Znów zainteresowałem się kryptowalutami. Liczba publikacji medialnych na temat polskich giełd pieniądza alternatywnego rośnie, ale nie ta liczba pobudza do refleksji, lecz ujawniane wątki kryminalne wokół tematyki. Fakty są bowiem takie, że obok materiałów zachwalających inwestowanie np. w bitcoina mamy do czynienia z opisami zdarzeń, które powinny odstraszać w dwójnasób.

Osobiście nie mam zaufania do kryptowalut, przede wszystkim dlatego, że nie do końca przekonuje mnie idea wolnego pieniądza. Historia tego ludzkiego wynalazku (i mówię tu o pieniądzu w znaczeniu ogólnym) pokazuje, że obok ważnej funkcji ułatwiania wymiany towarów czy usług powinien nieść on ze sobą pewną wartość. Oczywiście dziś nawet pieniądz oficjalny ma wartość ulotną, szczególnie w oczach krytyków, którzy twierdzą, że staje się coraz bardziej „wirtualny". Ale skoro tak, co owi krytycy powiedzieliby o kryptowalutach, które są wyłącznie wirtualne?

Nie czuję się jednak na siłach, aby polemizować z „duchem nowoczesności". Może już jestem za stary...? Przeanalizowałem tylko różne dostępne publikacje o kryptowalutach. I poczytałem o tym, jak ułatwiają życie terrorystom, dyktatorom, handlarzom narkotyków. Jak przyczyniają się do nadużyć podatkowych i w jakim stopniu wspierają wiele ciemnych zakamarków naszego życia. Ale przede wszystkim nie znalazłem żadnej informacji, która potwierdziłaby, że jesteśmy – w taki czy inny sposób – przygotowani na zwalczanie choćby części z przestępstw, które mogą wiązać się z rynkiem kryptowalut. Sprawy toczą się może gdzieś w cieniu prokuratorskich gabinetów, tymczasem czas płynie, a ludzie poszukują łatwych sposobów na pozyskanie kuponu od swoich oszczędności. Na ten problem zwracają też uwagę regulatorzy, tylko że ich postawa znów przypomina mi zachowania urzędników sprzed tzw. afery Amber Gold.

W takich przypadkach, gdy wokół pewnej dziedziny życia gospodarczego narasta niepewność, zbierają się ciemne chmury czy po prostu brak jest odpowiednich regulacji chroniących większość ewentualnych zainteresowanych, państwo powinno działać inaczej. Nie powinno ograniczać swej aktywności do wybranych zagadnień, czyli istniejących, ogólnych regulacji karnych, skąpych przepisów podatkowych, ostrzeżeń regulatorów, które mało kto zna i czyta. Powinno działać prewencyjnie i brać pod uwagę patologie, mogące być potencjalnie zarzewiem afer ogólnokrajowych.

Wydaje się, że po prostu kryptowalut należy zakazać. Czasowo, ale zakazać. Ograniczyć swobodę, jaka prowokuje do powstawania firm, które pod pozorem prowadzenia legalnej działalności gospodarczej skrycie szykują się do wykonania jednej, szybkiej, trudno uchwytnej i zaskakującej operacji. A ta, w sposób oczywiście nielegalny, odciśnie kolejne, bolesne piętno na naszym „inwestorskim" życiu.