Hubert Kowalewski, członek zarządu, Donoria
Pierwsza fala wdrożeń pracowniczych planów kapitałowych (PPK) w firmach powyżej 250 zatrudnionych ruszyła. Większość firm, które do 25 października muszą zawrzeć umowę o zarządzanie, rozpoznała już temat. Niektóre firmy już podpisały umowę o zarządzanie PPK, część jest na etapie wyboru instytucji finansowej, a inne wiedzą, że ten obowiązek na nich spoczywa, ale z działaniami czekały do września.
Menedżerowie firm z pierwszej tury otwarcia mówią o niskim zainteresowaniu pracowników tematem PPK. Oczywiście są firmy, gdzie pracownicy, dzięki dobrze przemyślanej akcji informacyjnej, wiedzą o PPK dużo, ale nadal nie jest to standardem. A jeżeli w największych firmach, które już wdrażają PPK, jest z tym problem, to w kolejnej transzy (50–250 pracowników) tym bardziej warto byłoby zwrócić większą uwagę na informowanie pracowników.
Pracodawcy w większości wdrażają PPK, bo muszą. Wielu traktuje PPK jako dodatkowy koszt i uciążliwy obowiązek. Przy takim nastawieniu raczej trudno o entuzjazm i chęć edukowania pracowników. Szkoda, bo z punktu widzenia pracodawcy PPK może być sposobem na poszerzenie programu motywacyjnego i związanie ze sobą pracowników na dłużej. Ustawa o PPK wprost wskazuje możliwość zróżnicowania wpłat pracodawcy w zależności od stażu pracownika. Dlaczego tego nie wykorzystać?
Wśród pracowników najczęściej pojawiającą się obawą jest: „Czy PPK nie będzie drugim OFE?". I mają tu na myśli tzw. „reformę OFE" z 2014 r., gdy przeksięgowano połowę aktywów OFE na konta w ZUS. Bardzo ważna jest więc dla nich prywatność środków. O to bezpieczeństwo pytają najczęściej. Nawet ustawowy zapis o prywatności środków w PPK nie przekonuje niedowiarków. Sukces PPK będzie więc zależał od przekonania potencjalnych uczestników o bezpieczeństwie ich pieniędzy. Kluczowa jest i będzie dopasowana komunikacja do różnych grup pracowników w ramach jednego przedsiębiorstwa.