekordowo wysokie aktywa, o tyle od marca, w którym to o problemach GetBacku zrobiło się naprawdę głośno, ich saldo aktywów z każdym miesiącem regularnie topniało.
W efekcie w II kwartale liczba emisji zdecydowanie się zmniejszyła w porównaniu zarówno z I kwartałem 2018 r., jak i analogicznym kwartałem 2017 r. Afera odbija się w szczególności na branży windykacyjnej, w której żadna z największych spółek od kwietnia nie wyemitowała nowych obligacji.
Problemy z pozyskaniem inwestorów dotykają jednak także innych branż, w tym największej na Catalyst – deweloperskiej. Ghelamco, które nieznacznie podbiło marżę w czerwcowej emisji w stosunku do poprzednich, pozyskało zaledwie 9 mln zł przy ofercie na 66 mln zł. Również Capital Park czy Robyg pomimo podniesienia marży nie były w stanie w całości uplasować oferty. Mimo ewidentnego negatywnego nastawienia do obligacji są też emitenci, którzy w pogetbackowej rzeczywistości są w stanie uplasować emisje w całości. Są to firmy albo o najwyższej wiarygodności, jak Orlen czy Atal, albo takie, które istotnie podwyższyły kupon.
Minorowe nastroje na Catalyst jeszcze lepiej obrazuje liczba nowych emitentów. W I kwartale, w którym o problemach GetBacku nie było jeszcze głośno, zadebiutowały na nim dwie spółki. Natomiast w II kwartale debiutantów nie było w ogóle, co nie wydarzyło się jeszcze nigdy w historii rynku. Dla porównania w I półroczu 2017 r. rynek powitał dziesięciu nowych emitentów – tyle samo, ile w I półroczu 2016 r.