Obóz byków wiecznie żywy?

Im bliżej będzie jednak do listopadowych wyborów w Stanach, tym bardziej nerwowe będą decyzje Donalda Trumpa.

Publikacja: 10.08.2020 05:00

Piotr Kuczyński analityk

Piotr Kuczyński analityk

Foto: parkiet.com

Pisałem ostatnio, że teoretycznie drugi kwartał powinien być fatalny, co powinno akcje przeceniać, ale jak znam Wall Street, to prognozy będą dramatyczne, a ich pokonanie będzie dziecinnie proste. Tak się też stało. Lipiec był więc kolejnym, czwartym z rzędu, miesiącem wzrostu indeksów. Można powiedzieć, że fundusze wykonały swoją pracę, czyli kończące miesiąc windows dressing. Gorzej wyglądało to w Europie, gdzie niemiecki XETRA DAX zakończył miesiąc neutralnie, ale rozpoczął sierpień znowu zwyżką. Nawet w Polsce WIG20 wypracował mikroskopijny wzrost.

W USA w końcu lipca wykorzystano marny pretekst, jakim była wypowiedź jednego z kongresmenów mówiących, że istnieje szansa na porozumienie republikanów z demokratami w sprawie kolejnego pakietu pomocowego. W ogóle wydaje się, że im dłużej trwa dyskusja o tym pakiecie, tym bardziej pomaga ona bykom na rynkach akcji, bo przecież nie ma to jak czekanie na dobrą informację. To nawet nie jest ironia – tak działają rynki.

W oczekiwaniu na tę informację drożały też obligacje (spadała ich rentowność), co wydawało się być mało logiczne. Wyjaśnienie da się jednak znaleźć. Akcje drożały, bo na rynkach jest nadpłynność, a obligacje, bo jednak pandemia szerzy kły i dobrze jest swoje pozycje na rynku akcji zabezpieczać. Na rynku walutowym, po chwilowym przekroczeniu oporu na 1,18 USD w notowaniach do euro, rozpoczęła się nieśmiała korekta. To zahamowało wzrost cen złota – ciągle nie mogły pokonać 2000 USD.

W pierwszy dzień handlowy sierpnia, w poniedziałek 3 sierpnia, wahań nie było. Na wszystkich giełdach zapanowała radosna atmosfera. U nas tak radosna, że sWIG80 wymazał prawie wszystkie, duże straty z poprzedniej sesji. W USA ekscytowano się fuzjami i przejęciami (m.in. Microsoft chce kupić aplikację TikTok) i znowu to rynek wysokich technologii, internetu prowadził indeksy na północ. NASDAQ anulował objęcie bessy i ustanowił nowy rekord.

W Polsce korekta na EUR/USD zahamowała umocnienie złotego, a WIG20 wrócił do środka dwumiesięcznego kanału trendu bocznego (1740–1853 pkt). Innymi słowy – nihil novi sub sole. Przypominam, że pokonanie przez WIG20 poziomu 1853 pkt byłoby mocnym sygnałem kupna z zakresem zwyżki przynajmniej do 2020 pkt.

Jeśli chodzi o złotego, to co prawda jego umocnienie na przełomie miesięcy wyhamowało, ale nadal można powiedzieć, że nasza waluta nie reaguje na (dwa razy już umieszczone w komunikatach RPP) słowa pokazujące, że Rada chce słabszego złotego. Nie reaguje też na antyzłotową tyradę Adama Glapińskiego, prezesa NBP. Złotemu pomagało umocnienie euro, któremu z kolei pomagał wynik Rady Europejskiej (budżet 1,074 bln euro i 750 mld euro Funduszu Odbudowy). Trzeba jednak pamiętać, że Parlament Europejski dopiero w grudniu przyjmie lub odrzuci (najpewniej przyjmie) ten budżet, a środki z niego zaczną mieć wpływ na gospodarkę około drugiego kwartału 2021 r.

W tle cały czas rozwijał się konflikt na linii USA–Chiny. Po tym, jak USA zamknęły konsulat chiński w Houston, Chiny poleciły zamknięcie konsulatu USA w Chengdu. Donald Trump nie wykluczył zamknięcia kolejnych placówek dyplomatycznych. Stwierdził też, że układ handlowy USA–Chiny ma dla niego dużo mniejsze znaczenie w epoce pandemii. Włączył się też Mike Pompeo, sekretarz stanu USA, zachęcając ludność Chin do zmieniania Partii Komunistycznej. To szczególnie mogło się władcom Chin nie spodobać. Komentatorzy i eksperci coraz mocniej ostrzegają, że może dojść do zerwania stosunków USA–Chiny (ja w to nie wierzę) i/lub do wojny walutowej.

Świat przygląda się temu wszystkiemu ze stoickim spokojem. Im bliżej będzie jednak do listopadowych wyborów w Stanach, tym bardziej nerwowe będą decyzje Donalda Trumpa (o ile będzie się utrzymywała duża przewaga Joe Bidena w sondażach). Będziemy się tym szerzej zajmowali już we wrześniu. Oczywiście jeśli racji nie ma Goldman Sachs, który zachęca do zabezpieczaniu inwestycji na okoliczność opóźnienia wyborów.

W tle również rozwijała się pandemia. Przytłumiona przez lockdowny pierwsza jej fala odżyła i w wielu krajach zaczęły rosnąć zakażenia (również w Polsce). W wielu krajach zaczęto mówić o powrocie kwarantanny i o zamykaniu granic. Pilnie obserwowana była Australia. Tam zimna pogoda zaczęła uruchamiać prawdziwą drugą falę pandemii, co bardzo źle wróżyło temu, co może się wydarzyć jesienią/zimą na naszej półkuli.

Na razie jednak gracze giełdowi niespecjalnie się tym przejmują. Najpewniej taka sytuacja będzie trwała, o ile rządy nie zaczną zapowiadać kolejnego lockdownu. Zakładam, że może się tak stać jedynie wtedy, kiedy sytuacja ochrony zdrowia będzie naprawdę fatalna. Jaki z tego wszystkiego można wyciągnąć wniosek? Chyba tylko taki, że korekty na przewartościowanych rynkach zazwyczaj pojawiają się nagle, a na razie obóz byków jest tak silny, że chyba dopiero przed wyborami w USA (listopad) i jednocześnie przed drugą falą pandemii (teraz trwa wydłużona pierwsza fala) można oczekiwać jakiejś korekty.

Felietony
Czym jest Omnibus?
Felietony
PIT-em go!
Felietony
Sprzedawać czy nie sprzedawać?
Felietony
Jak naprawić wartość
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Felietony
Czytając między liczbami
Felietony
CSRD w praktyce