Zaraz po tym jak wicepremier Jacek Sasin ogłosił na Twitterze plan obłożenia dużych firm 50-proc. podatkiem od ponadnormatywnych zysków, z warszawskiej GPW wyparowało przeszło 40 mld zł. Gwałtowne spadki na giełdzie rykoszetem uderzyły też w portfele uczestników długoterminowych programów oszczędzania OFE, PPK, PPE, IKE, IKZE i inwestujących w TFI, których wartość obniżyła się o grube miliardy złotych.
System podatny na spadki
– Problemem nie są same programy, bo każdy z nich, nawet OFE, ma wiele zalet. Największym błędem w ich konstrukcji było zmuszenie funduszy do inwestowania większości oszczędności na GPW, w tym głównie w spółki z WIG20, czyli w większości spółki Skarbu Państwa – mówi Marcin Materna, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych w Millennium DM.
Zwraca uwagę na zwykle gorsze zarządzanie spółkami państwowymi, mniejszą dbałość o akcjonariuszy i podatność na naciski polityczne.
– Skutki właśnie obserwujemy. WIG20 jest na wieloletnich minimach, a wraz z nim wartość dużej części akcyjnego portfela funduszy emerytalnych. Na dokładkę po wakacjach kredytowych, które narzucono bankom, mamy dodatkowe opodatkowanie zysków firm. A po zachęcaniu do PPK, bo „to zwiększy waszą emeryturę”, jest sukcesywne niszczenie wartości spółek w portfelach uczestników tego programu. To nie buduje zaufania do systemu – przekonuje Marcin Materna.